Niedoszły ksiądz, niedoszły gangster, mąż pięciu żon. Uciekł śmierci, by zdobywać szczyty


Martin Scorsese miał dwa miesiące, gdy pierwszy raz cudem uniknął śmierci. Drugi raz wyrwał go z jej objęć Robert De Niro, kiedy reżyser w krytycznym stanie leżał na intensywnej terapii po zmieszaniu kokainy z lekami na astmę. Razem osiągnęli artystyczne szczyty i właśnie wracają, by zdobyć kolejne.

Miał niespełna dwa miesiące, gdy po raz pierwszy cudem uszedł z życiem. Omal się nie zakaszlał się na śmierć. Uratował go lekarz z Jamajki, który mieszkał niedaleko ich domu. Pamięta go do dziś, bo do 10. roku życia odwiedzał go regularnie co tydzień. Gdy skończył trzy lata, to on usunął mu migdałki. Wtedy ujawniła się ciężka astma, która miała mu towarzyszyć już przez całe życie.

Ciężki, świszczący oddech i płuca zmęczone ciągłym kaszlem. Jak wytłumaczyć kilkuletniemu chłopcu, że nie może iść bawić się z kolegami, nie mówiąc już o bieganiu czy grze w piłkę? Kiedy śmiał się zbyt długo, pojawiały się problemy z oddychaniem. Nigdy nie wiedział, czy uda mu się złapać kolejny oddech, czy nie straci znowu przytomności. Gdy było naprawdę źle, rodzice kładli go w pokoju na łóżku, a nad nim stawiali namiot. Pod nim umieszczali inhalator. Cała rodzina zaglądała co jakiś czas do namiotu, żeby sprawdzać, jak się miewa. Potem znów go zamykali.

Martin Scorsese już jako mały chłopiec odkrył, jak to jest bać się o życie. Był to jednak inny rodzaj strachu niż ten, o który potem ten chorowity, niziutki, zawsze najsłabszy fizycznie chłopiec "ocierał się" każdego dnia we włoskiej dzielnicy Nowego Jorku, zwanej Małą Italią. O tym drugim strachu, wiele lat później nakręci filmy, które staną się klasykami kina gangsterskiego i zyskają status arcydzieł. Mimo że Scorsese od początku wykracza daleko poza formułę kina gatunkowego.

"Irlandczyk" Scorsese to kino totalne. W pełni spełnione
"Irlandczyk" Scorsese to kino totalne. W pełni spełnioneNetflix

Najnowsze dzieło amerykańskiego filmowca - "Irlandczyk" (po premierze za oceanem już sytuowane na czele oscarowego maratonu) - domyka gangsterską serię Scorsese, będąc jednocześnie pełną metafizyki przypowieścią o zbrodni, karze i potrzebie odkupienia. Zamknięte w eschatologicznych ramach okazuje się bardziej z ducha Dostojewskiego niż choćby Maria Puzo.

Kino totalne

Do nakręcenia "Irlandczyka" reżyser przymierzał się od dawna, gdy tylko przeczytał powieść Charlesa Brandta "Słyszałem, że malujesz domy". Film jest jej adaptacją. Gdyby Netflix nie wyłożył 150 milionów dolarów, obraz pewnie nigdy by nie powstał.

Akcja filmu dzieje się w Ameryce na przestrzeni kilkudziesięciu lat – począwszy od prezydentury Kennedy'ego aż do początku XXI wieku. Opowieść odsłania mechanizmy zorganizowanej przestępczości powojennej Ameryki, pokazuje walkę o wpływy i powiązania przestępców ze światem polityki. Wszystko to oglądamy oczami Franka Sheerana (Robert De Niro), weterana drugiej wojny światowej, gangstera i płatnego zabójcy, który pracuje dla mafijnego bossa Russella Bufalino (Joe Pesci). Powieść Brandta odkryła w 2004 roku jedną z największych nierozwiązanych wcześniej zagadek Ameryki – historię zniknięcia słynnego przywódcy związkowego Jimmy'ego Hoffy (Al Pacino). Główny wątek filmu osnuty został więc wokół jego przyjaźni z Sheeranem.

Obok Roberta De Niro i Joe Pesciego po raz pierwszy u Scorsese zagrał Al PacinoNetflix/Gutek Film

Nikt, kto widział wspomnianych aktorów (prócz Ala Pacino) w filmach Scorsese, nie wątpił, że dostaniemy obraz z wielkimi kreacjami. Tercet jednak przebił nasze oczekiwania. Gdyby istniała możliwość przyznawania więcej niż jednej statuetki za kreację aktorską, De Niro, Pacino i Pesci powinni otrzymać wspólnego Oscara. Po serii marnych filmów wspaniale zobaczyć tego pierwszego w kreacji na miarę tych, jakie tworzył kiedyś. Jego bohater – kierowca ciężarówki, którego przedsiębiorczość docenia lokalna mafia i wybiera na swojego cyngla - zdaje się nie mieć wcale wyrzutów sumienia. A jednak w obliczu śmierci rozpaczliwie szuka odkupienia. Swoje niezwykle długie życie, gdy odejdą już dawni przyjaciele, w pewnym momencie uzna za ciężką karę. Codziennie spotyka się z księdzem, któremu gorączkowo wyznaje przerażające grzechy. Katolickie poczucie winy to, jak wiemy, stały motyw kina Scorsese. Czy jednak na przemianę nie jest za późno?

"Całe moje życie to kino i religia. Tylko to, nic więcej" – napisał w autobiografii reżyser. Był jednak czas, gdy Scorsese, który w młodości chciał zostać księdzem, mocno wadził się z Bogiem, buntował przeciw niemu, sam siebie nazywał "upadłym katolikiem". Mimo to trudno wyobrazić sobie jego kino bez religii.

Joe Pesci, który na prośbę reżysera przerwał aktorską emeryturę, stworzył kreację, będącą przeciwieństwem gangstera z "Chłopców z ferajny" i "Kasyna". Tam ocierał się o szaleństwo, jako boss w "Irlandczyku" jest wręcz delikatny, bardzo stonowany. Gra genialnie. I wreszcie Al Pacino, od lat oskarżany o manieryzm, po raz pierwszy grający u Scorsese. Jako charyzmatyczny Jimmy Hoffa - na początku ekspresyjny, hałaśliwy, w miarę rozwoju akcji zmienia się, żeby w końcówce grać tylko przerażoną twarzą. To najlepsza rola Pacino od czasu oscarowego "Zapachu kobiety". Dodajmy, że film trwa aż 210 minut, a jednak trudno o scenę, która byłaby zbędna.

Dzięki technice cyfrowego odmładzania aktorzy grają siebie w wersji "młody - starszy - bardzo stary". Choć nie do końca się ona sprawdziła (odmłodzeni wyglądają mało naturalnie), to mówią o niej jako nowej formie charakteryzacji. Śledząc fascynującą historię, przyzwyczajamy się do ich twarzy. Wszystkich oczekujących fajerwerków rodem z "Chłopców z ferajny" wyprowadźmy jednak z błędu: "Irlandczyk" to zupełnie inne kino – utkane z nostalgii, opowiadające o przemijaniu i rachunkach, jakie przychodzi płacić u kresu życia - prawdziwie epicka, prowadzona na kilku równoległych planach narracyjnych opowieść. Wiele tu brutalności, jak to u Scorsese, ale i liryzmu. Jest też humor, przebijający spod dojmującej melancholii obecnej od pierwszych ujęć.

Stara gwardia mistrzów spotkała się po latach na planie jednego z najwybitniejszych twórców kina, pewnie po raz ostatni (w to, że uda się jeszcze kiedyś ich wszystkich reżyserować, nie wierzy nawet Scorsese), i pokazała, kto tu wciąż rządzi. "Jeśli film nie rozbije w przyszłym roku oscarowego banku, Akademia będzie musiała się wstydzić" - napisał w "The Guardian" Peter Bradshaw. Martin Scorsese kolejny raz zafundował nam kino totalne, które chłoniemy wszystkimi zmysłami. Wbrew kalendarzowi, (kilka dni temu skończył 77 lat), udowodnił, że wciąż jest pełen młodzieńczego wigoru i pasji. "Robienie filmów jest dla mnie nie tyle swobodnym wyborem, co wewnętrznym przymusem, koniecznością. Nie potrafię bez tego żyć" - powiedział kiedyś. Nic się od tamtej pory nie zmieniło.

Robert De Niro i Joe Pesci w wersji cyfrowo odmłodzonejNetflix/Gutek Film

Marty, mały geniusz

"W świecie, w jakim żyłem, w tle czaiła się przemoc. Szedłem gdzieś, nawet do kina, i cały czas miałem nastawione radary, musiałem uważać, czy ktoś nie powiedział do kogoś czegoś nieodpowiedniego, bo zaraz wybuchało piekło. (...) Żyło się w ciągłym strachu przed ludźmi, którzy stali ponad prawem. Można się było wszystkiego spodziewać. Nie wolno było się odezwać. Nic nie można było zrobić. Nigdy nie wiedziałeś, kiedy zaatakują – powody bywały błahe. Kontrolowali całą okolicę" - opowiada Scorsese w fascynujących "Rozmowach" z krytykiem i przyjacielem Richardem Schickelem.

Ten świat to wspomniana Mała Italia - "przedsionek piekła" na nowojorskim Manhattanie. Odnajdziemy ją we wszystkich kryminalnych opowieściach Scorsese. Miejsce, gdzie bójki i strzelaniny czyhały za każdym rogiem, a młodzieżowe gangi były początkiem mafijnej drogi. Pewnie trafiłby do któregoś, gdyby nie był chorowity. Konszachty z mafią miał wuj, brat ojca, który "to wracał do więzienia, to z niego wychodził". Każde jego odwiedziny były źródłem awantur. Mały Martin z otwartą buzią słuchał opowieści o "szefie", który jeździł cadillakiem i zlecał "czyszczenie dzielnicy". "Ten gangster" - mówił o nim ojciec. - Pamiętam, jak wuj wpadł do nas i ledwo łapiąc oddech, rzucił: "Przed chwilą omal nie zginąłem. On wyciągnął do mnie broń" - opowiada. Ojciec musiał łagodzić "sprawy" wuja z bandami. "W Małej Italii miałeś dwie drogi kariery: mogłeś zostać albo gangsterem, albo księdzem" - wspomina. Pierwszym marzeniem chłopca było więc zostanie gangsterem. Tej drugiej ścieżki spróbował naprawdę.

Rodzice przybyli tu z Włoch na fali wielkiej emigracji. Oboje pracowali w przemyśle odzieżowym. Ojciec dorabiał, zapalając piece gazowe dla Żydów w szabat, żeby zapewnić synom - Martinowi (zwanego Martym) i starszemu o sześć lat Frankowi wykształcenie. Gdy Martin przyszedł na świat (17 listopada 1942 roku), powodziło im się nieźle. Mieszkali w dzielnicy Queens. To był czas, gdy słynny sos pomidorowo-mięsny mamy składał się z obu składników. Później jedli już pomidory bez mięsa. Ojciec popadł w konflikt z właścicielem domu, w którym mieszkali (zaczęło się zaleganie z czynszem) i musieli wrócić do niesławnej Małej Italii. Martin miał wówczas osiem lat.

