Madonna, która wczoraj wieczorem dała kameralny koncert w paryskiej Olimpii, została przez fanów wygwizdana i nazwana dziwką. Gdy zeszła ze sceny brawa zamieniły się w okrzyki protestu, a na scenę rzucano puste butelki. Wszystko dlatego, że gwiazda śpiewała mniej niż godzinę, czyli krócej niż podczas wcześniejszych występów "M.D.N.A. Tour".
Niektórzy fani czekali na koncert Madonny przed paryską Olimpią nawet dwa dni. Bilety nie należały do tanich - od 90 do 276 euro, choć jednocześnie koncert był za darmo transmitowany na żywo na YouTube. Tymczasem piosenkarka na scenie spędziła 45 minut i przed 2,7 tys. widownią zaśpiewała zaledwie siedem utworów.
Kameralny koncert był znacznie krótszy niż w przypadku innych występów podczas "M.D.N.A. Tour". Madonna zakończyła go hitem Serge'a Gainsbourga "Je t'aime. Moi non plus" związując mężczyznę na krześle i przystawiając mu lufę pistoletu do głowy. Po czym niespodziewanie opuściła scenę.
Widzowie najpierw bili jej brawo, sądząc, że zniknęła za kulisami, by zmienić kostium, ale, gdy zdali sobie sprawę, że zakończyła śpiewanie, oklaski zamieniły się w okrzyki protestu.
"Oddajcie pieniądze!"
Nagranie wideo wstawione przez jednego z fanów na YouTube'a pokazuje, jak widownia śpiewa "Remboursez", co można tłumaczyć "Zapłaćcie!", "Oddajcie pieniądze!". Później zaczyna intonować "Salope", co tłumaczy się z kolei jako "dziwka". Wśród gwizdów na scenę lecą też puste butelki po wodzie i śmieci.
- Nie zaśpiewała nawet 10 piosenek, a samo jej gadanie trwało 10 minut. Wyszła bez słowa "dziękuję" i bez pożegnania. Chcemy zwrotu pieniędzy. Madonna wstydź się! - tłumaczyła przed kamerami jedna z fanek, która była w Olimpii.
Madonna w swoim wczorajszym długim przemówieniu odniosła się do poprzedniego występu w Paryżu 14 lipca, gdy pokazała film, na którym liderka Frontu Narodowego (FN) Marine Le Pen ma swastykę na czole, a jej twarz zamienia się w rysy Adolfa Hitlera. - Wiem, że trochę zdenerwowałam Marine Le Pen. Nie jest moją intencją, aby robić sobie wrogów - powiedziała, tym razem nie emitując filmu.
I pochwaliła tradycje tolerancji i gościnności Francji wobec artystów. - Ludzie o innym kolorze skóry, różne mniejszości byli mile widziani w tym kraju. Wszyscy przybyli, by tu tworzyć - tak powołała się m.in. na Josephine Baker i Charliego Parkera. I w zawoalowany sposób krytykując Front Narodowy dodała: - Ale dzisiaj świat wkracza w okres, który przeraża. Gdy ludzie się boją, stają się nietolerancyjni.
"Nie myślałam, że wywołam kontrowersje"
Madonna powróci do Francji 21 sierpnia, by dać koncert w Nicei. Wcześniej, bo 1 sierpnia, wystąpi w Polsce - na Stadionie Narodowym. To rocznica Powstania Warszawskiego.
Zapytana przez dziennikarza Piotra Metza o tę datę, zapewniła, że nie myślała o tym, że wywoła kontrowersje. - Uwielbiam ludzi, którzy odkrywają nowy sens tego, co zrobiłam. Sens, którego nawet sama nie widziałam - spuentowała.
Autor: am//kdj / Źródło: L'Express, tvn24.pl