Z zespołem Wham! nagrał i zaśpiewał napisany przez siebie kawałek "Last Christmas", który stał się największym hitem wśród piosenek świątecznych i zarobił 35 mln dolarów. W historii muzyki George Michael zapisał się jednak jako artysta solowy, twórca obsypanych nagrodami Grammy albumów "Faith" i "Older". 25 grudnia minęła piąta rocznica jego śmierci.
Jest coś symbolicznego w tym, że twórca i wykonawca "Last Christmas" odszedł w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia. Od jego powstania minie niebawem 40 lat, a kolejne pokolenia wciąż nucą go w świąteczny czas.
Ale George Michael nie chciałby być zapamiętany jako twórca jednego muzycznego "kawałka", nawet jeśli ma on dzisiaj kultowy status. Był bowiem muzykiem wszechstronnym.
Na szczyty list przebojów trafiały zarówno pop-rockowe piosenki, jakie nagrał z zespołem Wham!, jak i te znacznie poważniejsze i dojrzalsze z jego solowych albumów – począwszy od uhonorowanego aż pięcioma nagrodami Grammy "Faith", poprzez soulowo-jazzujący "Older", aż po nagrany z orkiestrą symfoniczną w 2014 roku krążek "Symphonica".
Epoka Wham!
George Michael urodził się jako Georgios Kyriacos Panayiotou 25 czerwca 1963 roku w Londynie. Jego ojciec był greckim restauratorem, który wyemigrował do Anglii w latach pięćdziesiątych. Matka - angielską tancerką.
Jako dziecko był bardzo nieśmiały z powodu nieatrakcyjnego wyglądu. Otyły, w okularach jak denka od butelek, był obiektem drwin kolegów. Dopiero jako nastolatek zaczął się odchudzać, okulary zastąpił szkłami kontaktowymi i z brzydkiego kaczątka zmienił się w seksownego George'a.
Jego talent muzyczny odkryła ukochana mama. Zapisała chłopca na lekcje gry na skrzypcach, a potem zachęcała do śpiewania. W szkole średniej poznał Andrew Ridgeleya, który tak jak on marzył, by zostać muzykiem. W 1981 roku nastoletni chłopcy założyli zespół Wham!, który z impetem wdarł się na światową scenę muzyczną. Georgios Kyriacos Panayiotou stał się George'em Michaelem.
W zespole przypadła mu rola głównego wokalisty, kompozytora, autora większości piosenek a także producenta. Od początku był niekwestionowanym liderem.
W 1982 roku zespół wydał swój debiutancki singel "Wham Rap!", ciepło przyjęty przez odbiorców. Pierwszy album zatytułowany "Fantastic" przez dwa pierwsze tygodnie po wydaniu był na 1. miejscu brytyjskiej listy najlepiej sprzedających się płyt. Drugi album "Make It Big", osiągnął pierwsze miejsce na listach przebojów w Stanach Zjednoczonych.
Razem sprzedali ponad dwadzieścia milionów płyt. Cztery single - "Wake Me Up Before You Go Go", "Freedom", "I'm Your Man" i "The Edge of Heaven" - dotarły na pierwsze miejsce brytyjskiej listy przebojów. W grudniu 1984 roku gigantycznym hitem stała się najbardziej rozpoznawalna do dziś napisana i zaśpiewana przez George’a ich bożonarodzeniowa piosenka "Last Christmas". Co roku w okresie świąt jest nadawana w rozgłośniach całego świata. Na przestrzeni lat wielu innych wykonawców nagrało również swoje własne wersje tego utworu.
Mając zaledwie 17 lat, George nagrał utwór "Careless Whisper", ale dopiero cztery lata później wydał go z zespołem Wham!, podpisując jednak własnym nazwiskiem. To miał być test, czy słuchacze zaakceptują go, jeśli zacznie występować solo.
Płytę kupiło sześć milionów ludzi, a Michael wiedział już, że jest gotowy na rozpoczęcie kariery solowej. Odważył się jednak na nią dopiero trzy lata później.
Droga na szczyt
Swoją solową karierę 23-letni George Michael rozpoczął od wydania przeboju "I Knew You Were Waiting for Me", śpiewanego w duecie z Arethą Franklin. Wielka dama soulu zadzwoniła do niego z propozycją nagrania wspólnej piosenki. Utwór błyskawicznie stał się najczęściej granym numerem na świecie, a dla Arethy Franklin pierwszym numerem jeden w Stanach od 20 lat.