Astma, na którą chorował, mocno ograniczała mu życie. Nie mógł jak koledzy uprawiać sportów, więc ojciec zaczął chodzić z nim do kina. - Emocje towarzyszące filmom, stawały się głównym tematem ich rozmów - wspomina. Jednym z pierwszych filmów, które zobaczył, był obraz Sama Fullera "Zabiłem Jessego Jamesa", w którym bohatera uśmierca najlepszy przyjaciel. Zamiast spodziewanej chwały czekają go odrzucenie i wyrzuty sumienia. "Ojciec po seansie mówił o lojalności. I o zdradzie. To we mnie głęboko zapadło" - wspomina w autobiografii "Pasja i bluźnierstwo". Stąd wzięła się zdrada jako jeden z najważniejszych tematów jego filmów. W "Ulicach nędzy", w "Kasynie", w "Chłopcach z ferajny", w "Infiltracji" bohaterowie ponoszą klęskę, bo dopuszczają się zdrady. I muszą ją odpokutować. Jedynie w opartym na faktach "Wilku z Wall Street" Jordan Belfort nie ponosi kary, a w zasadzie zyskuje na zdradzie. (Ten wielki film chłodno przyjęła Akademia, nazywając "niemoralnym").

Martin Scorsese z rodzicami - Catherine i Charlesem Scorsese oraz z córkamiGettyImages

Od pierwszych seansów Marty zakochał się w kinie. Zamknięty w mieszkaniu z inhalatorem ośmiolatek godzinami rozrysowywał filmy, które obejrzał. Nie wiedział, że robi tak większość reżyserów, wykorzystując później obrazkowy scenopis (storyboardy) przy filmowaniu. A potem okazało się, że rysunki mogą się ruszać. W wieku 12 lat z pudełek stworzył własny projektor i zaczął organizować "seanse". Pisał wówczas już własne historie, które potem rysował ołówkiem. Robi to do dziś. "Rysowałem rzymskie epickie dzieła, jedno nazwałem "The Eternal City". I walki gladiatorów. Moje rysunki, tak mi się wydaje, stawały się nieco dekadenckie. Była cała rzymska seria, której nie ukończyłem" - wspomina.

Był już wtedy otrzaskany z kinem. Znosił książki z okolicznych bibliotek, prócz historii kina czytał Prousta, Joyce'a i Dostojewskiego, którego uwielbia. Zaczął sam chodzić do kina. "Obywatela Kane'a" oglądał przez miesiąc - codziennie od nowa. Kino to był azyl w świecie pełnym strachu i przemocy. Innym miejscem - poza salą kinową, gdzie czuł się bezpiecznie - był kościół.

- Kościół wpływał na to, jak oddychałem i myślałem. Ważne były słowa, które tam słyszałem, ale duże wrażenie robił na mnie sam budynek - stara katedra Świętego Patryka przy Mott Street. Panował w niej niezwykły spokój. Była oazą w niebezpiecznym świecie. Zostałem ministrantem - wspomina Scorsese.

Kiedyś ksiądz poprosił ojca o rozmowę i o to, by przyprowadził syna na plebanię. "Zastanawiałem się, co złego zrobiłem? Miałem chyba dwanaście lat. Ksiądz powiedział wtedy, że noszę na sobie ciężar i powagę problemów całego świata. W tym wieku nie powinienem być taki. Powinienem cieszyć się życiem. Bardzo się zdziwiłem. Był jedynym człowiekiem, który to zauważył" - mówi.

Niedoszły ksiądz, przyszły reżyser

Niebawem Marty odkrył, że księża otoczeni są niezwykłą estymą. Kłaniali im się nawet gangsterzy, do których wszyscy bali się zbliżyć. Czy można się dziwić, że niemal całe kino Scorsese to uniwersum rozciągnięte między dwoma skrajnościami - mafią i wiarą?

Gdy jednak w wieku lat 15 oznajmił, że chce zostać księdzem, rodzice byli zaskoczeni. Trafił do niższego seminarium. Wytrwał w nim rok. "Z czasem zacząłem rozumieć, że moje powołanie ma niewłaściwe podstawy – nie powinno mi chodzić o samego siebie, powinno mi chodzić o innych. A mnie najbardziej zależało na odcięciu się od świata" - przyznaje w "Rozmowach" z Schickelem.

Odejście z seminarium długo traktował jako porażkę, dopóki nie zapisał się do nowojorskiego Washington Square College, gdzie zdobył licencjat z języka angielskiego. Eksperymentował z amatorską kamerą kolegi, a jego filmiki budziły entuzjazm. Po skończeniu college'u rozpoczął studia filmowe na nowojorskim uniwersytecie. Nie studiował reżyserii, poza kursem technicznym NYU nie oferował zajęć praktycznych filmowcom, był to bardziej kierunek filmoznawczy. Sam Scorsese przywołuje słowa Orsona Wellesa: "Wszystkiego, co musisz wiedzieć na temat kamery i studia filmowego, nauczysz się w cztery godziny".

Początkowo ojciec przekonywał go, że warto mieć plan awaryjny, więc myślał o tym, by "w razie konieczności" zostać nauczycielem. Dziś brzmi to jak żart. Pierwszym pełnometrażowym filmem Scorsese było mało znane "Kto puka do moich drzwi" (1967) z debiutującym także Harveyem Keitelem w roli amerykańskiego Włocha, który stoi przed decyzjami dotyczącymi swojej wiary i kultury. Myśli o małżeństwie ze swoją dziewczyną, jednak gdy dowie się, że została zgwałcona, widzi w niej dziwkę. To przygnębiająca opowieść o złych wyborach, mówiąca sporo o reżyserze, o tym, co go kształtowało.

W "Rozmowach" Scorsese opowiada: "Mój agent obejrzał część filmu, a gdy pokazał go ludziom, mówili: "Jest koniec lat 60., rewolucja seksualna, wolna miłość, a tu facet nie kocha się ze swoją dziewczyną, ponieważ jest w niej zakochany?! Oszalałeś?". A ja byłem wierny kulturze, którą znałem. To był film o mnie także dlatego, że jako astmatyk nie umiałem zbliżyć się do kobiety".

Przyjaciele twierdzą, że Scorsese od razu żeni się z kobietami, z którymi wchodzi w związki. (Może dlatego pięciokrotnie stawał na ślubnym kobiercu). Pilnie jednak strzeże prywatności. Jego twórczość na tyle jednak czerpie z własnej biografii, że historię życia reżysera można czytać przez pryzmat jego filmów. Zwłaszcza gdy chcemy spojrzeć głębiej. Znajdziemy w nich wszystkie dręczące go obsesje, jak: zdrada, wiara, przemoc i i samotność, o której często mówi.

Harvey Keitel w "Ulicach nędzy" Martina ScorseseGettyImages

Choć sam nisko ocenia debiut, film przyjęto życzliwie. Na tyle, że w znanych świetnie widzom "Ulicach nędzy" - znów z Keitelem i po raz pierwszy z De Niro - mógł rozwinąć jego wątki i opowiedzieć o świecie, który zna jak nikt: o pierwszym pokoleniu Małej Italii i rządzącej nią przemocy. Główny bohater filmu (Keitel) pracuje dla mafii kontrolującej dzielnicę, a na drodze do jego awansu w przestępczej hierarchii staje przyjaźń z zadłużonym cwaniaczkiem Johnnym Boyem (De Niro).

Już w pierwszej scenie, gdy Keitel mówi w świątyni: "Grzechów nie odkupisz w kościele. Robisz to na ulicach, w domu. Reszta jest gówno warta", nie mamy wątpliwości, że tak rozmawia z Bogiem Scorsese. Sama fabuła nie jest najważniejsza, ważne są relacje między bohaterami. Po latach reżyser powie: "Kiedy zmarł mój ojciec, zrozumiałem, o czym jest ten film: o ojcu i jego bracie, o wielkich długach i rodzinnych naradach. Co wieczór słyszałem rozgrywający się dramat. Przez 25 lat lat słyszałem tylko, co jest dobre, co złe i że żyję w dżungli. Chodziło o dobre imię rodziny, o to, by nie stać się jednym z bandziorów".

Film jest pierwszym aktorskim popisem De Niro w roli Johnny'ego Boya - postaci nader barwnej, której długo nie chciał zagrać. Zabawnie brzmi opowieść o jego pierwszym spotkaniu z reżyserem, gdy okazało się, że De Niro przez lata mieszkał parę ulic od Scorsese w Małej Italii. Reżyser opowiada:

- Przyszedł na spotkanie i rzucił: "Znam cię. Wiem, z kim trzymałeś". Wymienił kilka imion. Spytałem: "Skąd to wiesz?". Okazało się, że kiedy miał 16 lat, należał do bandy z Hester Street. Nie odwiedzaliśmy się raczej w swoich ulubionych barach. Z tymi kolesiami miałem na pieńku. Ale mijaliśmy się na ulicy. Gdy zobaczyłem go z bliska, przypomniałem sobie".

Nastoletni De Niro był w młodocianym gangu, gangsterem na szczęście nie został. Ci dwaj artyści byli na siebie skazani. "Bobby odkrył w Martinie jedynego człowieka na świecie, który jak on potrafi pół dnia rozmawiać o tym, jak bohater ma wiązać krawat" – mówi ówczesna żona Scorsese.

Kobiety i wielka kariera

W 1965 roku, tuż po studiach, Scorsese poślubił Laraine Marie Brennan, i wkrótce urodziła się jego pierwsza córka - Cathy. Związek przetrwał sześć lat. Do czasu, gdy pojechał do Hollywood kręcić swój pierwszy film "Wagon towarowy Bertha" na zamówienie legendarnego Rogera Cormana i związał się z aktorką Sandy Weintraub.

W 1975 poślubił Julię Cameron – poetkę i dziennikarkę, ale było to krótkie małżeństwo. Jego owocem jest druga córka - Domenica Cameron-Scorsese. Obie córki są aktorkami, ale nie zdołały zaistnieć w kinie. Są w przyjaźni, o co bardzo dba sławny ojciec. Podobnie jak trzecia - Francesca Scorsese, która właśnie skończy 20 lat. Jej matką jest obecna żona reżysera Helen Morris. Ten związek przetrwał.

Lata 70. to okres, w którym kariera Scorsese gwałtownie wybuchła i trwa nieprzerwanie. Reżyser pracował dla wytwórni Warner Bros., a później porwała go Columbia Pictures. Wszyscy chcieli pracować ze Scorsese. Najgłośniejsze tytuły tamtej dekady to z pewnością rewelacyjne dramaty "Taksówkarz" i "Wściekły byk" - oba z wielkimi kreacjami Roberta De Niro.

"Taksówkarza", okrzykniętego arcydziełem, Akademia zlekceważyła
"Taksówkarza", okrzykniętego arcydziełem, Akademia zlekceważyła Columbia Pictures

Fabułę "Taksówkarza" wszyscy doskonale znamy. Oto weteran wojny w Wietnamie zatrudnia się jako taksówkarz na nocnej zmianie. Jeżdżąc po Nowym Jorku, styka się z najbardziej podejrzanymi ludźmi, widzi otaczającą go przemoc i okrucieństwo. Próbuje bez skutku nawiązać znajomość z pracownicą kampanii wyborczej, a wreszcie spotyka młodą prostytutkę, którą chce uwolnić od ciemiężyciela. W końcu postanawia sam rozprawić się z całym "robactwem" tego miasta.

Wybitny amerykański krytyk i historyk kina Roger Joseph Ebert, który jako pierwszy w Ameryce docenił wielkość dzieła Scorsese, pisał po premierze filmu w 1976 roku: "'Taksówkarz' to piekło od sceny otwarcia do kulminacyjnej sceny zabijania, ale to piekło, od którego nie możesz oderwać wzroku. Chcesz w nim tkwić". O kulisach powstawania filmu i jego recepcji szeroko pisaliśmy w 40. rocznicę powstania obrazu. https://www.tvn24.pl/magazyn-tvn24/basn-o-wilkolaku-ratujacym-dziewczyne,53,1174

Film uchodzi za arcydzieło gatunku, a pominięcie przez Akademię Martina Scorsese uważane jest za jedną z największych plam na jej honorze. Dziś reżyser przyznaje, że to zabolało - typowany był na pewnego zwycięzcę. Wcześniej otrzymał Złotą Palmę w Cannes.

