Macocha Mela Gibsona złożyła w sądzie wniosek, by zakazano aktorowi zbliżania się do niej. Kobieta oskarża go o stosowanie wobec niej przemocy. - Zachowuje się jak dzikus. To człowiek bardzo niebezpieczny - powiedziała.
Mel Gibson ma nowe kłopoty. Jego macocha, Teddy Gibson, oskarża go o "popełnienie kilku aktów przemocy" wobec niej, do których miało dojść w ciągu ostatniego roku. Kobieta złożyła do sądu wniosek o wydanie zakazu zbliżania się aktora do niej na odległość 100 metrów.
78-latka twierdzi, że jest terroryzowana i boi się o swoje bezpieczeństwo. Pasierb miał podobno na nią krzyczeć, wyzywać ją i grozić. - Gdy zakwestionowałam opiekę medyczną nad mężem, którą wybrał Mel, wściekł się i zaczął zachowywać jak dzikus. Nawet napluł mi w twarz - opisuje.
Kobieta przez 11 lat była żoną jego ojca, 93-letniego dziś Joha Gibsona (teraz są w trakcie rozwodu) i na podstawie wieloletnich obserwacji stwierdza, że "to bardzo niebezpieczny człowiek". - To tylko kwestia czasu, gdy Mel przekroczy kolejną granicę i fizycznie mnie zaatakuje - zapewnia.
Twórca hitu "Braveheart: Waleczne serce" nie skomentował oskarżeń. Sąd w Los Angeles wyznaczył rozprawę na 25 lipca.
Kochance wybił zęby?
W marcu ub.r. ten sam sąd uznał 56-letniego aktora winnym pobicia swojej kochanki i matki wspólnej córki, Oksany Grigoriewej. Miał m.in. rzucić w nią telewizorem. Rosjanka skarżyła się także w mediach, że wybił jej zęby.
Zgodnie z wyrokiem Australijczyk został objęty trzyletnim dozorem sądowym i przez rok musiał pojawiać się na kozetce psychologa. Musiał też odpracować 16 godzin "w czynie społecznym".
W latach 90. Gibson był jednym z najlepiej opłacanych i najpopularniejszych światowych aktorów. Z powodzeniem próbował też sił jako reżyser - film "Braveheart: Waleczne serce" przyniósł mu w 1996 roku dwa Oscary, a nakręconą w 2004 roku "Pasję" obejrzało 612 mln widzów.
Gibson ma też siedmioro dzieci z małżeństwa ze swoją byłą żoną, Robyn.
Autor: am//kdj / Źródło: Independent, The Sun