Na okładce swojej pierwszej solowej płyty "Faith" pojawił się z kilkudniowym zarostem i w skórzanej kurtce. Nie był już grzecznym chłopcem z Wham! Pierwszy utwór z tego albumu "I Want Your Sex" zaszokował publiczność. W teledysku do niego wystąpiła ówczesna dziewczyna wokalisty Kathy Jeung, a piosenka została zakazana przez wiele stacji radiowych w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych "ze względu na słowa z podtekstem seksualnym" i sceny sugerujące miłosną grę wstępną. Puszczano ją wyłącznie w późnych godzinach nocnych, co nie przeszkodziło jej stać się wielkim przebojem. Dla wielu kobiet wraz z tym utworem George stał się ideałem mężczyzny. Nikt wówczas nie miał jeszcze pojęcia o jego homoseksualizmie, zaś on sam ukrywał orientację w obawie przed załamaniem kariery. To był czas, gdy świat opanowała epidemia AIDS.
Album zajął pierwsze miejsce na brytyjskiej liście albumów i pozostał na pierwszym miejscu listy Billboard 200 przez 12 tygodni. Na całym świecie sprzedano go w 25 milionach egzemplarzy. Michael stał się najlepiej sprzedającym się artystą muzycznym 1988 roku i zarazem największą gwiazdą muzyki pop na świecie. Płyta "Faith" została nagrodzona na Grammy Awards w 1989 roku, jako "Najlepszy album soulowy and rhythmandbluesowy".
Drugi album "Listen without Prejudice", niezwykle dojrzały i wyrafinowany muzycznie, też był wydarzeniem. Magazyn "Rolling Stone" opisał go jako "zrozpaczone spojrzenie na rany świata". Mnóstwo w nim było odniesień do wydarzeń politycznych - krytyka rządu Tony'ego Blaira oraz jego sojuszu z prezydentem Bushem, którego Michael opisywał jako idiotę. Kolejne utwory wprost krytykowały wojnę w Iraku i poczynania amerykańskiego prezydenta.
Ale Michael przelewał na solowe płyty także osobiste dramaty. W 1993 umarł na AIDS brazylijski projektant Anselmo Feleppa, którego artysta nazywał miłością swojego życia. Śmierć ukochanego złamała George'a. Wzruszająca piosenka napisana rok później - "Jesus to a Child" - dedykowana jest właśnie Feleppie. Michael przed każdym jej wykonaniem wyjaśniał, że napisał ją dla niego. To budziło pytania i jego fanów, i wścibskiej wytwórni, bo nigdy nie wyjaśniał łączących ich relacji.
Rozpaczy po śmierci Anselmo towarzyszyło pełne strachu wielotygodniowe oczekiwanie na wyniki testu, które wpędziło George’a w depresję. Był pewien, że złapał HIV. Zaczął brać silne psychotropy, mieszać je z alkoholem i narkotykami. To wtedy na dobre się od nich uzależnił. Na jakiś czas odizolował się od ludzi, mimo że okazało się, iż jest zdrowy.
Wrócił na scenę dopiero po poznaniu Kenny'ego Gossa brytyjskiego stewarda, z którym związał się na wiele lat. Ten związek także ukrywał. Do czasu wybuchu skandalu, który wymusił na nim coming out, jaki przykrył najdoskonalszą z jego płyt, "Older".
Trudne lata i coming out
W 1998 roku media obiegły nagłówki: "George Michael aresztowany za seks z mężczyzną w miejscu publicznym". Artysta faktycznie udał się do publicznej toalety, gdzie spotkał tajnego agenta, któremu zaproponował seks, nie mając pojęcia, kim ten jest. W efekcie został aresztowany.
Cała sprawa odbiła się szerokim echem na całym świecie. Następnego dnia nad jego domem latały helikoptery z fotoreporterami. W bulwarówkach pojawiły się nagłówki: "Zip me up before you go go" (Zapnij mnie zanim odejdziesz), parafrazujące tytuł hitu Michaela. Za występek został skazany na 500 funtów kary i 80 godzin prac społecznych. Jego partner Kenny Goss twierdził potem, że był zmęczony ukrywaniem się i celowo sprowokował tę sytuację, by się ujawnić jako gej.
Pół roku później George nagrał singiel "Outside", którego teledysk nawiązywał fabułą do sytuacji w toalecie z policjantem. Śpiewał w nim: "Myślę że skończyłem już z kanapą, skończyłem z korytarzem i kuchennym stołem, kotku wyjdźmy na zewnątrz, w blasku, wiem, że tego chcesz, lecz nie potrafisz powiedzieć: "tak" (…), nie martw się o to, co inni gadają".
Mówił, że odżył, gdy nie musiał już ukrywać swojego homoseksualizmu, ale wciąż nie radził sobie bez narkotyków. Związek z Gossem rozpadł się w 2009 roku, bo jak mówił jego partner, nie dawał sobie rady z coraz większym uzależnieniem Michaela. Przewidywał, że dojdzie do tragedii.
Coraz głośniej było o kolejnych skandalach. Najpierw piosenkarz przyznał się do jazdy pod wpływem substancji odurzających, za co otrzymał zakaz prowadzenia pojazdów. Dwa lata później został ukarany za posiadanie twardych narkotyków, w tym kokainy. W 2010 roku wjechał swoim range roverem w witrynę jednego z londyńskich sklepów. Wówczas policja znalazła przy nim marihuanę, a w jego krwi wykryto substancje psychoaktywne. Piosenkarz przyznał się do winy i ostatecznie usłyszał wyrok ośmiu tygodni więzienia.
Po wyjściu trafił na odwyk i wydawało się, że wraca na prostą.
"Symphonica" i last christmas
Dobry czas po odwyku trwał niestety krótko, bo George szybko wrócił do twardych narkotyków.
W 2011 roku zaczęły się poważne kłopoty ze zdrowiem, w znacznej mierze spowodowane uzależnieniem od nich. Miał problemy z układem krążenia, potem dołączyły kolejne choroby.
Zimą musiał odwołać swoją trasę koncertową "Symphonica", promującą nadchodzącą płytę pod tym tytułem, z powodu poważnych powikłań po ostrym zapaleniu płuc. W stanie krytycznym trafił wówczas na oddział intensywnej terapii szpitala w Wiedniu, gdzie kilka dni musiał przebywać w śpiączce farmakologicznej. Po dwóch miesiącach wyszedł jednak ze szpitala i twierdził, że jest zdrowy.
Symphonica Tour została wznowiona, a koncert finałowy trasy – w londyńskim Earls Court 17 października 2012 roku był ostatnim koncertem Michaela. Związał się z Libańczykiem Fadi Fawazem, gejowskim modelem porno, ale przyjaciołom mówił, że "to nic poważnego".
W 2014 roku ukazała się płyta "Symphonica", która zdobyła rewelacyjne recenzje i udowodniła, jak wszechstronnym artystą jest George Michael. "Genialna", "perfekcyjna", "mistrzowska" - takie określenia towarzyszyły wszystkim jej recenzjom. W Polsce zyskała status platynowej.
George Michael już wówczas nie udzielał się publicznie. Do mediów trafiały jedynie zdjęcia zrobione z ukrycia - widać na nim było otyłego pana w okularach, niepodobnego do Michaela, jakiego znaliśmy. W czerwcu 2015 roku zameldował się w ośrodku odwykowym w Szwajcarii. W jedynym udzielonym wtedy wywiadzie chwalił się, że nie bierze "nic" od ponad roku. Okoliczni mieszkańcy widywali go czasem z daleka, gdy przemykał w ciemnych okularach.
George Michael zmarł w pierwszy dzień świat Bożego Narodzenia, 25 grudnia 2016 roku w swojej posiadłości w Goring w Wielkiej Brytanii. Podobno swoje "last christmas" spędził samotnie, choć Fadi Fawaz nadal z nim mieszkał. Jak podał koroner, przyczyną śmierci była "kardiomiopatia rozstrzeniowa", powodująca niewydolność serca.
Został pochowany 29 marca w Londynie na cmentarzu Highgate Cemetery. Po jego śmierci mnóstwo organizacji charytatywnych ujawniło, że artysta wspierał ich gigantycznymi kwotami od początku swojej kariery.
"The Rolling Stone" napisał: "Miał wielki talent i był głosem tych wszystkich, którzy czują ból w obliczu niesprawiedliwości naszego świata. Jego muzyka była balsamem na biedę, hipokryzję i nienawiść".
Źródło: tvn24.pl