Franciszkanie z Sanoka opublikowali listę siedmiu "trudności", z jakimi muszą się mierzyć podczas kolędy. Dowiadujemy się z niej, że niektórzy parafianie nie wpuszczają duchownych do mieszkań, inni celowo opuszczają lokum przed wizytą duszpasterzy. Robią to - jak uważają zakonnicy - osoby, które mają "na bakier" z Kościołem, np. żyją w nieformalnych lub "nieprawidłowych" związkach. Problemem są też agresywne zwierzęta.
Jak napisali sanoccy franciszkanie we wpisie zamieszonym na stronie internetowej parafii, kolęda to zwyczaj o długiej historii, którego celem jest nawiązanie kontaktu z parafianami. Kapłan, przez przyjęcie urzędu posługiwania duszpasterskiego, jest zobowiązany na mocy Kodeksu Prawa Kanonicznego do odwiedzania parafian celem wzajemnego poznania się. "Czytamy tam: "proboszcz winien nawiedzać rodziny, uczestnicząc w troskach wiernych, zwłaszcza niepokojach i smutku oraz umacniając ich w Panu, jak również - jeśli w czymś nie domagają - roztropnie ich korygować" - poinformowali we wpisie zakonnicy.
Poinstruowali też, jak prawidłowo należy się przygotować do kolędy. "Odwiedziny kolędowe" planowane są w takich godzinach, aby cała rodzina mogła brać w nich udział. Franciszkanie - jak podkreślili - rozpoczynają je około godziny 15:30, a kończą około godziny 20:30. Dalej z wpisu dowiadujemy się, że kapłan, który ma do odwiedzenia średnio około 30 rodzin, u jednej może spędzić maksymalnie 10-15 minut. Nie ma też czasu na "gościnę". - "Jeśli nasi Parafianie życzą sobie dłużej porozmawiać, pobyć w obecności kapłana czy też ugościć go - należy wtedy umówić się w dogodnym dla obu stron terminie" - podkreślili we wpisie.
Zaznaczyli też, że "wypada, aby (podczas kolędy - przyp. red.) wszyscy mieszkańcy byli obecni w domu".
Na stole należy wcześniej przygotować następujące znaki i symbole: Pismo Święte, krzyż, świece, wodę święconą, kropidło - zamiast kropidła może być zwykła zielona gałązka - poinstruowali sanoccy franciszkanie.
Jedni nie wpuszczają księdza, inni są "na bakier z Kościołem", jeszcze inni żyją w "nieprawidłowych związkach"
Jakie trudności czekać mogą na kapłana podczas kolędy? W pierwszym punkcie zakonnicy wymieniają "niewpuszczenie do mieszkania". Wymówki, jak wskazują, parafianie mają różne. "Tłumaczą się, że nie są przygotowani, że nic nie wiedzieli o kolędzie, że nie spodziewali się księdza" - czytamy na stronie franciszkanów z Sanoka.
Z kolejnego punktu dowiadujemy się, że część parafian opuszcza swoje mieszkanie przed wizytą duszpasterza. Jak wskazują franciszkanie, robią to ci, którzy są jakoś "na bakier" z Kościołem i z jakiegoś powodu boją się rozmowy z kapłanem. Wśród nich - jak wyrokują zakonnicy - są żyjący w konkubinatach czy innych "nieprawidłowych" związkach, którzy chcą ten fakt ukryć, młodzież, która nie chodzi na religię i osoby mające problem z alkoholem. Mogą to robić także osoby, które "ukrywają trwałe mieszkanie z kimś w nieprawidłowych związkach".
W kolejnym punkcie wśród "trudności", z jakimi muszą mierzyć się duchowni podczas kolędy, wymieniają "zdziwienie na widok kapłana". I przytaczają jedną z wypowiedzi: "O, jakiś nowy ksiądz w tym roku do nas przychodzi?!" "Zabawne i smutne zarazem są sytuacje, kiedy ludzie ci po raz pierwszy widzą kapłana, który w parafii pracuje już 2, 3, 4 lata… lub nie znają swego proboszcza" - komentują we wpisie.
Konkubinat i agresywne zwierzęta
Problematyczne dla kolędujących księży jest także "agresywne zachowanie zwierząt, szczególnie psów". "Można na czas kolędy (około 10 minut) zaprowadzić zwierzę do pustego pokoju, poprosić o popilnowanie zwierzęcia przez sąsiadów" - podpowiadają duchowni.
W kolejnym punkcie franciszkanie wracają do par, które żyją w konkubinacie, a raczej składanych przez nich obietnic, których - jak wskazują księża - parafianie nie dotrzymują. "Ta sytuacja powtarza się każdego roku: podczas wizyty kapłana osoby te obiecują w ciągu najbliższego roku uregulowanie swojego związku wobec Boga i Kościoła (zawarcie małżeństwa sakramentalnego), a za rok okazuje się, że obietnice pozostały jedynie w sferze teorii" - ubolewają kapłani.
Kartoteki parafian, a w nich informacje o sakramentach, sytuacji w rodzinie, problemach
W ostatnim punkcie przypominają, że każda parafia prowadzi kartoteki swoich parafian, gdzie odnotowuje się dane, przyjęte sakramenty, informacje o sytuacji rodziny, problemy. - Warto dbać, aby ta kartoteka była uzupełniana przez kapłana na kolędzie - podsumowują listę franciszkanie.
Zwracają też uwagę, że razem z kapłanem po kolędzie chodzą ministranci i lektorzy i to oni jako pierwsi widzą reakcje ludzi. I choć "wielu przyjmuje ich bardzo życzliwie i z troską", niektórzy zachowują się wobec nich agresywnie.
Źródło: tvn24.pl, sanok.franciszkanie.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl/sanok.franciszkanie.pl