- Tak nam się widziało: Oj, żeby tak nasi Polacy wygrali! I takąśmy piosenkę umyśleli - mówi Janina Oleszek z zespołu "Jarzębina", opowiadając o kulisach powstania piosenki polskiej reprezentacji "Koko Euro Spoko". Utwór okazał się jedną wielką niespodzianką. Jedni go chwalą, bo prosty i wpada w ucho, inni ochrzcili go hymnem fermy drobiu.
Dotychczas zespół, choć istnieje już ponad 20 lat, znany był głównie na arenie lokalnej. A tu nagle taki sukces - pokonanie największych gwiazdy estrady. Recepta na sukces okazała się bardzo prosta.
- Tak nam się widziało: Oj, żeby tak nasi Polacy wygrali! I takąśmy piosenkę umyśleli - mówi Janina Oleszek z zespołu "Jarzębina". - Usiadłyśmy sobie tak przy stoliku, jak im tylko nasuwałam myśli i tak - wersik po wersiku... - dodaje Irena Krawiec, kierownik zespołu "Jarzębina".
"Chyba nie na taką imprezę"
Popłynęły słowa i muzyka. A dziś: kibice, wywiady w telewizji i występy na Euro. Co na to Polacy?
- W Afryce odpowiednikiem naszego koko loko była Shakira, a tutaj mamy... nie wiem, wieś 2012... - mówi reporterowi "Faktów" TVN jeden z mieszkańców Warszawy, który przysłuchiwał się wykonaniu "Koko Euro Spoko" nad Wisłą nieopodal Stadionu Narodowego.
Inny rozmówca dodaje: - Chyba nie na taką imprezę. Ale są też głosy za. - Wracają te motywy ludowe do mody. Bardzo mi się to podoba i jak najbardziej popieram - mówi zwolennik "Koko Euro Spoko".
Koko? No nie wiem - tak z kolei reaguje Daniel Haworus, lider zespołu Imish, zwycięzcy konkurencyjnego plebiscytu, wykonawcy "Euro Hymnu". - Miesiąc temu wszystkie media stwierdziły, że nasza piosenka jest piosenką na Euro, piosenką kibiców - mówi Haworus.
Piosenka Imisha to hit kibiców. "Koko Euro Spoko" to przebój reprezentacji. Jeszcze jest "Endless Summer", którą wykonuje Oceana, a która jest oficjalną piosenką turnieju.
Wyszła lekka kakofonia, jak pod koniec wesela. Ale skoro logo turnieju to folklorystyczny kwiat, a Stadion Narodowy to ludowy pleciony koszyk, to i w środku będą jaja.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN