Oficer dyżurny krakowskiej komendy odebrał zgłoszenie z którego wynikało, że w okolicy ul. Cystersów w porwano mężczyznę. Natychmiast zostały wszczęte poszukiwania uprowadzonego. Okazało się jednak, że… to nie było prawdziwe porwanie, tylko dowcip z okazji wieczoru kawalerskiego. Policja przestrzega przed tego typu żartami.
Policję zawiadomił przechodzień, który zobaczył "porwanie". - Zgłaszająca osoba powiedziała, że widziała ok. godz. 10.20 młodego mężczyznę ubranego w biały t-shirt, który szedł w kierunku ul. Cystersów. Nagle podjechał do niego czarny samochód typu SUV, z którego wysiadło kilku dobrze zbudowanych zamaskowanych kominiarkami mężczyzn – relacjonuje Krzysztof Łach, oficer prasowy małopolskiej policji.
"Napastnicy" mieli otoczyć chłopaka, założyć mu worek na głowę i szybko wrzucić do bagażnika samochodu. Następnie odjechali w stronę Alei Pokoju.
"Przyznał się, że to jego porwano"
Natychmiast zaczęły się poszukiwania porywaczy i ich ofiary. - Wszystkie czynności policji były zakrojone na szeroką skalę. Trwały nieprzerwanie ponad 48 godzin – podkreśla Łach.
Sprawa wyjaśniła się w poniedziałek, kiedy kolejna zmiana policjantów operacyjnych rozpytywała nieobecnych wcześniej mieszkańców bloku znajdującego się tuż obok miejsca zdarzenia. - Jakież było ich zdziwienie, gdy w pewnym momencie drzwi do mieszkania otworzył młody mężczyzna i zapytany czy nie wie czegoś o sobotnim porwaniu uśmiechnął się i przyznał, że to jego porwano – mówi rzecznik. Jak się okazało, feralnego dnia młody mężczyzna miał obchodzić swój wieczór kawalerski, więc jego znajomi postanowili świętować go poprzez udawane porwanie.
- Co prawda mieli napisy na ubraniach "wieczór kawalerski" ale tych napisów zgłaszający policji świadek nie zauważył – wyjaśnia Łach.
Skończyło się mandatem
Tym razem wszystko skończyło się dobrze, policja przestrzega jednak przed robieniem takich dowcipów. Chodzi nie tylko o postawienie na nogi dużej liczby policjantów, którzy mogli by być potrzebni do innego prawdziwego zdarzenia.
- Panowie nie przemyśleli też jednej rzeczy. Gdyby w pobliżu akurat przejeżdżał patrol policjantów, którzy widzieliby takie porwanie mogłoby dojść do użycia broni palnej. Wtedy konsekwencje mogłyby być znacznie poważniejsze – zaznacza rzecznik.
Jednocześnie policja chwali postawę świadka, który zawiadamiając funkcjonariuszy wykazał się prawidłową postawą. Ukarany został jedynie kierowca samochodu "porywaczy". Mundurowi wypisali mu mandat za przewożenie osoby w bagażniku pojazdu.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Małopolska Komenda Policji