Na razie nie wiadomo co było przyczyną śmierci 45-latka z Kalisza, który w niedzielę nurkował w zalewie na krakowskim Zakrzówku. Mężczyzna nie wypłynął na powierzchnię wody. Policjanci ostrzegają przed amatorskim nurkowaniem w zalewie. Jak mówią, zbiornik jest zdradliwy i niebezpieczny
- Jak ustaliliśmy, w niedzielę przed południem 45-latek z Kalisza wraz z kolegami nurkował rekreacyjnie w Zakrzówku. Z relacji jego towarzyszy wynika, że podczas wykonywania jednego z ćwiczeń mężczyzna nie wypłynął na powierzchnię wody. Zaniepokojeni nurkowie wezwali pomoc – relacjonuje Mariusz Ciarka z małopolskiej policji.
Mimo reanimacji, mężczyzna zmarł
W akcji ratunkowej brało udział 6 zastępów straży pożarnej, w tym strażacki płetwonurek i łódź ratunkowa.
– Akcja ratunkowa trwała prawie 3 godziny. Strażak płetwonurek zszedł pod wodę i znalazł nieprzytomnego mężczyznę na głębokości 24 metrów. 45-latek został ewakuowany łodzią do karetki pogotowia – mówi Sebastian Woźniak, rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie.
Mimo reanimacji, mężczyzny nie udało się uratować. Sekcja zwłok pozwoli ustalić przyczynę jego zgonu. Jak przypuszcza policja, zawinić mógł wadliwy sprzęt do nurkowania.
Zdradliwe dno zalewu
Policjanci ostrzegają przed amatorskim nurkowaniem w zalewie. Jest to teren dawnego wyrobiska kamieniołomu wapienia zalanego wodą w 1990 roku. Jak mówią, zbiornik jest zdradliwy i niebezpieczny, ponieważ jego ukształtowanie jest nieregularne. W niektórych miejscach głębokość wody to nawet kilkadziesiąt metrów. Na dnie znajdują się obiekty wykorzystywane przez płetwonurków do ćwiczeń, m. in. wrak fiata 125p, autobus, furgonetka i dawna przebieralnia po kąpielisku.
Autor: Jork/ec / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia