- Do mnie jeszcze nie dociera, że to ja jechałem z papieżem – mówi Krzysztof Torba, motorniczy, który prowadził „Tram del Papa” - tramwaj, którym w czwartek przyjechał na Błonia papież Franciszek. Mężczyzna opowiada o wrażeniach, wielkim wzruszeniu i o pamiątce, którą dostał od Ojca Świętego.
Papież jechał tramwajem w towarzystwie kilkunastu niepełnosprawnych dzieci i nastolatków. W czasie jazdy często zmieniał miejsce, rozmawiając ze swoimi współpasażerami.
- Miałem wrażenie, że rozmawia z ludźmi, których bardzo dobrze zna i dobrze ich rozumie – wspomina Bogdan Wietki, jeden z dwóch motorniczych, którzy znajdowali się w kabinie „Krakowiaka” podczas przejazdu papieża. Jego kolega, Krzysztof torba prowadził maszynę.
Na dwie godziny przed dowiedział się, że został wybrany
Motorniczy zaczęli przygotowania do przyjazdu papieża w czwartek o 10 rano. Wtedy jeszcze nie było wiadomo, który z nich będzie kierował maszyną. Ta decyzja została ogłoszona o 15.45.
– To było zaskoczenie. Ucieszyłem się i zakręciła mi się łezka w oku, że to akurat ja musiałem jechać z Ojcem Świętym – wyznaje Krzysztof Torba.
To jednak nie był koniec wzruszeń dla motorniczego. - Jechaliśmy zaplanowaną trasą na Franciszkańską i jeszcze większe wzruszenie było, jak zobaczyłem Ojca Świętego, który wsiada do tramwaju. Najbardziej jednak byłem poruszony, kiedy zatrzymałem tramwaj na al. 3 Maja, na przystanku Park Jordana, a papież podszedł do nas i wręczył pamiątkowe różańce, które będą pamiątką na całe życie – opowiada motorniczy.
Mężczyzna przyznaje, że cały czas ma przed oczami widok papieża, który zmierza do kabiny motorniczych.
„Krakowiaka prowadzi się bardzo dobrze”
Papież Franciszek jechał "krakowiakiem", jednym z najnowocześniejszych i najdłuższych tramwajów w Polsce. Jak zgodnie twierdzą motorniczy, maszynę prowadzi się bardzo dobrze.
- Możemy się szczycić, że mamy takie tramwaje w Krakowie – przekonuje Bogdan Wietki. Teraz papieska maszyna będzie kursować na liniach 4, 50 i 52.
Autor: wini/i / Źródło: TVN24 Kraków