W sprawie śmierci 14-letniej Natalii z Andrychowa, która zmarła po tym, jak przez kilka godzin siedziała na mrozie, działają policyjni kontrolerzy. Weryfikują to, w jaki sposób funkcjonariusze działali od momentu przyjęcia zawiadomienia o zaginięciu dziewczynki - dowiedziało się nieoficjalnie tvn24.pl. Według naszych ustaleń dziewczynka kontaktowała się telefonicznie z ojcem we wtorek o godzinie 8.17. Ten zawiadomił policję o 10.30, wcześniej poszukiwał córki na własną rękę.
We wtorek 14-letnia Natalia przez kilka godzin siedziała sama w centrum Andrychowa. Żaden z przechodniów nie zainteresował się jej stanem i nie udzielił pomocy. Siedziała obok sklepu w centrum Andrychowa, około 500 metrów od komisariatu policji. Gdy nastolatka trafiła do szpitala, było już za późno.
Nieoficjalne ustalenia: informacja dociera na policję o godzinie 10.30
W tej sprawie pojawia się wiele pytań, także o działanie policji. Kluczowa jest sekwencja zdarzeń z wtorku.
Jak nieoficjalnie ustaliło tvn24.pl, wyglądały one następująco:
8.17 - kontakt telefoniczny dziewczyny z ojcem. Komunikuje, że ma mroczki w oczach, nie wie, gdzie jest, wokół jest śnieg.
Między 8.17 a 10.30 ojciec poszukuje dziecka na własną rękę
10.30 - pierwsza informacja w tej sprawie dociera na policję. Przychodzi ojciec dziewczynki, składa zawiadomienie. Ta procedura trwa około 45 minut.
Co mówi w tej sprawie policja?
Tymczasem przedstawiciele policji wcześniej prezentowali inny czas, w którym ojciec dziewczynki ich powiadomił o zaginięciu dziewczynki.
Jak poinformowała starszy aspirant Agnieszka Petek z Komendy Powiatowej w Wadowicach, zawiadomienie trafiło na policję "około godzin południowych". - Policjanci od momentu otrzymania zawiadomienia o zaginięciu wszczęli niezwłocznie procedury związane z poszukiwaniami - przekazała.
Barbara Szczerba z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie w rozmowie z reporterem TVN24 zaprzeczyła, by rodzina zgłosiła zaginięcie dziewczyny rano, zaraz po ostatnim kontakcie z nią. Policjantka twierdziła, że zgłoszenie nastąpiło kilka godzin po ostatnim kontakcie z 14-latką i po tym, jak rodzina prowadziła poszukiwania na własną rękę.
Według naszych nieoficjalnych ustaleń na miejscu pracują doświadczeni kontrolerzy policyjni, którzy weryfikują to, w jaki sposób policjanci działali od momentu przyjęcia zawiadomienia. Wniosków w tej sprawie jeszcze nie ma.
Śledztwo prokuratury
Śledztwo w sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Wadowicach.
- Prokurator realizuje czynności procesowe, są to w szczególności przesłuchania świadków. Mają one na celu wszechstronne wyjaśnienie tej sprawy i ustalenie wszystkich okoliczności tego zdarzenia, ewentualnych osób, które na skutek działania bądź zaniechania mogły przyczynić się do śmierci dziecka - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie prok. Janusz Kowalski.
W piątek przeprowadzona ma zostać sekcja zwłok dziewczynki.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24