Mieszkaniec Skarżyska–Kamiennej (Świętokrzyskie) wszedł do sklepu, a swojego psa zostawił przywiązanego przed wejściem. Kiedy wrócił, po zwierzęciu nie było śladu. Okazało się, że labradora zabrał znany policji 42-latek.
Właściciel czworonoga zawiadomił o kradzieży policję. Wartość swojego pupila oszacował na 1500 złotych.
- Z relacji pokrzywdzonego wynikało, że pozostawił swego psa przed wejściem do sklepu, uprzednio przywiązując smycz do metalowego słupka, sam zaś udał się na zakupy. Kiedy wyszedł z marketu, psa nie było – relacjonuje Damian Szwagierek, rzecznik prasowy skarżyskiej policji.
Czeka na zarzuty
Policjanci ruszyli na poszukiwanie psa i jego porywacza. – Kryminalni szybko ustalili, że sprawcą kradzieży czworonoga jest znany im 42-latek. Mężczyzna został zatrzymany w jednym z lokalnych barów – podaje Szwagierek. Jak dodaje, mężczyzna był nietrzeźwy, a w rozmowie z policjantami przyznał, że zabrał psa z zamiarem jego sprzedaży.
42-latek trafił do policyjnego aresztu. Policjanci zapowiadają, że kiedy wytrzeźwieje, usłyszy zarzut. Labrador bezpiecznie wrócił do swojego opiekuna.
"Nie" dla psa przed sklepem
Organizacje prozwierzęce apelują o niepozostawianie psów przywiązanych przed sklepem. Taką akcję przeprowadziła między innymi Fundacja Przyjaciele Braci Mniejszych.
- Różnie się to może skończyć, na przykład kradzieżą, tak jak w tym wypadku, albo pogryzieniem przez innego psa lub atakiem ze strony człowieka. Pies w stresie może też przegryźć smycz i uciec – wylicza zagrożenia Iwona Kowalik z FPBM.
Czy w takim razie lepiej jest zabrać zwierzę ze sobą do sklepu? – Najlepiej w ogóle planować tak, żeby z psem do sklepu nie chodzić, żeby spacer to był spacer. Ale w większości przypadków wzięcie psa ze sobą do środka może być bezpieczniejsze – ocenia Kowalik.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Policja Świetokrzyska