W niedzielę rano wyszła w Tatry i ślad po niej zaginął. Ratownicy TOPR przy wsparciu psów i śmigłowca szukają 40-latki z Warszawy.
W poszukiwaniach uczestniczy 20 ratowników, pięć psów oraz załoga śmigłowca. Poszukiwana kobieta prawdopodobnie w niedzielę rano wyszła w Tatry, tam po raz ostatni logował się jej telefon.
- 40-latka z Warszawy, która w sobotę wieczorem przyjechała do Zakopanego, w niedzielę rano około godziny 8 wyszła z miejsca zakwaterowania. Dalej ślad się urywa. Choć nie ma pewności, czy poszła w Tatry i co się dalej wydarzyło, jednak pewne wskazówki podpowiadają, że mogła pójść w góry. Przez krótką chwilę jej telefon zalogował się w rejonie Hali Gąsienicowej. Zastanawiające jest jednak, dlaczego kobieta wyłączyła telefon i nie odbiera od nikogo połączeń – wyjaśnił rzecznik zakopiańskiej policji Roman Wieczorek.
Policja prosi o pomoc
Policjanci prowadzili również poszukiwania na terenie Zakopanego, sprawdzając zapis z kamery monitoringu.
Policja apeluje do wszystkich, którzy w niedzielę byli w rejonie Hali Gąsienicowej i mogli widzieć 40-letnią blondynkę o niebieskich oczach, szczupłej budowy ciała i wzroście 175 cm, aby kontaktowali się z najbliższą jednostką policji lub numerem 112.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock