Niemałe zdumienie i oburzenie części wiernych wzbudza obraz, który zawisł tuż przy ołtarzu kościoła w Tenczynku (woj. małopolskie). Namalowany tam bł. Jan Paweł II stoi w nietypowym towarzystwie, bo oprócz kardynałów Dziwisza i Macharskiego, znalazł się tam sam proboszcz, jego gosposia i kilku okolicznych mieszkańców. Część parafian uważa, że proboszcz z nich kpi i radzą, by obraz powiesił w swojej jadalni - donosi "Dziennik Polski".
Obraz zawisł w prezbiterium. Jest pokaźnych rozmiarów, a przedstawione na nim figury są niemal naturalnej wielkości. - Sam ks. Stanisław Salawa też jest na malowidle, na pierwszym planie. To ten po prawej stronie. Jego gosposia jest u góry druga z lewej - wyliczają mieszkańcy w rozmowie z gazetą. Na malowidle znalazły się też wizerunki kilku mieszkańców, którym proboszcz wcześniej miał złożyć propozycje uwiecznienia się w towarzystwie papieża.
Nie chcą się modlić do gosposi proboszcza
Niektórzy parafianie są oburzeni. Jak mówią, w innych parafiach śmieją się z nich, że modlą się do gospodyni proboszcza, a ona rządzi w parafii. - Gospodyni trzyma kasę, a proboszcz ma nas za ciemnotę, która na niczym się nie zna? - komentuje jedna z parafianek. Inni mieszkańcy są jeszcze bardziej kategoryczni i w proteście jeżdżą na msze do Krzeszowic albo Czernej.
Poświęcenie obrazu miało się odbyć 17 listopada. Proboszcz rozesłał nawet do mieszkańców zaproszenia wraz z kopią obrazu. Ale na uroczystość przybyła tylko garstka ludzi. Zabrakło też zaproszonych przedstawicieli kurii i biskupów. Przyjechał za to dziekan krzeszowicki ks. Andrzej Szczotka. Jednak - jak twierdzi - nie święcił obrazu. - Pojechałem odprawić mszę dziękczynną za beatyfikację Jana Pawła II - wyjaśnił gazecie dziekan. - Reszta to szukanie plotek - dodał i zamknął dziennikarzom drzwi przed nosem.
Tymczasem ks. Salawa zapewnia, że na mszy odprawianej przez dziekana było wiele osób, "jak w powszedni dzień".
Sprzed ołtarza do jadalni?
Proboszcz broni obrazu, twierdząc, że przedstawieni są tam ludzie zasłużeni dla Kościoła. - O każdym mógłbym powiedzieć wiele dobrego. A o oburzeniu mieszkańców nie słyszałem - mówi kapłan. Przyznaje jednak, że z obrazem są kłopoty i teraz zajmie się nim Komisja ds. Kultu Bożego Kurii Metropolitalnej w Krakowie.
Natomiast niektórzy mieszkańcy Tenczynka domagają się, żeby ksiądz zabrał obraz do swojej jadalni. - Niech sobie patrzy codziennie na tych zasłużonych - pomstują. Ksiądz wyjaśnia: - Obraz jest tak duży, że nie mam go gdzie powiesić. Zostanie w kościele aż do decyzji komisji - dodaje.
Profanacja czy tradycja?
Proboszcz wskazuje też na wartość obrazu, wyjaśniając, że "namalował go jeden z najbardziej znanych współczesnych artystów, Jan Chrząszcz". Wyjaśnia też, że to on jest fundatorem malowidła. - Mieszkańcy mieli propozycję, żeby się w to włączyć, ale odzew był znikomy - mówi ks. proboszcz.
Wbrew odczuciom niektórych parafian z Tenczynka, proboszczowi w sukurs przychodzi historia sztuki. Mimo że umieszczenie własnej podobizny w pobliżu ołtarza, w dodatku w towarzystwie błogosławionego, wydaje się kontrowersyjne, to taka praktyka nawiązuje do powszechnego niegdyś zwyczaju umieszczania osoby fundatora obok przedstawianych świętych. Tak malowali giganci, tacy jak Rafael, Tycjan czy Jan van Eyck, a także cała rzesza innych malarzy.
Źródło: Dziennik, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Barbara Ciryt / Dziennik Polski