Nie trzeba było szeroko zakrojonego śledztwa ani skomplikowanych czynności na miejscu zdarzenia. Kradzież samochodu okazała się zwykłą nieuwagą - auto stało kawałek dalej. - Turyści potrafią zadziwić nawet najstarszych górali - śmieją się policjanci, którzy błyskawicznie rozwiązali sprawę.
Nie było do śmiechu turystce, która z górskiej wycieczki wróciła na parking i nie zastała swojego auta tam, gdzie się go spodziewała. Pewna, że zostało skradzione, wezwała policję.
- Przybyli na miejsce policjanci szybko odnaleźli auto, które stało w innej części ulicy - relacjonują policjanci z Zakopanego.
Nie kryją przy tym, że takimi problemami przychodzi im zajmować się trochę za często. I opisują poprzedni przypadek, gdy na komendę zgłosił się turysta z Mazowsza.
Ukradziony czy zapomniany?
- Dokładnie opisał okoliczności i miejsce z którego skradziono auto. Po kilku dniach od zgłoszenia, na komendę zadzwonił parkingowy, informując o stojącym od kilku dni samochodzie, którym nikt się nie interesuje - relacjonują mundurowi, którzy połączyli fakty i także tę sprawę rozwiązali od ręki.
Co ciekawe, parking jest w zupełnie innej części miasta, niż ta opisana przez zgłaszającego, a na aucie nie było śladów włamania. - Niektórzy turyści potrafią zadziwić nawet najstarszych górali – komentują policjanci.
- Parkując samochód w nieznanym miejscu, warto zapamiętać nazwę ulicy a także charakterystyczne elementy ukształtowania terenu lub architektury - radzą i ostrzegają, że za świadome wywołanie niepotrzebnych działań służb, grozić może grzywna lub nawet więzienie. - Zawiadomienie o przestępstwie, jeżeli zawiadamiający wie, że takiego przestępstwa nie popełniono, zagrożone jest karą dwóch lat więzienia - podkreślają.
Autor: mmw/r / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock