Projekcja filmu Kiriłła Sieriebriennikowa "Żona Czajkowskiego" była największym wydarzeniem drugiego dnia MFF w Cannes, a jej twórca po rosyjsku zaprotestował przeciw wojnie. Niespodzianką była Złota Palma za całokształt dokonań dla Toma Cruise'a. Gwiazdor zaprezentował też najbardziej oczekiwany tytuł festiwalu - "Top Gun: Maverick", sequel przeboju z 1986 roku.
Dla uczestników 75. edycji MFF w Cannes był to dzień skrajnych emocji. Najpierw w konkursie głównym zaprezentowano niełatwy film rosyjskiego dysydenta Kiriłła Sieriebriennikowa "Żona Czajkowskiego". Publiczność zareagowała na niego owacją na stojąco, a jego twórca po premierze zaprotestował przeciwko wojnie. Po słowach "nie dla wojny" rozległy się brawa.
Wieczorem z kolei odbyła się wielokrotnie przekładana z powodu pandemii premiera oczekiwanego już od dawna filmu akcji "Top Gun: Maverick" Josepha Kosinskiego. Obraz jest sequelem nakręconego w 1986 roku wielkiego przeboju Tony'ego Scotta "Top Gun".
Niespodzianką, którą organizatorzy trzymali w tajemnicy do samego końca, było wręczenie przed premierą Tomowi Cruise'owi Złotej Palmy za całokształt dokonań. Podczas gali otwarcia festiwalu, dzień wcześniej odebrał ją także zdobywca Oscara Forest Whitaker.
Rosyjski dysydent i kontrowersje
Kiriłł Sieriebriennikow to jeden z najbardziej uznanych współczesnych rosyjskich reżyserów, od lat skonfliktowany z Kremlem. Protestował przeciwko inwazji rosyjskiej armii na Gruzję, podpisał list w obronie członkiń zespołu Pussy Riot, potępił także aneksję Krymu. Nie musiał długo czekać na efekty.
Już w 2017 r. odwołano premierę jego baletu "Nuriejew", rzekomo z powodu "niedopracowanej choreografii", choć w rzeczywistości chodziło o zablokowanie dzieła z wątkiem homoseksualnym. Wkrótce postawiono mu zarzut defraudacji sporej kwoty, rzekomo ze środków publicznych, na projekt kulturalny "Platforma" realizowany w Centrum Gogola. Był tam wówczas dyrektorem artystycznym. Zarzuty zostały spreparowane, a reżyser został osadzony w areszcie domowym. Gdy w 2018 r. w konkursie w Cannes startował jego film "Lato", twórcy na festiwalu nie było.
W 2020 r. reżyser został skazany na trzy lata w zawieszeniu, odebrano mu także paszport. I znów w Cannes pokaz porażającej "Grypy Pietrowa" musiał obyć się bez twórcy. W marcu niespodziewanie skrócono mu wyrok i pozwolono na wyjazd z kraju do Niemiec, gdzie pracuje nad sztuką. Nie zamierza wrócić do Rosji.
Obecność w konkursie w Cannes jego najnowszego filmu "Żona Czajkowskiego" od początku jednak budzi kontrowersje. Jednym ze współfinansujących go (podobnie jak wcześniej "Grypę Pietrowa") jest bowiem zaprzyjaźniony z Putinem, objęty sankcjami po inwazji Rosji na Ukrainę oligarcha Roman Abramowicz. W wywiadzie dla magazynu "Variety" reżyser gorąco go bronił. - Roman Abramowicz pomógł wielu niezależnym filmom rosyjskim – tłumaczył. - Dużo zrobił dla niezależnej sztuki rosyjskiej, dla sztuki współczesnej w ogóle. Wiele dla mnie zrobił, osobiście wspierając mnie w mrocznych dla mnie czasach - przyznał.
W tej samej rozmowie skrytykował także bojkotowanie rosyjskich artystów. - Kultura rosyjska dotyczy kruchości życia. Chodzi o ludzi, którzy są uciskani. Którzy walczą o prawdę lub sprawiedliwość. To jest prawdziwa kultura. Nie ta ideologiczna. Nie propaganda. Myślę, że nie należy bojkotować tego rodzaju kultury - ocenił.
Sieriebriennikow podkreślił też, że jest artystą rosyjskim, związanym kulturą, językiem i historią z krajem, który go ukształtował. - Zamierzam nadal kochać swoją kulturę. Czajkowskiego, Dostojewskiego, Czechowa, Bułhakowa, Tarkowskiego i innych genialnych artystów, którzy uczynili mnie takim, jakim jestem. Nie chcę ich zdradzić - powiedział.
Żona homoseksualisty, czyli rosyjskie tabu
W "Żonie Czajkowskiego" reżyser zgłębia burzliwe relacje między słynnym rosyjskim kompozytorem Piotrem Czajkowskim, a jego żoną Antoniną Miliukową, którą obwiniał o swoje nieszczęścia i ostatecznie doprowadził do szaleństwa.
Sieriebriennikow pokazuje całą historię jej oczami - poznaje Czajkowskiego, zakochuje się w nim do szaleństwa, usłyszawszy jego muzykę, a z czasem proponuje mu małżeństwo. Mimo że on odrzuca propozycję, wyznając, iż nigdy nie pokocha kobiety (nie wspominając o swoim homoseksualizmie), opętana uczuciem Antonina godzi się na to, kusząc go pokaźnym posagiem. Ostatecznie pobierają się, co dla obojga okazuje się tragedią. Ona nie godzi się na rozwód, postanawia wytrwać. Poniżona, zhańbiona i odrzucona powoli popada w obłęd.
- Prawdziwe życie Czajkowskiego jest mało znane w Rosji - mówi reżyser. - Po jego śmierci władze przerobiły mu życiorys w taki sposób, by uczynić z niego ikonę sowieckiej ideologii. Wszystkie kontrowersyjne momenty jego życia zostały wymazane, nie wolno o nich mówić – dodaje.
Obraz zyskał mieszane recenzje. Krytycy "Variety" i "Guardiana" chwalą kunszt wizualny i rewelacyjną kreację Aliony Michajłowej w roli Antoniny, ale zarzucają mu dłużyzny i "przytłaczającą histeryczność", a "Screen Daily" pisze nawet o "pompatycznej narracji".
Tom Cruise wciąż jak Supermen
Hollywoodzki gwiazdor Tom Cruise do Cannes przyjechał po raz drugi, po 30 latach, jakie minęły od filmu "Za horyzontem", w którym zagrał z byłą żoną Nicole Kidman.
Po odebraniu Złotej Palmy opowiedział o perypetiach, jakie pandemia zafundowała filmowi i ekipie. Podkreślił, że w przeciwieństwie do innych twórców wolał poczekać długie dwa lata niż "wpuścić" film na którąś z platform streamingowych, bo swoje filmy kręci "wyłącznie z myślą o dużym ekranie".
Przez lata sprzeciwiał się powstaniu sequela "Top Gun", ale gdy w końcu trafił na scenariusz, który go porwał, uległ. Czekał też "na rozwój technologii, który sprawi, że "będzie można realniej przedstawić to, czego doświadcza pilot myśliwca".
Szczegóły produkcji są od dawna znane. Po ponad 30 latach służby w amerykańskiej armii Pete "Maverick" Mitchell (Cruise) jest na szczycie. Jest mistrzowskim pilotem testującym najnowocześniejsze maszyny. Kiedy staje na czele grupy ekspertów szkolących pilotów do udziału w misji, jakiej dotąd nie było, przychodzi mu spotkać się z porucznikiem Bradleyem Bradshawem (Miles Teller). To syn jego przyjaciela "Goose'a", który przed laty zginął podczas jednej z misji. Maverick musi stawić czoła nie tylko misji, ale i duchom przeszłości.
Typowy obraz akcji, nakręcony dla poprawy nastroju fanów gatunku, ale i z szacunkiem dla widza, jak zapewniają recenzenci. Bo ich oceny są wyjątkowo wysokie. I zgodnie twierdzą, że sequel jest lepszy od jedynki, co nader rzadko przydarza się kontynuacjom. Tom Cruise nic nie stracił z formy Supermana (bo tylko on potrafił tak fruwać) i nadal samodzielnie wykonuje szaleńcze akrobacje jako licencjonowany pilot.
"To nie jest tylko skok na kasę, wierzcie mi" - zapewnia jeden z recenzentów, a to w przypadku klasycznego blockbustera znaczy wiele.
Na koniec polski akcent, bo po pełnej skrajności środzie w Cannes dziś w konkursie głównym obraz Jerzego Skolimowskiego "Io", luźno nawiązujący do filmu Roberta Bressona "Na los szczęścia, Baltazarze!".
Źródło: "The Guardian", "Variety", "Screen Daily", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA