78. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji otworzy w środowy wieczór najnowszy film Pedro Almodovara "Madres paralelas". To jeden z 21 filmów, które znalazły się w Konkursie Głównym. Wśród nich jest polski obraz - "Żeby nie było śladów" Jana P. Matuszyńskiego.
Festiwal zawita na wyspę Lido już 78. raz. Już dawno organizatorom nie udało się zgromadzić tylu oczekiwanych od miesięcy filmów z gwiazdorskimi obsadami. Tylko w Konkursie Głównym znajdziemy najnowsze tytuły wybitnych twórców. W tym prestiżowym gronie jest "Żeby nie było śladów" Jana P. Matuszyńskiego, jednego z najlepszych polskich reżyserów młodego pokolenia.
37-letni reżyser zmierzy się z zawodnikami wagi ciężkiej. Jego film rywalizować będzie z filmami Pedro Almodovara, Paolo Sorrentino, Jane Campion, Paula Schradera, Pablo Larraina czy Xaviera Giannoliego.
Na czele tegorocznego jury stanął Bong Joon Ho, twórca oscarowego "Parasite". A w składzie jurorskim obok Koreańczyka zasiądzie jedynie dwóch mężczyzn i aż cztery kobiety: Saverio Costanzo (włoski reżyser), Virginie Efira (belgijska aktorka), Cynthia Erivo (brytyjska aktorka), Sarah Gadon (kanadyjska aktorka), Alexander Nanau (rumuński reżyser) i Chloe Zhao (chińska filmowczyni).
Złote Lwy za całokształt twórczości otrzymają: amerykańska gwiazda Jamie Lee Curtis i wybitny włoski aktor komediowy oraz reżyser Roberto Benigni.
Przedoscarowy występ Almodovara
Alberto Barbera - który w 2011 roku objął funkcję dyrektora artystycznego weneckiego festiwalu - sprawił, że włoski festiwal stał się miejscem premier głośnych tytułów, które później lądują w wąskim gronie oscarowych faworytów. Wystarczy przypomnieć takie pozycje jak "Nomadland", "Kształt wody", "Joker" czy "Roma".
Barbera w wielu wywiadach zwracał uwagę, że poziom tegorocznego programu jest bardzo wysoki. Przypomniał również, że w przyszłym roku wenecki festiwal - najstarsza tego typu impreza w Europie - będzie obchodzić swoje 90-lecie.
Skoro szef festiwalu zapowiada wysoki poziom 78. edycji, to nic dziwnego, że filmem otwarcia jest najnowszy obraz Pedro Almodovara "Madres paralelas". Trzeba przypomnieć, że jeden z najwybitniejszych hiszpańskich filmowców światową karierę rozpoczął właśnie na Lido w 1983 roku, pokazując "Pośród ciemności".
- Jesteśmy zaszczyceni, że Pedro pokaże swój najnowszy film na otwarcie weneckiego maratonu - powiedział w lipcu podczas ogłaszania listy filmów konkursowych Alberto Barbera. I zdradził: - "Madres paralelas" to intensywny i czuły portret dwóch kobiet w ciąży, obraz kobiecej solidarności i seksualności doświadczanej swobodnie i bez hipokryzji. To bardzo przez nas wyczekiwany powrót do weneckiego konkursu laureata Złotego Lwa za całokształt twórczości, wiele lat po międzynarodowym sukcesie filmu "Kobiety na skraju załamania nerwowego".
Film Almodovara z udziałem jednego z największych jego odkryć aktorskich - Penelope Cruz - opowiada historię dwóch kobiet, które spotykają się na sali porodowej. Obie są samotne i obie nie planowały ciąży. Ich podejście do macierzyństwa jest jednak skrajnie różne. Janis (Cruz) to fotografka w średnim wieku, która cieszy się, że zostanie matką. Nastoletnia Ana (debiutantka Milena Smit) jest z kolei przerażona wizją pojawienia się dziecka. Janis stara się ją do tego przygotować. Pobyt kobiet na porodówce buduje między nimi niezwykłą więź i na długo splata z sobą ich losy.
