Porywająca irlandzka muzyka, dziesiątki tancerzy wykonujących z niewiarygodną precyzją, w jednym tempie, skomplikowane układy i love story z celtycką mitologią w tle - legendarny irlandzki show "Lord of the Dance" da cztery występy w Polsce.
Stworzony przez Michaela Flatley "Lord of the Dance" to fenomen showbiznesu. Od pierwszego przedstawienia w 1996 roku zobaczyło go 50 milionów widzów w 60 krajach świata. Zarobił w sumie 500 milionów dolarów. W Budapeszcie show obejrzało 100 tysięcy ludzi. Podczas pięcioletniego pobytu w Las Vegas - 400 tysięcy. Nie przeszkadzały im kiczowate kostiumy, ludowa muzyka i prosta historia - wręcz przeciwnie, byli zachwyceni. Co przyciąga tłumy do tej spektakularnej wersji irlandzkiego Mazowsza?
Muzyka, taniec i celtycka fabuła
Po pierwsze - muzyka. Nawet najbardziej zdeklarowany miłośnik klasycznych, rockowych bądź hiphopowych brzmień, wszelką ludowość omijający szerokim łukiem, kapituluje, gdy z głośników na cały regulator zabrzmi irlandzka muzyka. Może nie przy pierwszym kawałku, ale tak przy czwartym jej energia jest zniewalająca.
Po drugie - taniec. Kiedy kilkudziesięciu tancerzy jednocześnie, z dokładnością do sekundy, wykonuje irlandzką wersję stepowania, a od dźwięku ich specjalnie podkutego obuwia drżą ściany, to naprawdę robi wrażenie. Tradycyjny irlandzki taniec jest trudny, piekielnie wyczerpujący, a występujący w show tancerze mają imponującą kondycję. I niesamowicie się ruszają.
Po trzecie: umiejętnie wykorzystana celtycka mitologia. O ile nasze słowiańskie Peruny, Światowidy i inne Swarożyce znane są nielicznym, to wierzenia wyspiarzy na dobre zadomowiły się w kulturze masowej. Elfy, chochliki, skrzaty pojawiają się w niezliczonej liczbie książek i filmów, a wywiedzione z Wielkiej Brytanii i Irlandii historie - króla Artura i rycerzy Okrągłego Stołu czy Tristana i Izoldy - znane są wszystkim. "Lord of the Dance" umiejętnie czerpie z tych wątków, przedstawiając archetypiczną opowieść o walki dobra ze złem w formie spektakularnego tanecznego widowiska.
Najszybsze nogi świata
Wreszcie bardzo interesująca jest postać twórcy show, Michaela Flatley. Amerykanin o irlandzkich korzeniach, bokser, były alkoholik, jedyny nie-Irlandczyk, który zwyciężył w Ogólnoświatowych Mistrzostwach Tańca Irlandzkiego. Flatley znalazł się też w Księdze Rekordów Guinness’a jako właściciel najszybszych nóg na świecie – tancerz wykonuje imponującą liczbę 35 uderzeń stopą na sekundę.
Flatley był przez 11 lat żonaty z Polką, makijażystką Beatą Dziabą. Rozwód w 1997 roku przypłacił załamaniem nerwowym i ostrym pijaństwem. Ciężkie chwile w życiu prywatnym zbiegły się jednak z oszałamiającym sukcesem show "Lord of the Dance", co pozwoliło mu wyrwać się z nałogu. W 2006 roku ponownie się ożenił, tym razem z koleżanką z zespołu, Niamh O’Brien.
"Lord of the Dance" można będzie zobaczyć: 1 i 2 marca w Warszawie w Sali Kongresowej, 3 marca we Wrocławiu w Hali Stulecia i 4 marca w Poznaniu w Hali Arena
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: youtube.com