Komedia "Nietykalni" pobiła 10-letni rekord najchętniej oglądanego na świecie francuskiego filmu, który należał do "Amelii". Do tej pory historię o przyjaźni milionera sparaliżowanego na skutek wypadku i jego opiekuna obejrzało ponad 43 mln widzów. I ten wynik wciąż rośnie. Także w Polsce.
- "Nietykalni" to obecnie najczęściej oglądany francuski film za granicą, choć jeszcze nie trafił na wszystkie rynki, np. czeka na debiut w Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii. Mimo to już zarobił 310 milionów dolarów, co jest rekordem wszech czasów - mówi Régine Hatchondo, dyrektor Unifrance, agencji odpowiedzialnej za promocję francuskiego kina na świecie.
Wynik jest naprawdę imponujący. W ponad 50 krajach, gdzie komedia jest pokazywana, do kin poszło 43,11 milionów osób. - Tym samym "Nietykalni" ukradli rekord "Amelii" Jeana-Pierre'a Jeuneta, która aż 10 lat była najchętniej oglądanym na świecie filmem nakręconym w naszym kraju - zdradza szef Unifrance.
W historii przyjaźni milionera sparaliżowanego na skutek wypadku i jego czarnoskórego opiekuna najbardziej zakochali się Niemcy - za Odrą obejrzało ją aż 8,6 mln osób. Nieźle jest też w Hiszpanii (2,5 mln widzów), we Włoszech (2,4 mln) i w Korei Południowej, gdzie do kin poszło 1,7 mln osób. W Polsce też sukces - ponad 800 tys. widzów.
W USA oskarżyli film o rasizm
W USA, gdzie prawa do dystrybucji kupił wpływowy producent Harvey Weinstein (odpowiedzialny za sukces "Artysty"), wynik jest słabszy. Głównie z powodu niechęci amerykańskich krytyków. W grudniu 2011 r. magazyn "Variety" oskarżył reżyserów "Nietykalnych" - Oliviera Nakache'a i Erica Toledano - o rasizm i wtłoczenie głównego bohatera w "schematyczny wizerunek niewolnika". "New York Times" nazwał komedię "żenującą", a wiele innych tytułów skrytykowało ją za "hołdowanie stereotypom".
"Ciężko podejść entuzjastycznie do filmu, który tak mocno opiera się na stereotypach" - pisał "The Atlantic". Mimo to na tamtejszym rynku film zarobił 10 mln dolarów, choć taki wynik jest rzadkkością w przypadku zagranicznych komedii.
Jednak w USA "Nietykalni" przegrali z "Artystą", który dostał 5 Oscarów i przyniósł tam 45 mln dol. zysku, gdy tymczasem w swoim kraju spotkał się z niemal całkowitą obojętnością. Zaś komedia Nakache'a i Toledano we Francji stała się kultowa - od premiery w listopadzie 2011 roku obejrzało ją prawie 20 milionów widzów.
"Ten film nami wstrząsnął i nas obudził" - piszą krytycy nad Sekwaną. Fenomen tłumaczą nawet socjolodzy: - Wyszliśmy z kina roześmiani, ale i wzruszeni, pełni wiary w to, że jednak jesteśmy barwnym i zdolnym do tolerancji społeczeństwem.
Śmiejemy się z bohaterami, a nie z nich
"Nietykalni" ujmują jednym: śmiejemy się z bohaterami, a nie z nich. Dzięki zderzeniu ze sobą Drissa i Philippa, którzy zupełnie do siebie nie pasują, twórcy połączyli śmiech ze wzruszeniem. A do tego dochodzi fakt, że historia wydarzyła się naprawdę - film powstał na podstawie biografii "Drugi oddech", którą napisał Pozzo di Borgo Philippe, pochodzący z rodziny korsykańskich książąt, były dyrektor firmy produkującej szampany.
Filmowy Philippe (François Cluzet) to owdowiały, bogaty paryżanin o arystokratycznym pochodzeniu, mieszkający w ogromnym apartamencie. Od czasu wypadku na paralotni jest inwalidą poruszającym się na wózku. Na co dzień otacza go tłum pielęgniarek, ale potrzebuje też stałego opiekuna. Do pracy zgłasza się pochodzący z Senegalu spontaniczny i nieskomplikowany Driss (Omar Sy). Właśnie wyszedł z więzienia, rodzina wyrzuciła go z blokowiska na przedmieściach i potrzebuje zaświadczenia potrzebnego do zasiłku. Ku ogólnemu zaskoczeniu Philippe wybiera właśnie jego.
A my oglądamy, jak rodzi się prawdziwa przyjaźń między ludźmi z zupełnie różnych światów.
Autor: am//bgr / Źródło: Le Figaro, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Gaumont