Najpierw okładał owczarka kijem i ciągnął w stronę rzeki. Kiedy pies padł na ziemię i nie miał już siły wstać, mężczyzna zaczął bić go linką, na której ciągnął zwierzę. Prokurator i policjanci zaproponowali za to wyrok w zawieszeniu, bo mężczyzna przyznał się do winy. Obrońcy praw zwierząt są oburzeni.
- To rażąco niska kara za bestialstwo wobec zwierzęcia. Prokurator i policja proponują mu 8 miesięcy w zawieszeniu na dwa lata i dwuletni zakaz posiadania i pracy ze zwierzętami, podczas gdy prawo przewiduje za takie przestępstwo do 3 lat więzienia. Co z tego, że się przyznał? Takich ludzi jak on nauczyć czegoś może tylko odsiadka - mówi Mariola Włodarczyk z OTOZ Animals Zakopane.
Do zdarzenia doszło w czwartek wieczorem na jednej z dróg w Białym Dunajcu. Wszystko działo się na oczach turystów, którzy zadzwonili na policję.
- Świadkowie zawiadomili nas, że środkiem drogi idzie mężczyzna, który wlecze za sobą wpół żywego psa. Patrol, który przyjechał na miejsce stwierdził, że pies został skatowany na śmierć. Policjanci zatrzymali 60-letniego mężczyznę, który przyznał się do winy – mówi Roman Wieczorek z Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem.
Bił go kijem do zaganiania owiec
Mężczyzna miał tłumaczyć mundurowym, że bił zwierzę, ponieważ denerwowało go to, że idzie zbyt wolno.
– Lekarz stwierdził, że przyczyną śmierci psa był krwiak w głowie spowodowany licznymi uderzeniami. Ten mężczyzna okładał go kijem służącym juhasom do zaganiania owiec. To nie jest cienki patyczek, to jest solidna laga – opowiada Włodarczyk.
Pies miał znaleźć lepszy dom
15-miesięczny owczarek podhalański z dysplazją stawów trafił do bacówki w czwartek rano. Właściciele, oddając go góralom liczyli, że zwierzę będzie mogło swobodnie biegać po hali. Baca, który zdeklarował się przyjąć psa obiecywał również, że zadba, aby pies dostawał potrzebne mu lekarstwa łagodzące dolegliwości związane z chorobą łap.
- Pies miał być wieczorem przeprowadzony z Leśnicy do innej bacówki. Dysplazja stawów to jest uciążliwa dolegliwość, dlatego pies nie dał rady iść szybciej. To najwidoczniej rozzłościło tego mężczyznę. Najpierw okładał go kijem po głowie, a kiedy pies położył się i nie był w stanie już się podnieść, ten zaczął bić go linką, na której go prowadził – mówi Włodarczyk.
"Tak było z dziada pradziada"
Jak dodaje, OTOZ Animals w Zakopanem bardzo często spotyka się z przypadkami złego traktowania zwierząt.
– To jest taka społeczność. Dawniej, kiedy górale żyli dzięki zwierzętom, to je szanowali. Teraz są nastawieni głównie na biznes. Ci ludzie nie widzą nic dziwnego w tym, że ich pies stoi w odchodach na metrowym łańcuchu. Podczas takich interwencji zawsze słyszę to samo: tak było z dziada pradziada – kończy.
Autor: Jork/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: en.wikipedia.org