W środę odbyła się premiera filmu "Mój biegun" - opowieści o Jasiu Meli, zdobywcy dwóch biegunów i zarazem pierwszej niepełnosprawnej osobie, która dokonała tego wyczynu. W głównej roli oglądamy Macieja Musiała, a ponadto Bartłomieja Topę i Magdalenę Walach. Nie jest to jednak wbrew tytułowi, opowieść o wielkim, sportowym wyczynie. - Wątkiem pierwszoplanowym uczyniliśmy konflikt między ojcem i synem, spowodowany wspólnym poczuciem winy – mówi w rozmowie z tvn24.pl producentka filmu Krystyna Lasoń.
- Nazwisko Jasia Meli i jego dramatyczne losy, zna chyba każdy w Polsce. Wiedzieliśmy od początku, że chcemy nakręcić opowieść o kształtowaniu się życiowej postawy młodego człowieka w ekstremalnej sytuacji, a nie film o wyprawie na biegun. Chcieliśmy opowiedzieć o tym, jak do tej wyprawy doszło i co wcześniej wydarzyło się w życiu tego chłopaka, że podjął takie wyzwanie - mówi Krystyna Lasoń.
"Mój biegun" nie jest zatem, jak być może niektórzy oczekują, filmem przygodowym, ale obyczajowo-psychologicznym. Historia chłopca, który, po tym jak uległ wypadkowi, podjął walkę z własnymi ograniczeniami, by w końcu wraz z Markiem Kamińskim zdobyć dwa bieguny, zainspirowała producentów filmu "Nad życie" i "Oszukane". Te dwa tytuły zrealizowane w serii "Prawdziwe historie" przyciągnęły do kin ponad 400 tysięcy widzów, co dowodzi zapotrzebowania na tego typu kino. Wyspecjalizowali się w nim Amerykanie, a gatunek, za oceanem określany jako tzw."true story", bije tam rekordy.
- Chociaż obecnie nie są modne takie określenia, jak bohater – to Jasiek Mela bez wątpienia właśnie nim jest. Dlaczego? Ponieważ w tym chłopaku jest niezwykłe połączenie wrażliwości, siły a jednocześnie normalności - mówi reżyser filmu Maciej Głowacki.
Ku pokrzepieniu serc
Historia Jaśka Meli i jego rodziny, to opowieść z gatunku tych, o których zwykło się mówić, że powstają "ku pokrzepieniu serc" - niezwykle budująca. Mogłaby służyć za lekcję poglądową na temat tego, jak wielka siła drzemie w człowieku, i jak z pomocą innych, którzy w niego wierzą, potrafi ją uruchomić. To w końcu także historia zwycięstwa nad własną niemocą.
- Nie ma w tej opowieści lukru, ludzie są egoistami, potrafią być dla siebie okrutni. Na szczęście w najtrudniejszych nawet chwilach zawsze znajduje się ktoś, kto chce drugiemu pomóc. Dzięki temu ten drugi nie poddaje się i ma siłę, aby walczyć - uchyla rąbka tajemnicy reżyser.
Zanim jednak do tego doszło, jego rodzina musiała poradzić sobie z serią tragicznych wydarzeń. Śmierć młodszego syna, a po kliku latach – ciężki wypadek nastoletniego Jaśka, to tylko niektóre z dramatów, jakie ich dotknęły. Film pokazuje jak dotknięta tragedią, a w zasadzie całą ich serią rodzina, odnajduje na nowo wiarę i miłość.
Zwyczajny niezwyczajny
W rolę Jasia Meli wcielił się 18-letni zaledwie Maciej Musiał. Jego rodziców grają Bartłomiej Topa i Magdalena Walach.
- Mimo iż nie zrobiliśmy filmu biograficznego, scenarzyści spędzili z Jaśkiem i z całą rodziną mnóstwo czasu na rozmowach. Jasiek zaakceptował naszą wizję jego historii - stwierdził, że bardzo odpowiada mu takie poprowadzenie fabuły, by konflikt między nim i ojcem stanowi jej główną oś - opowiada producentka filmu. - Doprowadzamy opowieść do momentu, w którym ojciec i syn dochodzą do porozumienia, zapada decyzja o wyprawie - dodaje.
Autor: Justyna Kobus //bgr / Źródło: tvn24.pl