- Ja bym wszystko uznała za sukces, oprócz Polski Ludowej, która potraktowała mnie jak macocha, a nie jak matka - tak Violetta Villas podsumowała swoją 45-letnią karierę w wywiadzie dla programu "Uwaga TVN". Jak się okazało - ostatnim. Opowiadała, skąd wziął się jej sceniczny pseudonim i o kontrowersjach wokół swojej osoby.
Violetta Villas zmarła w poniedziałek w swoim domu w Lewinie Kłodzkim w wieku 73 lat. Sprawę jej zgonu bada prokuratura. W ostatnim wywiadzie, jakiego udzieliła niemal pięć lat temu dziennikarce programu "Uwaga TVN" opowiadała o swoich początkach, czasach świetności, a także kontrowersjach wokół niej już po zakończeniu kariery.
Początek wielkiej gwiazdy
Villas, która urodziła się jako Czesława Cieślak, mówiła m.in., o tym, jak przyjęła swój pseudonim. - Pan Władysław Szpilman (sławny pianista - red.) poprosił mnie do siebie do biura i powiedział: dziecko, nie przyzwyczajaj ludzi do Cieślak, bo nikt za granicą nie wypowie twojego nazwiska. Będą kaleczyć. Wybierz sobie pseudonim. Wybrałam "Violetta", bo tak naprawdę mam na imię, bo się urodziłam w Belgii. Dodałam "las", ponieważ kochałam las i mieszkałam koło lasu - mówiła.
Opowiadała też, że początki odkrywania jej wielkiego talentu nie były łatwe. - Moi rodzice może nie dbali o to, czy mam talent, czy nie, chociaż ojciec uczył mnie gry na skrzypcach - wspominała dodając, że był srogim nauczycielem. - Jak się pomyliłam, to dostawałam smyczkiem po łapach. Jak mnie wysyłał do sklepu po jedzenie i spóźniałam się 5 minut, to też dostawałam po łapach - dodawała.
Villas wyznała też, że wychodząc za mąż w wieku 17 lat zrobiła to z przymusu. - Mój ojciec się o mnie po prostu bał (...). Uważał, iż najlepsze dla dziewczynki, to wyjść za mąż. Chociaż nie kochałam tej osoby, nie chciałam być żadną mężatką, on mnie do tego zmusił, jako małoletnią dziewczynkę. Ale powiedziałam, że jak skończę 18 lat, to i tak go zostawię. I tak się stało. Było to trudne, bo uciekłam w nocy z domu z dzieckiem - mówiła.
Światowe estrady i pokusy
Dano mi szansę zostać wielką gwiazdą. A tam się mierzyłam z takimi gwiazdami jak Frank Sinatra, o których słyszałam tylko z radia. I musiałam im dorównać Violetta Villas
Widziałam, jak się ludzie zachowują, którzy wygrywają i przegrywają. Ja widziałam człowieka, który stracił wszystko, ostatni zegarek, majątek. Wyciągnął pistolet i się zastrzelił. Ja do hazardu nie miałam skłonności, bo wiedziałam, że wszelki nałóg pochodzi od szatana Violetta Villas
- Kiedy zobaczyłam tam te wielkie schody i neon "Violetta Villas" na 20 pięter, to nie mogłam uwierzyć, że to moje nazwisko błyszczy. Byłam gwiazdą "Casino de Paris" i był tam stuosobowy balet. Oprawa była przepiękna, no i jaguarem wjeżdżałam na scenę. (...) Dano mi szansę zostać wielką gwiazdą. A tam się mierzyłam z takimi gwiazdami jak Frank Sinatra, o których słyszałam tylko z radia. I musiałam im dorównać - dodała.
Villas podkreślała, że miasto grzechu na pustyni jej nie złamało. - Widziałam, jak się ludzie zachowują, którzy wygrywają i przegrywają. Ja widziałam człowieka, który stracił wszystko, ostatni zegarek, majątek. Wyciągnął pistolet i się zastrzelił. Ja do hazardu nie miałam skłonności, bo wiedziałam, że wszelki nałóg pochodzi od szatana. Ja bym tam zginęła, bo wciągnęłyby mnie tam narkotyki i alkohol. Sława jest bardzo niebezpieczna. Ja tam chodziłam do kościoła i był on pusty. Tylko ja byłam i ksiądz - opowiadała.
"To wyszło wszystko od zwierząt"
Pytana o to, czy w domu w Lewinie Kłodzkim faktycznie była więziona przez swoją opiekunkę, o czym donosiła część mediów, odpowiedziała: - To długa historia. To wyszło wszystko od zwierząt.
- Czy za miłość do zwierząt trzeba było płacić takim złem? Czy trzeba mnie było zamknąć w szpitalu psychiatrycznym, żeby zabrać te zwierzęta? - pytała. - Jak mnie wieźli do tego szpitala, to całą drogę tajna kamera mnie filmowała. Trzy razy zmieniały się karetki i za każdym razem ktoś inny był w szoferce. Ale o tym nie będę mówić, bo znowu ktoś powie, że sobie coś uroiłam - skwitowała Villas.
Źródło: Uwaga TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN, fot. PAP/Marek Langda