Polskie i hollywoodzkie kino dzieli wiele - wybór tematów, forma i oczywiście pieniądze. Czy to dlatego oscarowe progi są dla nas za wysokie? Sprawdzili to reporterzy "Czarno na białym".
Może to kwestia tematu? Choćby filmy z w tle, a nawet w roli głównej. W Hollywood to norma. Amerykańskie kino o władzy opowiada często i chętnie. Niemal każdy z urzędujących w ostatnich dekadach prezydentów doczekał się produkcji o swoim życiu. Wyjątkiem jest Barack Obama, ale wyłącznie dlatego, że jego kadencja nie dobiegła jeszcze końca.
Najnowszy przykład: "Fair Game" poruszający kwestię preparowania dowodów o istnieniu broni masowego rażenia w Iraku przez administrację prezydenta Busha.
W Polsce niewiele jest filmów, których osią jest polityka. Powodów może być kilka: finanse, ale też narodowy gust. Polacy najchętniej bowiem wybierają filmy, o których trudno mówić "ambitne".
Dlatego cieszy tegoroczny konkurs w Gdyni. O Złote Lwy walczy 12 filmów, w tym kilka z polityką i historią w tle, m.in. "Czarny Czwartek" o masakrze robotników w grudniu 1970 roku, "Uwikłanie" (które nie spodobało się chociażby Adamowi Michnikowi) i "Kret", w których pojawia się problem teczek i rozliczeń z poprzednim systemem.
Kontrowersyjna historia?
O wiele chętniej Polacy kręcą filmy historyczne - wiele z nich budzi jednak kontrowersje. Do tej kategorii należy obraz "Tajemnica Westerplatte".
Od początku nad filmem zdaje się ciążyć fatum. Najpierw pojawił się problem ze zdjęciami, które nie przypominały polskiego września, ale raczej wschodnią zimę. Na miejscu nie było polskiego producenta, bo się rozchorował. Szacowany na 14 mln zł budżet "rozpłynął się", a wielu twórców filmu w sądzie dochodzi swoich należności.
Oprócz tego istnieje problem scenariuszowy - fabuła filmu budzi wątpliwości historyków, bo nie zgadza się z wersją zamieszczoną w podręcznikach. Film zostanie jednak dokończony. Planowany termin to wrzesień 2011 roku.
Problem portfela
Czy to takie problemy sprawiają, że polski film nie może doczekać się Oscara? Do tej pory w kategorii "film nieanglojęzyczny" polska produkcja nominowana była osiem razy. Statuetki jednak nie dostał żaden z obrazów. Oscarem może pochwalić się za to Andrzej Wajda (całokształt twórczości), Jan A.P. Kaczmarek (muzyka do filmu "Marzyciel") czy Roman Polański (za reżyserię "Pianisty"). Łącznie Polska może pochwalić się 10 laureatami statuetki - ale żadnym polskim filmem nagrodzonym prestiżowym wyróżnieniem.
Polscy twórcy przekonują, że oscarowy film to nie tylko produkcja, ale również gigantyczna kampania promocyjna. W Polsce istnieje właściwie tylko jedno źródło finansowania - Polski Instytut Sztuki Filmowej powstały w 2005 roku. Finansuje on filmy jednak tylko w 50 procentach, o resztę trzeba się postarać samemu. A nasz filmowy portfel nie jest wypchany - na produkcje wydajemy rocznie niecałe 120 mln zł. Dla porównania Francja - 20 razy więcej.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24