Po każdym manewrze wzdychała z ulgą. Powtarzała, że "tym razem może się uda". Była zestresowana nie bez powodu, podchodziła do egzaminu na prawo jazdy po raz czwarty. Państwowa Komisja Badania Wypadów Kolejowych opublikowała raport dotyczący wypadku, w którym podczas egzaminu na prawo jazdy zginęła 18-latka.
Raport dotyczy tragicznego wypadku, do którego doszło w sierpniu 2018 w małopolskich Szaflarach. Samochód nauki jazdy, którym kierowała 18-letnia kobieta, zatrzymał się na przejeździe kolejowym. Po chwili uderzył w niego rozpędzony szynobus. Z auta zdążył wysiąść tylko egzaminator.
"Po zatrzymaniu pojazdu egzaminacyjnego, wysiadł z niego egzaminator, zamknął drzwi i szybkim krokiem oddalił się z torowiska w kierunku ulicy Kolorowej. Samochód pozostał na przejeździe z osobą egzaminowaną kierującą pojazdem" – czytamy w raporcie.
Kursantka odniosła poważne obrażenia, zmarła w szpitalu.
"Bardzo mi serce bije…"
W dokumencie znajdują się informacje dotyczące stanu psychicznego młodej kobiety podczas egzaminu. Opierają się na zachowanych nagraniach z wnętrza auta.
18-latka po raz czwarty usiłowała zdobyć prawo jazdy. Była zestresowana.
"Z nagrań rejestratora znajdującego się w pojeździe są wyraźnie słyszalne głębokie oddechy zdającego egzamin, a każde zaliczenie kolejnego manewru kończy się westchnieniem ulgi: "aaaa….". Przed rozpoczęciem jazdy egzaminacyjnej na drodze publicznej egzaminator poucza egzaminowanego o zasadach przeprowadzenia egzaminu, w trakcie czego egzaminowany stwierdza, że "ostatnio jak zadał pytanie, to oblał" po czym dodaje z głębokim oddechem "może się tym razem uda".
Raport ujawnia również jedną z ostatnich rozmów między kursantką a egzaminatorem, która brzmiała następująco:
Kursantka: ale jestem zestresowana.
Egzaminator: proszę?
Kursantka: bardzo mi serce bije…
Egzaminator: to znaczy, że pani żyje.
Ta wymiana zdań odbyła się około godziny 10:56, czyli 20 minut przed wypadkiem. "Odsłuchanie pełnej sekwencji nagrań rejestratora z przeprowadzonego egzaminu daje podstawę do stwierdzenia, że osoba egzaminowana pozostawała w dużym stresie" – oceniają autorzy raportu. Ten stres wskazują jako jedną z przyczyn wypadku.
"Stało się coś?"
Jako główną ("pierwotną") przyczynę tragedii komisja podaje fakt, że egzaminator nauki jazdy oraz kierująca samochodem kursantka nie "wykazali należytej ostrożności" podczas wjazdu na przejazd kolejowy. Mężczyzna nie zatrzymał też samochodu przez przejazdem, mimo że znak "STOP" był widoczny, ani nie próbował wyciągnąć kursantki z auta. Uciekł sam.
Jednak według KBWK również załoga pociągu popełniła błędy. W lokomotywie pociągu relacji Chabówka-Zakopane egzaminowany był kandydat na maszynistę. W raporcie nie znajduje się informacja o jego wieku, jednak staż pracy (rok i cztery miesiące) sugerują, że mogła to być osoba stosunkowo młoda. Był trzeźwy, w pracy był od sześciu godzin.
Jak wskazuje raport, to właśnie kandydat na maszynistę kierował pociągiem w chwili uderzenia. W kabinie obecny był też maszynista-opiekun, z pełnymi uprawnieniami i 38-letnim stażem pracy. W chwili zauważenia samochodu na przejeździe jeden z mężczyzn powiedział "ch** głupi stanął na torach".
"W czasie trwania sygnału "Baczność" (sygnał ostrzegawczy pociągu – red.) słyszalny jest dźwięk uderzenia pociągu w samochód, a następnie niewyraźnie słyszalna rozmowa pomiędzy maszynistą i kandydatem na maszynistę; w tym samym czasie słychać wyraźne pytanie (prawdopodobnie od kierownika pociągu): "stało się coś?" – czytamy w raporcie.
Chwilę później słychać dialog między mężczyznami:
- Czemu ta dziewczyna nie wysiadła?
- Spanikowała chyba
Komisja wskazuje, że drużyna trakcyjna zadziałała niezgodnie z zasadami: maszynista-opiekun nie przekazywał szkolącemu się pracownikowi informacji o sygnałach na semaforach. Żaden z nich nie próbował też hamować awaryjnie, co pozwoliłoby na szybsze zatrzymanie pociągu.
Autorzy raportu zwrócili też uwagę na nieprawidłowe oznakowanie ulicy Kolorowej, prowadzącej do przejazdu. Znak "zwężenie jezdni dwustronne" zamiast "zwężenie jezdni prawostronne". Ten błąd zdaniem ekspertów osłabił czujność egzaminatora, przez co mężczyzna nie sprawdził przed wjechaniem auta na tory, czy nie zbliża się pociąg.
11:16:37
Jak przebiegał wypadek? KBWK udało się odtworzyć kluczowe momenty tragedii.
Maszynista zauważył samochód wjeżdżający na przejazd o 11:16:24. Puścił krótki sygnał ostrzegawczy.
Trzy sekundy później pojazd zatrzymał się na przejeździe.
O 11:16:28 maszynista zaczął hamować. Zostało mu około 180 metrów do uderzenia w "elkę".
O11:16:34 egzaminator wysiadł z samochodu. Kursantka pozostała w środku.
Dwie sekundy później samochód ruszył. Przejechał pół metra.
O 11:16:37 pociąg uderzył w samochód.
W chwili zobaczenia samochodu szynobus jechał z prędkością nieco ponad 89 km/h. Maszyniście udało się zmniejszyć tę prędkość do 56 km/h w momencie uderzenia.
Pociąg oraz pchany przez niego wrak samochodu zatrzymały się dopiero 120 metrów za przejazdem.
"Katastrofa" czy "wypadek"?
Dotychczas w tej sprawie zarzut nieumyślnego spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym usłyszał egzaminator. Akt oskarżenia trafił do sądu, jednak ten zwrócił go do prokuratury. Sędzia wskazał, że o spowodowaniu katastrofy można mówić, gdy poszkodowanych zostało wiele osób. Tu ofiara była jedna.
Dlatego śledczy na polecenie sądu poszukują innych poszkodowanych. Jeśli nikt się nie zgłosi, będą musieli zmienić kwalifikację czynu na spowodowanie wypadku. Zagrożenie karą w obu przypadkach jest takie samo (do ośmiu lat więzienia). Jedyna różnica to właściwość miejscowa - za spowodowanie wypadku kierowca będzie odpowiadał przed sądem rejonowym, a za nieumyślne sprowadzenie katastrofy - przed okręgowym.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Komisja Badania Wypadków Kolejowych