Gwiazda "Wonder Woman" Gal Gadot wcieli się w rolę Kleopatry w widowisku historycznym poświęconym ostatniej królowej hellenistycznego Egiptu. Film wyreżyseruje twórczyni obu części wspomnianego filmu Patty Jenkins, a scenariusz napisze Laeta Kalogridis, znana między innymi z "Wyspy tajemnic" Martina Scorsese.
Do realizacji kolejnego widowiska o królowej Egiptu przymierzali się w ciągu ostatniej dekady nie byle jacy reżyserzy. Najpierw film miał kręcić James Cameron, którego pochłonęły jednak kolejne części "Avatara". Później mówiono, że zastąpi go twórca "Blade Runnera 2049" Denis Villeneuve, który także wycofał się z projektu.
Przed rokiem głośno było o Davidzie Fincherze, który wprawił w osłupienie swoich fanów pomysłem obsadzenia w roli Kleopatry Lady Gagi. Faworytką Hollywood do roli była bowiem Angelina Jolie. Aktorka sama przyznała, że jest ona jej marzeniem.
Ale czas jest nieubłagany i dziś piękna Jolie ma lat 45, tymczasem Kleopatra odebrała sobie życie w wieku 39. Wytwórnia Paramount Pictures wskazała więc na młodszą o całą dekadę, równie urodziwą Gal Gadot. Na ten wybór bez wątpienia miał wpływ fakt, że u reżyserki Patty Jenkins Gal wystąpiła już w dwóch filmach.
Miss Izraela i gwiazda Hollywood
Urodzona w 1985 roku w Izraelu Gal Gadot od najmłodszych lat trenowała sport i uczęszczała na lekcje tańca. Postanowiła zostać choreografem, gdy okazało się, że na zawodową tancerkę jest zbyt wysoka (ma 178 cm wzrostu).
To, co w tańcu było przeszkodą, stało się atutem gdzie indziej. Piękną, wysoką dziewczyną zainteresował się świat mody. Gal nie lubiła jednak modelingu. W wieku 18 lat postanowiła wziąć udział w konkursie piękności i zdobyła tytuł Miss Izraela. Gdy reprezentowała swój kraj podczas wyborów Miss Universe, została dostrzeżona przez producentów filmowych.
Zanim trafiła na casting do roli dziewczyny Bonda w "Quantum of Solace" (ostatecznie wygrała go Olga Kurylenko), pojawiała się w krajowych serialach. Nie uchroniło jej to przed obowiązkową, dwuletnią służbą w izraelskiej armii. Czuła się tam jak ryba w wodzie. Została nawet oddelegowana do szkolenia zawodowych żołnierzy. Potem zdecydowała się na studia prawnicze. I wtedy przyszła propozycja zagrania Gisele Harabo w serii filmowej "Szybcy i wściekli", którą przyjęła. Odtąd pojawiała się we wszystkich częściach serii.
Kolejne role przyszły niemal natychmiast. Po skromnych produkcjach, takich jak "Nocna randka", po raz pierwszy zagrała Wonder Woman w filmie "Batman v Superman: Świt sprawiedliwości". W postać superbohaterki, amazońskiej księżniczki Diany, która przybywa do cywilizowanego świata, by pokonać pragnącego zniszczyć ludzkość boga wojny, wcieliła się też w kolejnych filmach: "Wonder Woman" i w "Lidze Sprawiedliwości". Na grudniową premierę, wciąż przesuwaną z powodu pandemii, czeka "Wonder Woman 1984".
Ciekawostką są po części polskie korzenie aktorki. Oryginalne nazwisko jej ojca brzmi bowiem Greenstein, a jego żydowscy przodkowie pochodzili z Czech, Niemiec i Polski. Babcia aktorki ze strony matki wciąż mieszka w Warszawie.
"Kleopatra", czyli Liz Taylor z milionem dolarów
O nowym filmie Patty Jenkins, poświęconym królowej Egiptu, wiemy na razie niewiele. O najgłośniejszym spośród licznych tytułów osnutych wokół losów Kleopatry, produkcji Josepha Mankiewicza z 1963 roku pod tytułem "Kleopatra", z Liz Taylor w roli tytułowej, wiadomo za to wszystko.
Film stanowił swego rodzaju apogeum wielkich hollywoodzkich produkcji, bazujących na historycznych wydarzeniach z czasów starożytności. Wyreżyserowany przez Josepha L. Mankiewicza, z udziałem Richarda Burtona i Rexa Harrisona, trwający niemal cztery godziny i kosztujący rekordową na owe czasy kwotę 34 milionów dolarów obraz zdobył cztery Oscary, a był nominowany do dziewięciu. Niewiele jednak brakowało, a w ogóle by nie powstał.
To był czas, gdy Paramount Puctures pracował nad wspaniałym "Ben Hurem", wytwórnia Fox jako przeciwwagę postanowiła więc nakręcić "Kleopatrę". Zatrudniono doświadczonego producenta Waltera Wangera i dano mu do dyspozycji zaledwie dwa miliony dolarów. Ten zwiększył budżet do pięciu i na początek uznał, że sukces filmowi zapewni obsadzenie w głównej roli Elizabeth Taylor. Tyle tylko, że po przeczytaniu scenariusza aktorka nie chciała grać Kleopatry. Zamiast odmówić wprost, dla żartu zażądała miliona dolarów, przekonana, że żadna wytwórnia takiej sumy nie zapłaci. I właśnie w ten sposób stała się pierwszą aktorką w historii, która otrzymała milionową gażę. - Jeśli ktoś jest aż tak głupi, aby zaproponować mi milion dolarów za rolę, to ja nie jestem tak głupia, żeby się na to nie zgodzić – powiedziała słynne zdanie, które historycy kina do dziś cytują z lubością.
Reżyserował Rouben Mamoulian, który wpadł na pomysł, by zdjęcia do "Kleopatry" kręcić w Londynie. W deszczowej Anglii przez cztery miesiące lało bez przerwy. Wytwórnia straciła siedem milionów dolarów na jedną, kilkuminutową scenę, w dodatku bez Taylor. Reżysera wyrzucono z hukiem, zatrudniając na jego miejsce Josepha Mankiewicza. Ten szczęśliwie przeniósł plan zdjęciowy do Rzymu. Niestety, gdy tylko rozpoczęto pracę, Taylor zapadła na ciężkie, niemal śmiertelne zapalenie płuc, z którego cudem wyszła po długich miesiącach leczenia. Pozostali członkowie obsady zrezygnowali na rzecz innych filmów, nie wierząc w projekt.
I wtedy Mankiewicz ściągnął na plan Richarda Burtona do roli Marka Aureliusza. Taylor i Burton zakochali się w sobie na planie niemal od pierwszego wejrzenia. Wybuchł szalony romans (oboje byli w związkach małżeńskich), który doprowadził do dwóch rozwodów. Para pobrała się w 1964 roku, a ich związek, od początku niezwykle burzliwy, nie schodził z pierwszych stron gazet. Budżet filmu ostatecznie urósł z pięciu do 34 milionów dolarów. Fox wycofał się z wielu projektów, by dokończyć "Kleopatrę". To omal nie doprowadziło do upadku wielkiej wytwórni.
Ale dzieło przeszło do historii kina, a scena wjazdu Kleopatry do Rzymu wciąż należy do najbardziej widowiskowych, jakie podarowała nam X Muza. Publiczność pchała się na seanse drzwiami i oknami, by zobaczyć kochanków, których połączył plan filmowy. Obraz zarobił 58 milionów dolarów i nadal jest oglądany.
Nie ulega wątpliwości, że dorównanie mu popularnością będzie dla twórców nowego filmu o Kleopatrze bardzo trudne.
Źródło: "Variety", "IndieWire", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: DISNEY