Po tym, jak zwiedzający muzeum Madame Tussauds zaczęli robić sobie wyzywające zdjęcia z figurą woskową Nicki Minaj, przedstawiciele instytucji chcą zmienić pozę, w jakiej uchwycili piosenkarkę. Bohaterka całego zamieszania nie przejęła się zbytnio sytuacją i niektóre "zdjęcia z fanami" wrzuciła na swoje konto na Instagramie.
Nicki Minaj, czy raczej jej figura z wosku, klęczy i wypina pośladki. Poza wzięta jest z teledysku raperki "Anaconda". Zwiedzający muzeum próbują polizać pupę raperki lub symulują stosunek seksualny z nią - to tylko kilka przykładów zdjęć, jakie zaniepokoiły przedstawicieli Madame Tussauds w Las Vegas. "Ubolewamy, że nasz gość zdecydował się na nieodpowiednie zachowanie i przepraszamy, jeśli to zdjęcie kogokolwiek uraziło" napisali w oświadczeniu. I dodali, że muzeum ma "pracowników obserwujących zachowanie gości", aby ci traktowali "figury woskowe z szacunkiem" i że w momencie zajścia "najwyraźniej nie było nikogo z obsługi na sali"
To ja, jak żywa
Minaj na swoje konto na Instagramie wrzuciła zdjęcie figury z komentarzem, że "wygląda jak człowiek" oraz, że "nie może się doczekać, kiedy ją zobaczy". W tym samym serwisie raperka umieściła fotografie, które z jej podobizną zrobili sobie fani. Ale tego, które wywołało reakcję muzeum, nie skopiowała.
Madame Tussauds is beefing up security around @NICKIMINAJ's wax figure because of this: http://t.co/OAWvnhl0y0 pic.twitter.com/ONOSueVZQD— XXL Magazine (@XXL) August 20, 2015
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Nicki Minaj (@nickiminaj) 9 Sie, 2015 o 4:28 PDT
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Nicki Minaj (@nickiminaj) 4 Sie, 2015 o 11:04 PDT
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Onika Tanya Maraj (@joey.maraj) 20 Sie, 2015 o 10:54 PDT
@NICKIMINAJ haiiiii Nickiiiii. pic.twitter.com/hTWdRVDJex— Georgina (@pawsup23) August 10, 2015
Happy HUMP Day, Nation! Looks like @NICKIMINAJ's wax figure is getting some more security... https://t.co/ZHKa6miyxN pic.twitter.com/jspk4rfuFI— Philip DeFranco (@PhillyD) August 19, 2015
Autor: sol / Źródło: tvn24.pl, guardian.co.uk