Coraz częściej pojawiają się głosy, że światowa premiera "Madres paralelas" w Wenecji to "przedoscarowy występ" Hiszpana. Uwielbiany przez Amerykanów filmowiec w dorobku ma już dwa Oscary: za najlepszy film nieanglojęzyczny "Wszystko o mojej matce" oraz za scenariusz do filmu "Porozmawiaj z nią". Poza tym na koncie ma trzy nominacje oscarowe: za najlepszy film nieanglojęzyczny ("Kobiety na skraju załamania nerwowego" - 1989 r.), najlepszą reżyserię ("Porozmawiaj z nią" - 2003 r.) oraz najlepszy film międzynarodowy ("Ból i blask" - 2020 r.).
Prawa do dystrybucji "Madres paralelas" na terenie USA wykupiło Sony Pictures, jeden z najskuteczniejszych graczy, jeśli chodzi o promocję oscarową filmów.
Dobra passa polskiego kina
Wenecki festiwal wielokrotnie doceniał polskich twórców, chociaż nie zawsze za polskie filmy. Złotego Lwa otrzymali dotychczas Krzysztof Zanussi za "Rok spokojnego słońca" (1984 r.) oraz Krzysztof Kieślowski za "Trzy kolory. Niebieski" (1993 r.). Ten drugi oficjalnie reprezentował Francję. Podobnie zresztą jak w przypadku drugiej co do ważności nagrody - Wielkiej Nagrody Jury, która w 2019 roku trafiła do Romana Polańskiego za "Oficera i szpiega". Wielka Nagroda Jury trafiła również do Zanussiego za niemiecki film "Imperatyw". Jedyną polską produkcją z drugą co do ważności nagrodą jest "Essential Killing" Jerzego Skolimowskiego, który jest również laureatem Nagrody Specjalnej Jury za amerykańską produkcję "Latarniowiec" z 1985 roku.
"Żeby nie było śladów" Jana P. Matuszyńskiego to kolejny rodzimy tytuł (po ubiegłorocznej produkcji Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta "Śniegu już nigdy nie będzie"), który trafił do Konkursu Głównego w Wenecji. Wcześniej niemal przez dekadę nie udawało się to naszym filmowcom.
Film Matuszyńskiego powstał w oparciu o wyróżniony Nagrodą NIKE 2017 reportaż Cezarego Łazarewicza pod tym samym tytułem. Scenariusz do niego napisała Kaja Krawczyk-Wnuk. Opowiada o sprawie maturzysty Grzegorza Przemyka, brutalnie zamordowanego przez milicję w maju 1983 roku.
Przemyk był synem poetki i opozycjonistki Barbary Sadowskiej. Skatowany na komisariacie umarł po dwóch dniach agonii. Decydenci PRL-u zrobili wtedy wszystko, by winą za zbrodnię obarczyć próbujących ratować go sanitariuszy. Władze zaangażowały cały aparat państwowy – Służbę Bezpieczeństwa, milicję, media, prokuraturę i sądy, by w majestacie prawa uchronić winnych śmierci Grzegorza Przemyka przed karą.
37-letni Matuszyński, twórca obsypanej nagrodami "Ostatniej rodziny", w rozmowie z tvn24.pl przyznał, że już samą obecność filmu w weneckim konkursie uważa za wielkie wyróżnienie.
Ale pamiętajmy także o tym, że miarą wielkości festiwali klasy A, takich jak Wenecja, są właśnie wielkie odkrycia. Jak choćby w 2003 roku odkrycie i nagrodzenie na Lido Złotym Lwem filmu "Powrót" nieznanego nikomu Andrieja Zwiagincewa.
Powrót Sencowa
Warto dodać, że w innej prestiżowej konkursowej sekcji "Horyzonty" pojawi się też współfinansowany przez PISF, współprodukowany przez Apple Film, najnowszy film ukraińskiego reżysera Ołeha Sencowa "Nosorożec".
"Nosorożec" to dramat kryminalny, którego akcja rozgrywa się na Ukrainie w latach 90., podczas transformacji Związku Radzieckiego. Młody człowiek o pseudonimie Nosorożec zaczyna jako drobny złodziejaszek, by szybko wspiąć się w hierarchii przestępczej.
W opinii reżysera nie jest to film o przestępstwach, tylko o człowieku, który w latach 90. przeżył trudny okres i nosi w sobie wewnętrzne brzemię. To pierwszy film Sencowa, jaki nakręcił po wyjściu z rosyjskiego łagru w 2019 roku.
W tej samej sekcji znalazł się meksykański film "El Hoyo En La Cerca" Joaquina Del Paso, w którym jedną z głównych ról gra Jacek Poniedziałek.
Rywale giganci
Wśród 20 tytułów, z jakimi rywalizować będzie film Matuszyńskiego są prawdziwi giganci kina i ulubieńcy wielkich festiwali.
Obok wymienionego już Almodovara wypada wskazać na najpopularniejszego chyba ostatnimi laty włoskiego filmowca Paolo Sorrentino, zdobywcę Oscara za "Wielkie piękno". Tym razem pokaże on w konkursie autobiograficzny obraz "To była ręka Boga". Reżyser przygląda się swojej młodości, odsłaniając historię rodziny i pokazując swoją drogę do kina.
- To film oparty na postrzeganiu bólu i radości chłopca, opowiadany przez dorosłego mężczyznę, którym się stałem. Dramat o trudach dojrzewania – powiedział reżyser w rozmowie z "Guardianem".
Niezwykle oczekiwanym tytułem są "Psie pazury" Jane Campion, pierwszej na świecie kobiety nagrodzonej Oscarem za reżyserię. Campion snuje opowieść o dwóch braciach mieszkających na farmie, których dobre relacje psuje pojawienie się kobiety. Zaczynają o nią rywalizować. Gdy młodszy z nich potajemnie ją poślubi, między braćmi wybucha prawdziwa wojna.
Gwiazdorska obsada filmu - począwszy od Benedicta Cumberbatcha, poprzez Jessego Plemonsa, aż po Kirsten Dunst dopełnia intrygującej całości.
Jednym z najbardziej oczekiwanych konkursowych tytułów bez wątpienia jest "Spencer" Pablo Larraina. Od premiery przed kilkoma dniami zwiastun obrazu już stał się internetowym przebojem. To opowieść o dwóch dniach z życia księżnej Diany, granej przez Kristen Stewart. O bożonarodzeniowym weekendzie, podczas którego decyduje się na rozwód z księciem Karolem.
Stewart już typowana jest na kandydatkę do aktorskiej nominacji do Oscara, a producenci zapewniają, że stworzyła w filmie rolę życia. Larrain, który filmem "Jackie" udowodnił, że doskonale czuje się jako twórca poruszającej kobiecej biografii, daje nadzieję, że po wielu nieudanych obrazach o księżnej Dianie, tym razem dostaniemy przekonujące dzieło. Sama Stewart, w świetnej charakteryzacji, zapewnia, że "to najsmutniejszy film, jaki kiedykolwiek oglądała".
Poza konkursem także gorąco
W tym roku (z racji pandemii wiele produkcji zostało przesuniętych albo skończonych z opóźnieniem) urodzaj był tak wielki, że poza konkursem jest równie gorąco jak w nim.
Być może najbardziej oczekiwany obraz tego festiwalu trafił właśnie na listę pokazów poza konkursem. Mowa oczywiście o "Diunie" Denisa Villeneuve'a, wysokobudżetowej epopei science-fiction na podstawie powieści Franka Herberta. Reżyser, który przekonał do siebie innym filmem tego gatunku "Blade Runner 2049", podkręcił apetyty widzów do niewiarygodnych rozmiarów.
