Kierowca jadący autostradą A4 zawiadomił policję, że z innego auta padają pod jego adresem groźby. Kiedy funkcjonariusze zatrzymali oba samochody, okazało się, że przyczyną niesnasek jest gra na telefon, polegająca na łapaniu pokemonów.
Kierowca skody, który skontaktował się z policją, jechał tarnowskim odcinkiem autostrady. W samochodzie był z nim jego syn.
Patrol policji ustawił się przy zjeździe z autostrady do Tarnowa. Po chwili zatrzymali pasujące do opisu zgłaszającego audi, którym jechał trzy osoby, a następnie skodę.
Okazało się, że samochodami jechały osoby, które grały w tą samą grę – Pokemon Go. Jest to gra, którą można pobrać z internetowych sklepów z aplikacjami na urządzenia mobilne. Wykorzystano w niej technologię rzeczywistości rozszerzonej. Polega na tym, że gracze wychodzą z domu, włączają tablet lub telefon, na którym jest animacja 3D i widzą na ekranie, gdzie w okolicy są ukryte pokemony. Zadaniem jest zlokalizowanie i "złapanie" przy pomocy urządzenia, jak największej liczby stworków.
"Droga to nie miejsce dla gier"
Jedni gracze twierdzili, że są w drużynie czerwonych, drudzy, że w drużynie niebieskich. Każda z nich chciała wygrać w rywalizacji i jadąc autostradą, zbierała pojawiające się pokemony.
- Gracze, po uspokojeniu emocji, wycofali się z zarzutów wobec siebie. Policjanci pouczyli ich, że droga to nie miejsce dla ryzykowanych zachowań i gier, a konsekwencje mogą być tragiczne. Po czym gracze wsiedli w swoje samochody i pojechali w różnych kierunkach – poinformował rzecznik małopolskiej policji mł. insp. Sebastian Gleń.
Kilka lat temu w Tarnowie również odnotowano interwencję dotyczącą tej samej gry. Zgłaszający poinformował dyspozytora 112, że przy jego samochodzie kręci się nieznany mężczyzna i prawdopodobnie chce ukraść kołpaki z kół samochodu. Podejrzany przechodzień przybyłym na miejsce policjantom tłumaczył, że nie chce ukraść kołpaków, tylko schwytać pokemona, który ukrył się pod tym właśnie autem.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: CNN