Kelly Price opowiada w wywiadzie, że pierwsze, co pamięta po przebudzeniu po kilku dniach nieprzytomności, to zespół lekarzy stojących wokół niej i pytających, czy wie, który mamy rok.
Amerykańska gwiazda R&B i gospel Kelly Price po zdiagnozowaniu u niej w lipcu COVID-19 kompletnie zniknęła. Do tego stopnia, że nawet najbliższa rodzina nie miała z nią kontaktu. W niedawnym wywiadzie dla portalu TMZ artystka przyznała, że COVID-19 omal nie pozbawił jej życia. Podczas choroby Price długo była nieprzytomna. - W pewnym momencie prawie mnie stracili - opowiada. - Obudziłam się kilka dni później. Pierwsze, co pamiętam, to zespół lekarzy stojących wokół mnie i pytających, czy wiem, który mamy rok - dodaje.
O tym, że jest zakażona koronawirusem, Kelly Price informowała pod koniec lipca na Instagramie. "Mam pozytywny wynik testu w kierunku COVID-19. Wykonuję polecenia lekarza. Jestem poddana kwarantannie. Czuję się wyczerpana. Okropnie boli mnie głowa, ale nie przebywam w szpitalu". Innym razem pisała: "Jestem obolała. Nie mam apetytu. Czuję się bardzo słaba. Nie mogę zasnąć”. Potem nie było już od niej wiadomości.
Kelly Price - poszukiwania "zaginionej"
Po zachorowaniu na COVID-19 piosenkarka kompletnie zniknęła. Do tego stopnia, że władze hrabstwa Cobb poinformowały, że Kelly Price została zgłoszona jako osoba zaginiona. W akcję poszukiwań zaangażowali się krewni gwiazdy. Siostra Kelly Price – Shanrae – zaapelowała do niej publicznie o skontaktowanie się z zaniepokojonymi członkami rodziny. Dopiero adwokatka piosenkarki wyjaśniła, że Kelly Price nie zaginęła, ale ciężko przechodzi COVID-19.
Chorą piosenkarką początkowo zajmował się jej partner, który po pewnym czasie również zaraził się koronawirusem. Gdy stan Kelly Price bardzo się pogorszył, z gorączką 39,5 stopni Celsjusza trafiła do szpitala. Gwiazda chorowała ciężko przez pięć tygodni. Dopiero tydzień temu została uznana za ozdrowieńca. Dodała jednak, że cały czas cierpi z powodu powikłań i że przed nią jeszcze długa walka, nim w pełni wróci do zdrowia,
Źródło: tvn24.pl/CNN
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock