W ścisłym centrum z widokiem na Wawel zamieszkali bezdomni. Za dach służy im konstrukcja dużego bilbordu reklamowego. Jak mówią, mieszka im się dobrze, więc do noclegowni się nie wybierają. Straż miejska jest bezradna, podobnie jak urzędnicy. Dzikich lokatorów z bilbordu eksmitować nie można, bo reklama jest prywatna, a że stoi tam nielegalnie to i usunąć jej na razie nie ma jak. Od dwóch lat trwa postępowanie ws. samowolki.
Z bilbordu bezdomni widok mają piękny: po lewej Wawel, po prawej kościół na Skałce. W pobliżu jeden z najbardziej reprezentatywnych obiektów w mieście: Centrum Kongresowe.
"Łysy tu śpi"
W środku reklamy stoją meble, kilka łóżek. Nad jednym z nich przytwierdzony jest karton z napisem "Łysy tu śpi!". Nad nim imponująca kolekcja piłkarskich szalików. Jest i prowizoryczna kuchnia, a w niej toster i czajnik.
- Całkiem znośnie się nam żyje, nie ma co narzekać. Każdy chciałby mieć dach nad głową - mówią tvn24.pl bezdomni zamieszkujący billboard przy ul. Konopnickiej w Krakowie. Do swojej dyspozycji mają ponad 200 metrów kwadratowych.
- Rano wychodzimy na miasto. Tam spędzamy cały dzień, wieczorem wracamy tutaj - opowiadają bezdomni o swojej codzienności.
Pod billboardem mieszkają między innymi tacy, którzy mieli kryminalną przeszłość, jeden, który twierdzi, że został deportowany z zagranicy, nie ma dokumentów, niczego. Przekonują, że znikąd nie otrzymali żadnej pomocy.
Straż miejska: wygodnie im
Gdy sprawę nagłośniły lokalne media, bezdomnymi zainteresowały się miejskie służby. - Powiedzieli że możemy się przespać, ale nic nam nie zaoferowali - mówią dość enigmatycznie bezdomni.
Z relacji strażników miejskich wynika, że ci proponowali im przeniesienie się do noclegowni. Ale, jak mówi "Gazecie Wyborczej" Marek Anioł, rzecznik straży miejskiej, bezdomni z Konopnickiej "nie chcą nikomu wadzić, zdają sobie sprawę z tego, że to dość nietypowe miejsce, ale jest im tam wygodnie".
Magistrat ma związane ręce
Straż miejska ma małe pole manewru. Może nałożyć mandaty, ale tylko, jeśli "lokatorzy" będą zanieczyszczać teren, pić alkohol w miejscu publicznym.
Na miejscu była też policja, jednak i ci nie mogli nic zrobić. - Tym zająć musi się miasto - mówi Katarzyna Padło z małopolskiej policji.
Na razie jednak urzędnicy mają związane ręce. Jak przyznaje w rozmowie z "GW" rzecznik magistratu Filip Szatanik, problem mogłoby rozwiązać całkowite usunięcie billboardu. Na razie nie jest to jednak możliwe. Obiekt należy do prywatnego właściciela. Co więcej, jest samowolą budowlaną. Jego rozbiórka została nakazana już dwa lata temu, jednak właściciel obiektu nie zgodził się z tą decyzją i zaskarżył ją do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie. Sąd podtrzymał decyzję nadzoru.
Ciężko się pozbyć samowolki
W ubiegłym roku na terenie, gdzie postawiony jest billboard, wprowadzono plan zagospodarowania przestrzennego, w którym zapisano, że na tym obszarze zakazuje się lokalizacji takich obiektów. Mimo to nielegalny nośnik jak stał, tak stoi. Jedyne, co się zmienia, to reklamy.
Na razie w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego toczy się postępowanie egzekucyjne dotyczące decyzji o nakazie rozbiórki billboardu.
- Wiemy, że to nie wygląda dobrze dla miasta i niszczy wizerunek Krakowa. Jeśli postępowanie zakończy się pozytywnie dla właściciela nośnika, to zapłacimy odszkodowanie. Na razie więc czekamy. Co możemy więcej? Prawo jest niedoskonałe – mówi 'GW" Filip Szatanik, rzecznik magistratu.
Billboard stoi przy ul. Konopnickiej w Krakowie:
Autor: mmw, pb/i / Źródło: TVN24 Kraków, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków | pb