Reszty dopełniła plejada gwiazd w obsadzie - nazwiska Timothée Chalamet, Zendaya, Oscar Isaac czy Stellan Skarsgard mówią same za siebie. Fabułę buduje historia niezwykłej, pełnej przygód i emocji podróży Paula Atreidesa (Chalamet). Genialnemu młodemu człowiekowi pisane jest przeznaczenie, którego on sam nie jest w stanie pojąć, ale Villeneuve z pewnością potrafi je pokazać.
Nie sposób też pominąć inny pozakonkursowy (potencjalny) hit kasowy - "Ostatni pojedynek" Ridleya Scotta, dzieło dość niezwykłe. Scenariusz do niego napisali wspólnie, w oparciu o książkę Erica Jagera, Matt Damon i Ben Affleck, którzy dawno temu zdobyli za współpracę na tym polu Oscara za "Buntownika z wyboru".
Akcja filmu rozgrywa się w XIV wieku, a bohaterami są niegdysiejsi przyjaciele. Oto Jean de Carrouges (Damon), francuski rycerz, oskarża dziedzica Jacquesa Le Gris (Adam Driver) o gwałt na żonie Margerite. Jako że kobieta jest jedynym świadkiem sądy nie dają jej wiary. Z rozkazu króla Karola VI (Affleck) spór rozstrzygnąć ma pojedynek na śmierć i życie.
Jeśli dodamy, że w Margeritę wcieli się gwiazda "Obsesji Eve" Jodie Comer napięcie wokół projektu wydaje się być zrozumiałe.
Na wydarzenie zapowiada się także dodany w ostatniej chwili do programu dokument "Ennio", portret zmarłego w 2020 roku wielkiego Ennio Morricone. To w zasadzie pełnometrażowy wywiad między kompozytorem a filmowcem Giuseppe Tornatore ( "Cinema Paradiso").
Panel do spraw afgańskich filmowców
Międzynarodowe festiwale poczuwają się zwykle do reagowania na przełomowe wydarzenia, jakie dzieją na świecie. Stąd ogłoszony przed paroma dniami pomysł na organizację panelu.
Organizatorzy zdołali włączyć do programu 4 września specjalny panel poświęcony sytuacji afgańskich filmowców w opanowanym przez talibów kraju. Jego uczestnicy mają się skupić "na stworzeniu korytarzy humanitarnych i zagwarantowaniu afgańskim filmowcom statusu uchodźców politycznych".
Uczestniczyć w nim będzie Sahraa Karimi, pierwsza kobieta wybrana przewodniczącą stowarzyszenia afgańskich filmowców. Reżyserce udało się uciec z Afganistanu.
Festiwal potrwa do 11 września.
LISTA FILMÓW KONKURSU GŁÓWNEGO
"Madres Paralelas", reż: Pedro Almodovar "Mona Lisa And The Blood Moon", reż: Ana Lily Amirpour "Un Autre Monde", reż: Stéphane Brizé "Psie pazury", reż: Jane Campion "America Latina", reż: Damiano D'Innocenzo , Fabio D'Innocenzo "L'Evénement", reż: Audrey Diwan "Official Competition", reż: Gaston Duprat, Mariano Cohn "Il Buco", reż: Michelangelo Frammartino "Sundown", reż: Michel Franco "Illusions Perdues", reż: Xavier Giannoli "The Lost Daughter", reż: Maggie Gyllenhaal "Spencer", reż: Pablo Larrain "Freaks Out", reż: Gabriele Mainetti "Qui Rido Io", reż: Mario Martone "On The Job: The Missing 8", reż: Erik Matti "Żeby nie było śladów", reż: Jan P. Matuszyński "Captain Volkonogov Escaped", reż: Natasha Merkulova, Aleksey Chupov "The Card Counter", reż: Paul Schrader "To była ręka Boga", reż: Paolo Sorrentino "La Caja", reż: Lorenzo Vigas "Reflection", reż: Valentyn Vasyanovych
Źródło: "Variety", "The Guardian", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mat. prasowe