To był największy skandal w historii Kościoła katolickiego w USA. Do dymisji podało się czterech biskupów i metropolita Bostonu, którzy ukrywali księży pedofilów w swoich szeregach. Przez archidiecezję przetoczyła się fala procesów wytaczanych przez wiernych, w wyniku czego musiała zapłacić 100 mln dol. ofiarom molestowania seksualnego. Historią zainteresowało się Hollywood. Dziennikarza, który ujawnił seksaferę, zagra Matt Damon.
43-letni aktor ma zagrać Michaela Rezendesa, dziennikarza "Boston Globe", który w 2002 roku odkrył i upublicznił historię molestowania seksualnego przez katolickich księży w stanie Massachusetts. Rok później dziennikarz dostał Nagrodę Pulitzera, a teraz jego artykuł stał się podstawą scenariusza filmu, który produkuje studio Stevena Spielberga, DreamWorks.
O filmie, który nie ma jeszcze tytułu, branżowe media piszą jako o dramacie w stylu "Wszystkich ludzi prezydenta" z 1976 roku, opowiadającym o dziennikarzach "Washington Post" będących na tropie afery, która pozbawiła Richarda Nixona prezydentury.
"Drzwi do większej pedofilskiej afery w Kościele katolickim"
Bohaterami będą dziennikarze "Boston Globe", których seria artykułów śledczych doprowadziła do największego skandalu w historii Kościoła katolickiego w Ameryce: Rezendes, Sacha Pfeiffer, Matt Carroll, Walter Robinson, Ben Bradlee Jr. i Marty Baron. Przez rok przesłuchiwali dziesiątki napastowanych dzieci w archidiecezji bostońskiej i przekopywali się przez tysiące stron dokumentów, z których wynikało, że Kościół tuszował problem przez dziesiątki lat.
- "Boston Globe" otworzył drzwi do największej pedofilskiej afery w świecie katolickim. Opisana przez gazetę historia miała konsekwencje na całym świecie - mówi Holly Bario z DreamWorks. - Opowieść o tym, jak zespół redaktorów i reporterów odkrył prawdę, będzie osią naszego filmu. Za atrakcyjność i dramatyzm odpowie reżyser Tom McCarthy i jego współscenarzysta Josh Singer, znany z serialu "Prezydencki poker".
Scenariusz nie jest jeszcze gotowy, ale Matt Damon informowany jest na bieżąco od samego początku powstawania tekstu, bo McCarthy pracował nad projektem w tajemnicy przez ostatnie półtora roku. Kto zagra pozostałych dziennikarzy oraz kardynała Bernarda Lawa, metropolitę Bostonu, jeszcze nie wiadomo.
"Nie jestem policjantem, jestem pasterzem"
Law to kluczowa postać filmu, bo to on był epicentrum afery. Stojąc od 1984 roku na czele bostońskiej archidiecezji - która jest trzecią co do wielkości w USA, liczącą 2,1 miliona wiernych, którzy rocznie płacili ok. 16 mln dol. składek - ukrywał księży pedofilów. Wiedząc o skłonnościach niektórych kapłanów, nie karał ich, ale tylko przenosił do innych parafii. Dzięki temu mogli bezkarnie molestować kolejne dzieci. Na późniejsze pytania prasy, dlaczego nie przekazywał policji informacji o łamiących prawo duchownych, kardynał odpowiadał: "Nie jestem policjantem, jestem pasterzem".
Jak wynikało potem z raportu prokuratora generalnego stanu Massachusetts, podobną strategię milczenia stosowali także poprzednicy Lawa. W ciągu 60 lat ponad tysiąc dzieci padło ofiarą duchownych archidiecezji bostońskiej.
Nawet po publikacjach "Boston Globe" kardynał nie chciał zrezygnować z funkcji. Dopiero, gdy skierowano do sądu około 500 pozwów w związku ze szkodami moralnymi, jakie spowodowały nadużycia seksualne, oraz gdy wielu podległych mu księży zbuntowało się, protestując przeciwko jego dalszemu urzędowaniu, podał się do dymisji. Wraz z czterema biskupami.
Dopiero pod koniec 2003 roku jego następca - franciszkanin Sean O'Malley - zawarł ugodę z domniemanymi ofiarami księży pedofilów, na mocy której archidiecezja bostońska zobowiązała się przekazać im ok. 100 mln dol. To było największe odszkodowanie w historii Kościoła katolickiego w USA.
Autor: am/rs/k / Źródło: Variety, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: HBO