Na kary dożywocia, 25 oraz 5 lat więzienia skazał we wtorek Sąd Okręgowy w Kielcach trzech mężczyzn oskarżonych o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem maturzysty z Suchedniowa. Proces w tej sprawie toczył się po raz trzeci.
Do zabójstwa 19-letniego Bartłomieja doszło w maju 2002 roku. Chłopak zaginął w trakcie egzaminów maturalnych. Jak się okazało, trzech mężczyzn zaatakowało go i obrabowało w Skarżysku-Kamiennej, gdy wieczorem jechał samochodem. Następnie sprawcy porwali 19-latka.
Zabili go dzień później nad ranem, w nieustalonym miejscu. Do dziś nie odnaleziono zwłok chłopaka. Powodem zbrodni była sprzeczka.
Wyrok nie jest prawomocny
Jak informuje rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach Marcin Chałoński, sąd uznał oskarżonych winnych zbrodni zabójstwa. Marcin P. został skazany na dożywocie, Norbert R. na 25 lat pozbawienia wolności, natomiast Krzysztof M. na pięć lat więzienia.
Jak wyjaśnił Chałoński, ostatni z mężczyzn poszedł na współpracę z organami ścigania, przyznał się do zarzucanego mu czynu i ujawnił wszystkie znane mu okoliczności przestępstwa. Jak dodał sędzia, to dzięki Krzysztofowi M. sprawa znalazła swój finał w sądzie, dlatego zastosowano wobec niego nadzwyczajne złagodzenie kary. Chałoński powiedział, że mężczyzna - po zaliczeniu okresu tymczasowego aresztowania - już odbył karę.
Wyrok nie jest prawomocny. To już trzeci wyrok w tej sprawie. W lipcu 2007, a później w grudniu 2010 roku sąd wymierzył kary w takim samym wymiarze. Od obu wyroków odwołali się obrońcy, a Sąd Apelacyjny skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia.
Zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem
Prokuratura oskarżyła całą trójkę o to, że wraz z czwartym, nieżyjącym już mężczyzną - Łukaszem S., dokonali zabójstwa maturzysty ze szczególnym okrucieństwem przy użyciu bagnetu i kamienia. Do zabójstwa doszło w nieustalonym miejscu przy trasie krajowej nr 7 między Radomiem a Warszawą. Wcześniej mężczyźni zabrali chłopakowi samochód, portfel, zegarek i telefon komórkowy.
Krzysztof M. przyznał się do udziału w uprowadzeniu chłopaka oraz do tego, że pod presją uderzył go kamieniem i dźgnął bagnetem, ale - według niego - chłopak już wtedy nie żył. Z jego wyjaśnień wynika, że w całej sprawie prym wiódł nieżyjący już Łukasz S. Wszyscy oskarżeni wraz z Łukaszem S. pili tego dnia alkohol. Łukasz S. wdał się w sprzeczkę z Bartłomiejem. Gdy po pewnym czasie chłopak jechał samochodem, zmusili go do zatrzymania auta i uprowadzili. Gdzieś w lesie doszło do zabójstwa. Po zdarzeniu mężczyźni pojechali najpierw do Ostródy, potem do Gdańska i Sopotu. Po pewnym czasie wrócili do Skarżyska. Po kilku tygodniach Łukasz S. z innymi mężczyznami przenieśli zwłoki w miejsce, którego Krzysztof M. nie zna.
Policja zatrzymała podejrzanych w 2005 roku. Według policjantów mężczyźni nie spodziewali się tego. Byli pewni, że "sprawy już nie ma". W ustaleniu przebiegu zdarzeń pomocny był operator sieci komórkowej oraz świadkowie, którzy zgłosili się po emisji programu telewizyjnego "997".
Autor: just/roody / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24