Robert De Niro na planie "Taksówkarza" u boku Scorsese, który zagrał tu epizodGettyImages

Czas ołowiu

O końcówce lat 70. Scorsese mówi, że był to w jego życiu "czas ołowiu". Astma nasiliła się, gdy przeprowadził się z Nowego Jorku do Los Angeles. Jej skutki były wyniszczające: ciągle trafiał do szpitala, nie mógł wejść do pokoju, jeśli ktoś palił, był też zmuszony do trzymania butli z tlenem przy łóżku. Co gorsza, przepisano mu kortyzon, który sprawił, że przybrał na wadze ponad 50 kg w niedługim czasie. Musiał nieustannie używać inhalatora, co potwornie przeszkadzało mu w pracy.

Przyznaje, że kończąc pracę nad "Taksówkarzem", zaczął brać kokainę. Gdy trafił z filmem na festiwal do Cannes, gdy skończyły mu się narkotyki, przestał funkcjonować. Wysłał wtedy z Francji prywatny samolot do... Nowego Jorku po kokainę. Złota Palma to był wielki sukces, ale kolejny film, nad jakim pracował - musical "New Jork, New Jork" z De Niro i Lizą Minnelli to było piekło. Pracę utrudniał fakt, że miał romans z Lizą, a ona od lat brała. Brali razem coraz większe dawki. On dodatkowo zażywał leki na astmę. W pewnym momencie organizm odmówił mu posłuszeństwa.

Wspominając początek 1978 roku, Scorsese mówi: "Znalazłem się poza czasem i miejscem. 1 maja trafiłem do szpitala, na intensywną terapię, zaskoczony, że jestem bliski śmierci".

Wewnętrzny krwotok to była poważna sprawa. Do De Niro dotarła wiadomość, że reżyser jest o włos od śmierci. Lekarze nie dawali większych szans na przeżycie. Biegnąc do szpitala, Bobby obmyślał plan działania. Wiedział, że musi dać przyjacielowi powód do życia. Scorsese od miesięcy powtarzał, że nie nakręci już żadnego filmu, a on akurat trafił na świetny projekt. Film miał kręcić inny reżyser, ale zdecydował, że musi go zrobić Marty. Jeśli przeżyje.

Przez kolejne dni De Niro nie wychodził ze szpitala. Gdy lekarze przywrócili reżysera do stanu świadomości, mówił mu tylko o projekcie. Po 10 dobach usłyszał: "Minęło zagrożenie życia". Sam Scorsese opowiada: "Mam dziurę w pamięci. Budziłem się i zapadałem w letarg. Modliłem się. Myślałem, że jeśli mnie uratują z jakiegoś powodu, będę musiał dobrze to wykorzystać. Nie chciałem umierać".

Powrót do zdrowia trwał kilka miesięcy. Po odstawieniu narkotyków zrzucił 55 kilogramów w ciągu roku. Pomogła też zmiana leków. W 1979 roku zaczęli pracę nad "Wściekłym bykiem".

Kadr z filmu "Wściekły byk"Materiały dystrybutora

Odrodzenie i miłość

Choć często podkreśla, że boksu nie znosi, a De Niro zmusił go do nakręcenia tego filmu, wie, jaką perłą jest ich dzieło. "Wściekły byk" to bodaj najpełniejsze studium szaleństwa, jakie dostarczyło nam kino. Jake La Motta, słynny w latach 40. i 50. bokser, bił się na ringu tak brutalnie, że pojedynek przybierał rozmiary masakry. Kolejne zwycięstwa nie przynosiły mu ani radości, ani równowagi. Im więcej zdobywał laurów, tym bardziej stawał się podejrzliwy, aż do granic obłędu. Zachowanie na ringu przeniósł na życie, niszcząc wszystko co miał, tracąc rodzinę i majątek.

To jeden z nielicznych bohaterów Scorsese, którego nie da się lubić. Opamiętanie przychodzi, gdy nie ma już nic, żyje samotnie, występując w knajpie i topiąc smutki w alkoholu. W genialnej scenie finałowej recytuje do lustra fragment z Ewangelii według św. Jana zatytułowany "Uzdrowienie niewidomego od urodzenia", kończący się słowami: "Byłem ślepy, a teraz widzę".

Scorsese odnosi tę historię do własnego życia, zamieniając dramat sportowy w przejmującą opowieść o winie i konieczności jej odkupienia. Przy całym ładunku agresji i ekstremalnej przemocy "Wściekły byk" mocno porusza. Reżyser mówi: "Ten film dał mi coś nowego: akceptację tego, skąd pochodzę. Nie mogę zanegować tego, kim jestem. Więc odnowiłem kontakty z rodzicami i znów grają w moich filmach. Ojciec we "Wściekłym byku". Mama w wielu innych. Przychodzili na plan, by przypominać mi, skąd pochodzę. Tłumiłem w sobie wiele złości i to eksplodowało w tym filmie".

Tym razem spokojnie przyjął brak złotej statuetki. Bo właśnie się zakochał. Pracując jako reporterka, w 1979 roku na wywiad z nim trafiła piękna, 25-letnia Isabella Rossellini. Jeszcze mało znana. Zaczęli się spotykać, a po paru miesiącach wzięli ślub. Dla niej był to krok do kariery, on znów był szczęśliwy. Wkrótce ku jego złości żona trafiła na okładkę "Vogue'a", posypały się oferty modelingu i kontrakt z Lancome, który uczynił ją najlepiej opłacaną modelką świata. Nie była wierną żoną. Gdy wyjechała w trasę, zaszła w ciążę z kolegą z zespołu - modelem Jonathanem Wiedemannem. Rzuciła reżysera i wyszła za mąż za modela. Przez kilka lat Scorsese oddawał się wyłącznie pracy.

Wszyscy, którzy mają go nade wszystko za twórcę kina gangsterskiego, niech sięgną po "Wiek niewinności" - kostiumowy melodramat z nowojorską socjetą z XIX wieku. Świat skrajnie różny od Małej Italii z połowy XX wieku? Tylko z pozoru. Na bohaterów nałożono tu system tak sztywnych konwenansów, tak nieludzki kodeks zachowań, że mają prawo czuć się niczym w piekle mafii. Nie ma tu miejsca na miłość. Zamiast niej mamy snobizm, hipokryzję, nieczułość i cynizm. Całość robi piorunujące wrażenie.

Isabella Rossellini i Martin Scorsese w trakcie krótkiego małżeństwaGettyImages

Kino religijnego niepokoju

Nigdy nie był skandalistą. Gdy w 1988 roku nakręcił "Ostatnie kuszenie Chrystusa", na podstawie książki Nikosa Kazantzakisa, opowiedział o Chrystusie uczłowieczonym, wątpiącym, narażonym na pokusy, przeczuwającym nieuchronność losu.

"Jezus nie siedział w świątyni. Żył wśród zwykłych ludzi na ulicach" – tłumaczył w "Rozmowach" Schickelowi. Scorsese chciał to pokazać. Próbował się zmierzyć z konsekwencjami dogmatu przyjmującego, że Jezus z Nazaretu był nie tylko Bogiem, ale i człowiekiem. Nawet ceniony episkopalny biskup Paul Moore z Nowego Jorku uznał, że jest to film "chrystologicznie poprawny".

"Liczyłem, że ten film wzbudzi zdrową dyskusję. Ktoś spytał: Dlaczego chcesz nakręcić ten film? Byliśmy w hotelu w Nowym Jorku. Odparłem: Ponieważ chcę bliżej poznać Jezusa. Oczekiwałem, że będą jakieś kontrowersje. Ale myślałem, że atak będzie inteligentny. Oczekiwałem dyskusji i dialogu".

Tymczasem pod kinami, podczas projekcji, pojawiły się koktajle Mołotowa. I głosy oburzenia.

Prawie 20 lat później powstało "Milczenie". Kolejny wykład z "teologii wątpienia", do której zdążył nas przyzwyczaić Ingmar Bergman. Film trudny, pełen pytań. Przede wszystkim o sens męczeństwa. Ale i o apostazję - o publicznie wyrzeczenie się Boga dla ratowania życia nie tylko swojego, ale przede wszystkim ludzi, za których jest się odpowiedzialnym. Czy tak wolno? A jeśli nie, to czy powinno się je karać potępieniem? I wreszcie o tytułowe "Milczenie" Boga w obliczu cierpienia - o to, jak je rozumieć.

Filmy Scorsese w większości są pytaniami, na które odpowiedzi szukać musimy sami.

"Milczenie" to kino wielkich pytań
"Milczenie" to kino wielkich pytańGutek Film

Widok ze szczytu

- Nie ma dziś większego amerykańskiego reżysera niż Martin Scorsese i taki stan rzeczy trwa co najmniej od chwili, kiedy odeszli Welles, Hitchcock i Ford - ocenił przed kilku laty wybitny krytyk Roger Ebert. I dodał, że "nikt nie zrobił więcej świetnych filmów w przeciągu ostatnich kilku dekad niż on".

Ebert nazywa "Chłopców z ferajny" najlepszym filmem o mafii, jaki powstał. Oparty na faktach, opowiada historię gangstera, który decyduje się na współpracę z policją - donosi na kumpli i żyje gdzieś objęty programem ochrony świadków. Motyw zdrady pojawia się niemal zawsze u Scorsese. To film brutalny, choć pokazujący glamour mafijnej "fuchy". "Irlandczyk" to jego rewers, równie doskonały.

Gdy mowa o zdradzie, jego oscarowa "Infiltracja" to prawdziwy festiwal dwoistości, w którym Matt Damon i Leonardo DiCaprio to szpiedzy - jeden w obozie glin, drugi wśród kryminalistów, obok całej gamy charakterów połączonych w morderczej grze. I wreszcie "Kasyno", gdzie zdrada dokonuje się między parą najbliższych przyjaciół. Scorsese ma na jej punkcie obsesję, choć tak naprawdę interesuje go lojalność.

"Irlandczyk" to rewers "Chłopców z ferajny". Równie dobry
"Irlandczyk" to rewers "Chłopców z ferajny". Równie dobryWarner Bros

Schickel pyta twórcę "Taksówkarza", co jest dla niego najważniejsze.

Szacunek.

- Ojciec umarł na serce, zaraz po operacji, a przed nią pożyczył bratu pieniądze. I już się nie obudził. I stryjek przyszedł tam w noc przed pogrzebem. Msza odbywała się w starej katedrze Świętego Patryka. Stryj dostał ataku serca. Wzięli go do szpitala. Wkrótce on także umarł. Tak byli związani. To było rozdzierające, wywarło na mnie wielkie wrażenie, które pozostało we mnie do dziś.

Chodzi o szacunek. To punkt honoru. Nawet gdy nic nie masz, musisz zachować honor - tłumaczy.

Autor: Justyna Kobus / Źródło: tvn24.pl

Pozostałe wiadomości

Uzbrojony w nóż napastnik zaatakował w piątek wieczorem uczestników festynu z okazji 650-lecia miasta Solingen na zachodzie Niemiec - poinformowała agencja dpa. Z rąk nożownika zginęły trzy osoby, a osiem zostało rannych. Niemiecka policja zatrzymała już dwie osoby. Do przeprowadzenia ataku przyznało się tak zwane Państwo Islamskie.

Atak nożownika podczas festynu w Solingen. Policja zatrzymała dwie osoby

Atak nożownika podczas festynu w Solingen. Policja zatrzymała dwie osoby

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, Reuters

Francuski aktor Alain Delon został w sobotę pochowany w swojej prywatnej posiadłości w Douchy w środkowej Francji. W zamkniętej, prywatnej ceremonii uczestniczyła trójka jego dzieci i około 50 gości.

Prywatna ceremonia pogrzebowa Delona. Przed posiadłością setki fanów, okoliczne drogi zamknięte

Prywatna ceremonia pogrzebowa Delona. Przed posiadłością setki fanów, okoliczne drogi zamknięte

Źródło:
PAP

Maszynista pociągu Intercity nie zatrzymał się przed semaforem "stój" w Trzebini i wjechał na tor, po którym z naprzeciwka poruszał się inny pociąg. Dopiero później użył sygnału radio "stój", zatrzymując swój pociąg i ten jadący z naprzeciwka. Komisja wyjaśnia okoliczności zdarzenia.

Semafor wskazywał "stój", maszynista się nie zatrzymał. Dwa pociągi jechały na siebie

Semafor wskazywał "stój", maszynista się nie zatrzymał. Dwa pociągi jechały na siebie

Źródło:
Kontakt24

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ostrzega przed upałami we wschodniej połowie Polski. Temperatura w cieniu będzie przekraczać 30 stopni Celsjusza. Dla wielu miejsc wydano ostrzeżenia drugiego stopnia.

Pomarańczowe ostrzeżenia w 12 województwach

Pomarańczowe ostrzeżenia w 12 województwach

Aktualizacja:

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przyznał, że "bardzo pozytywnie ocenia operację kurską". - Jest ona złożona, ale idzie zgodnie z planem - oznajmił. Siły ukraińskie wkroczyły do przygranicznego obwodu rosyjskiego na początku sierpnia.

"Rezerwy wymiany rosną". Dlatego Ukraińcy wkroczyli do przygranicznego obwodu

"Rezerwy wymiany rosną". Dlatego Ukraińcy wkroczyli do przygranicznego obwodu

Źródło:
PAP

28-letni mężczyzna zginął na Orlej Perci w wyniku upadku z dużej wysokości - przekazało w sobotę Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Od piątku ratownicy interweniowali 27 razy.

28-latek zginął w Tatrach

28-latek zginął w Tatrach

Źródło:
PAP, RMF FM

Ziemia nagle zapadła się na chodniku w stolicy Malezji. 48-letnia kobieta, która wpadła do środka, pozostaje zaginiona - poinformowały służby.

W centrum miasta zapadł się chodnik. Kobieta runęła kilka metrów w dół

W centrum miasta zapadł się chodnik. Kobieta runęła kilka metrów w dół

Źródło:
Reuters, The Guardian, CBS News

Upały wróciły do Polski. W niedzielę temperatura w cieniu poszybuje aż do 33 stopni Celsjusza. Kolejne dni również zapowiadają się bardzo gorąco. Słoneczne chwile w nielicznych miejscach mogą być przerywane przez opady deszczu i burze.

Fala gorąca na ostatni tydzień wakacji

Fala gorąca na ostatni tydzień wakacji

Źródło:
tvnmeteo.pl

PO od lat mówi, że aborcja powinna być dostępna, legalna, bezpłatna i bezpieczna. Ale nie będziemy mydlić oczu wyborcom, że w przyszłym tygodniu przepchniemy ustawę przez Sejm, bo to będzie trudne - powiedziała wiceministra Aleksandra Gajewska z KO. Powiedziała, że trwają rozmowy z politykami PSL w sprawie aborcji, ale "liderzy są bardziej radykalni niż członkowie".

Gajewska o PSL: rozmawiamy o aborcji, ale liderzy są bardziej radykalni niż członkowie

Gajewska o PSL: rozmawiamy o aborcji, ale liderzy są bardziej radykalni niż członkowie

Źródło:
TVN24

Nie odpuszczę tematu aborcji w tej kadencji na milimetr - zadeklarował lider Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Komentował wczorajsze słowa premiera Donalda Tuska. - Donald, przepraszam. Nie zgadzam się z taką tezą - powiedział.

Czarzasty odpowiada Tuskowi: Donald, przepraszam, nie zgadzam się. Nie odpuścimy

Czarzasty odpowiada Tuskowi: Donald, przepraszam, nie zgadzam się. Nie odpuścimy

Źródło:
TVN24

Prezydent Ukrainy, prezydent Polski i premier Litwy wystąpili na wspólnej konferencji prasowej w Kijowie. Andrzej Duda zapewnił, że Polska nadal będzie wspierać Ukrainę militarnie i politycznie. Złożył też deklarację dotyczącą hipotetycznego wycofywania wojsk rosyjskich z Ukrainy. Na te słowa żartobliwie zareagował Zełenski.

Deklaracja Dudy i żart Zełenskiego na wspólnej konferencji

Deklaracja Dudy i żart Zełenskiego na wspólnej konferencji

Źródło:
PAP, TVN24

Turcja wznawia wspólne patrole wojskowe z Rosją w północnej Syrii - poinformował resort obrony w Ankarze. Patrole granicy syryjskiej były prowadzone od 2019 roku, zostały zawieszone cztery lata później ze względów bezpieczeństwa w regionie.

Państwo NATO wznawia patrole wojskowe. Z Rosją

Państwo NATO wznawia patrole wojskowe. Z Rosją

Źródło:
PAP, BBC

Ukraina po raz pierwszy z powodzeniem użyła pocisku rakietowego Palianyca - poinformował w czasie przemówienia z okazji Dnia Niepodległości w Kijowie prezydent Wołodymyr Zełenski. Podkreślił, że jest to broń "zupełnie nowej klasy".

Ukraińcy mają nową broń, Palianycę

Ukraińcy mają nową broń, Palianycę

Źródło:
Defense Express, PAP, BBC

Szczyt sezonu na grzyby zbliża się wielkimi krokami. Należy jednak pamiętać, że grzybobranie może słono kosztować - za złamanie przepisów można otrzymać mandat w wysokości do 500 złotych. Co więcej, za zbieranie gatunków chronionych sąd może wymierzyć karę pięciu tysięcy złotych.

Nawet 5 tysięcy złotych kary za zbieranie grzybów

Nawet 5 tysięcy złotych kary za zbieranie grzybów

Źródło:
tvn24.pl

Włoskie służby otworzyły śledztwo w kierunku zabójstwa po śmierci miliardera Mike'a Lyncha i sześciu innych osób na luksusowym jachcie u wybrzeży Sycylii. Zarzutów nikomu nie postawiono, a dochodzenie nabierze bardziej konkretnego kierunku po wydobyciu i przebadaniu wraku leżącego na dnie morza. Przesłuchano wszystkich ocalałych pasażerów i członków załogi jednostki, w tym jej kapitana.

