Znany z serialu "Przyjaciele" aktor Matthew Perry ujawnił, że przez uzależnienie od alkoholu i opioidów "otarł się o śmierć". W biografii, która ukaże się na początku listopada, opisuje swoją drogę do trzeźwości. "Jestem wdzięczny, że żyję" - pisze.
Popularny głównie dzięki roli Chandlera Binga w kultowym serialu "Przyjaciele" aktor Matthew Perry zdecydował się opowiedzieć o swoich doświadczeniach związanych z uzależnieniem od opioidów i alkoholu. W biografii pt. "Friends, Lovers and the Big Terrible Thing", która ukaże się 1 listopada, w szczegółach opisał swój pobyt w szpitalu i proces wychodzenia z nałogu. - Musiałem poczekać, dopóki nie będę dość trzeźwy, z dala od choroby alkoholizmu i uzależnienia, aby to wszystko spisać. Najważniejsze, że byłem pewien, że to pomoże innym ludziom - powiedział w rozmowie z magazynem "People".
Lekarze nie dawali szans na przeżycie
Książkę Perry rozpoczyna wyznaniem, że kilka lat temu, w wieku 49 lat, niemal otarł się o śmierć, gdy w wyniku przedawkowania opioidów pękła mu okrężnica i znalazł się w szpitalu. - Lekarze powiedzieli mojej rodzinie, że mam dwa procent szans na przeżycie. Wtedy właśnie otarłem się o śmierć. Podłączono mnie do urządzenia służącego do pozaustrojowego natleniania krwi, a wszyscy lekarze mówili, że nikt z takiej sytuacji nie wychodzi żywy. Więc dlaczego ja właśnie przeżyłem? Musi być jakiś powód - powiedział i dodał, że z pięciu osób, które również tej nocy były podłączone do urządzenia, przeżył tylko on.
Aktor przyznał, że po tej sytuacji był w śpiączce przez dwa tygodnie, a gdy się obudził, miał worek kolostomijny i nosił go jeszcze przez dziewięć miesięcy, a sam pobyt w szpitalu trwał pięć miesięcy. Doświadczenie to sprawiło, że podjął decyzję, aby nie brać już opioidów. - Mój terapeuta powiedział: "Następnym razem, gdy pomyślisz o wzięciu OxyContinu (lek przeciwbólowy - red.), pomyśl o tym, że do końca życia będziesz nosił worek kolostomijny". I wtedy otworzyło się we mnie małe okienko, przeczołgałem się przez nie i nie chcę już więcej brać OxyContinu - wyznał.
Obsada "Przyjaciół" była "wyrozumiała i cierpliwa"
Uzależnienie aktora od alkoholu zaczęło postępować, gdy Perry miał 24 lata i grał już w "Przyjaciołach". Przyznał, że był to czas, gdy bardzo chciał osiągnąć sławę, bo myślał, że sława "naprawi wszystko". - Myślałem, że jeśli będę przez cały czas zabawny, łatwiej sobie poradzę. Myślałem, że "Przyjaciele" wszystko naprawią, ale tak nie było - powiedział.
"Wydawało mu się" - jak sam stwierdził - że może sobie poradzić z uzależnieniem. - Ale gdy miałem 34 lata, byłem naprawdę uwikłany w wiele problemów, choć zdarzały się lata, w których byłem trzeźwy. Na przykład w czasie prac nad dziewiątym sezonem "Przyjaciół" byłem trzeźwy cały czas. I zgadnijcie, po którym sezonie zostałem nominowany w kategorii najlepszego aktora (do nagrody Emmy w 2002 roku - red.)? Pomyślałem, że to powinno mi coś podpowiedzieć - przyznał.
Perry ujawnił, że w czasie nagrań serialu brał nawet 55 tabletek przeciwbólowego Vicodinu dziennie i schudł do około 58 kg. - Nie wiedziałem, jak przestać. Gdyby policja przyjechała do mojego domu i powiedziała: "jeśli dziś wypijesz, zabierzemy cię do więzienia", zacząłbym się pakować. Nie mogłem przestać, bo choroba i uzależnienie postępują. To się pogarsza coraz bardziej wraz z wiekiem - wskazał.
Podkreślił, że obsada serialu była dla niego "wyrozumiała i cierpliwa". - Jak pingwiny. Gdy jedno jest chore lub ranne, inne pingwiny go otaczają i podtrzymują. Krążą dookoła, aż będzie mógł chodzić o własnych siłach. To właśnie zrobili dla mnie koledzy z serialu - powiedział.
Powrót do zdrowia
W czasie swojego uzależnienia aktor był na odwyku 15 razy, a 14 razy był operowany. Twierdzi, że blizny, które pozostały po zabiegach, "to wiele przypomnień, aby pozostać trzeźwym". - Gdybym umarł, ludzie byliby w szoku, ale nikt nie byłby zaskoczony. A to przerażająca myśl, z którą trzeba żyć. Mam nadzieję, że ludzie będą się z tym utożsamiać i będą wiedzieli, że ta choroba atakuje każdego. Nie ma znaczenia, czy odnosisz sukcesy, czy nie, choroby to nie obchodzi - powiedział.
W biografii Perry opisuje też swoje doświadczenia miłosne i wyznaje, że w przeszłości kończył wiele związków z powodu strachu przed uczuciem. - Manifestowałem, że to z nimi (partnerkami - red.) jest coś nie tak. Ale tak naprawdę ja byłem wspólnym mianownikiem. Odchodziłem, bo bałem się, że mnie zniszczą - powiedział. Dodał jednak, że dzięki pracy nad sobą udało mu się pokonać tę "ogromną ilość strachu". - Strach już mną nie kieruje, tak jak to było kiedyś. Czuję się bardziej pewny siebie i nie boję się już miłości (...). Myślę, że byłbym świetnym ojcem, naprawdę - powiedział.
- Wszystko zaczyna się od trzeźwości. Bo jeśli nie jesteś trzeźwy, stracisz wszystko to, co traktujesz bardziej priorytetowo. Moja trzeźwość jest dla mnie na samym szczycie. Jestem ekstremalnie wdzięcznym człowiekiem. Jestem wdzięczny, że żyję. A to daje mi możliwość robienia wszystkiego - podkreślił Perry.
Źródło: People
Źródło zdjęcia głównego: Jason Kempin/Getty Images