Zatonięcie jachtu, śmierć miliardera i innych osób. Śledztwo w kierunku zabójstwa

Zatonięcie jachtu, śmierć miliardera i innych osób. Śledztwo w kierunku zabójstwa

Źródło:
Reuters, tvn24.pl, PAP

Putin tej wojny nie wygrał i nie wygra - stwierdził w "Faktach po Faktach" były zastępca dowódcy strategicznego NATO do spraw transformacji generał Mieczysław Bieniek. W sobotę Ukraina obchodzi 33. rocznicę niepodległości, jest to także 913. dzień inwazji zbrojnej Rosji na ten kraj.

"Ukrainę było stać, aby w sposób skryty zorganizować błyskotliwą operację wojskową"

"Ukrainę było stać, aby w sposób skryty zorganizować błyskotliwą operację wojskową"

Źródło:
TVN24

Żołnierze Międzynarodowego Legionu Obrony Terytorialnej Ukrainy będą mogli uzyskać obywatelstwo ukraińskie. Prezydent Wołodymyr Zełenski podpisał w tej sprawie ustawę.

Walczą w Ukrainie, będą mieli obywatelstwo

Walczą w Ukrainie, będą mieli obywatelstwo

Źródło:
PAP

Co najmniej dziesięć osób zginęło po tym, jak w wyniku intensywnych opadów deszczu na wyspie Phuket w Tajlandii osunęła się ziemia. Znajduje się tam wiele hoteli i turystycznych apartamentów. Blisko 20 osób zostało rannych.

Ziemia osunęła się na popularnej wśród turystów wyspie. Zginęło co najmniej 10 osób

Ziemia osunęła się na popularnej wśród turystów wyspie. Zginęło co najmniej 10 osób

Źródło:
PAP, AFP

Bardzo bym się cieszył, gdyby to Mariusz Błaszczak został moim następcą na stanowisku prezesa Prawa i Sprawiedliwości - powiedział Jarosław Kaczyński. Zaznaczył jednocześnie, że nie jest to "swoista dyrektywa seniora partii", a ostateczną decyzję podejmie kongres PiS.

Kto zastąpi Kaczyńskiego? Prezes PiS wskazał faworyta. "Cenię go i lubię"

Kto zastąpi Kaczyńskiego? Prezes PiS wskazał faworyta. "Cenię go i lubię"

Źródło:
PAP

Odblokowano autostradę A4 we Wrocławiu, na której w sobotę panowały poważne utrudnienia po śmiertelnym wypadku, do którego doszło nad ranem. Obecnie sytuacja na drodze wróciła do normy.

Śmiertelny wypadek na autostradzie

Śmiertelny wypadek na autostradzie

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

W tragicznym wypadku przy ulicy Vogla zginęły trzy osoby. Śledztwo jest już na końcowym etapie. Jak ustalono, kierowca pędził przez teren zabudowany obok ścieżki pieszo-rowerowej nawet 170 km/h. Mieszkańcy zbierają podpisy z apelem do władz miasta i policji o pilne działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa na tej ulicy. - Nie chcemy kolejnej tragedii - mówi nam radna KO i inicjatorka akcji Urszula Włodarska-Sęk.

Uderzyli w drzewo, auto stanęło w płomieniach. Trzy osoby zginęły. Biegli wyliczyli prędkość

Uderzyli w drzewo, auto stanęło w płomieniach. Trzy osoby zginęły. Biegli wyliczyli prędkość

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Dym pochodzący z pożarów lasów w zachodniej Kanadzie dotarł w tym tygodniu do Europy - podało Europejskie Centrum Monitorowania Atmosfery Copernicus (CAMS).

Dym z kanadyjskich pożarów dotarł do Europy

Dym z kanadyjskich pożarów dotarł do Europy

Źródło:
PAP, tvnmeteo.pl
"Gromadzili chore wręcz ilości szczątków ludzkich z całego świata"

"Gromadzili chore wręcz ilości szczątków ludzkich z całego świata"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Po wakacyjnej przerwie na antenę TVN24 wraca "Czarno na białym". Najbliższa premiera już 26 sierpnia. Program przygotowywany przez wielokrotnie nagradzanych dziennikarzy będzie można oglądać codziennie - od poniedziałku do czwartku o godzinie 20.30. Wszystkie reportaże będą dostępne też w portalu TVN24 GO - a większość z nich będzie można tam zobaczyć jeszcze przed emisją w telewizji.

"Czarno na białym" wraca po wakacyjnej przerwie na antenę TVN24

"Czarno na białym" wraca po wakacyjnej przerwie na antenę TVN24

Źródło:
Czarno na białym

Pierwszy odcinek wyczekiwanego przez widzów nowego sezonu "Odwilży" właśnie pojawił się na platformie Max. Czego spodziewać się po nowej odsłonie produkcji? Na ekranie zobaczymy dobrze znanych bohaterów, ale też plejadę gwiazd w rolach nowych postaci.

Pierwszy odcinek drugiego sezonu "Odwilży" już dziś w serwisie Max

Pierwszy odcinek drugiego sezonu "Odwilży" już dziś w serwisie Max

Źródło:
DD TVN, tvn24.pl

W najnowszym "Kadrze na kino" Ewelina Witenberg opowiedziała o najgłośniejszych filmowych premierach tego tygodnia. Na wielki ekran trafił między innymi film "Mrugnij dwa razy", który jest reżyserskim debiutem Zoë Kravitz. Prowadząca program opowiedziała też o sprzedaży najdroższej w filmowej historii figurki.

Co warto obejrzeć. Ewelina Witenberg podsumowuje. "Kadr na kino" w TVN24

Co warto obejrzeć. Ewelina Witenberg podsumowuje. "Kadr na kino" w TVN24

Źródło:
tvn24.pl