Kinga Jasiewicz, która pozwała Okręgową Komisję Egzaminacyjną twierdząc, że egzaminator źle ocenił jej arkusz maturalny z biologii nie otrzyma dodatkowych punktów. Tak zdecydował dziś krakowski sąd okręgowy, który rozpatrywał sprawę maturzystki. Wyrok jest nieprawomocny.
Dziewczyna domagała się między innymi ponownej weryfikacji egzaminu z biologii, który zdawała w 2013 roku i wystawienia poprawionego świadectwa maturalnego. W jej opinii, egzaminator nie uznał odpowiedzi w czterech zadaniach, mimo że były poprawne. To sprawiło z kolei że zabrakło jej punktów, aby mogła studiować stomatologię dziennie. Dlatego też podczas rozprawy, która odbyła się 11 grudnia Jaśkiewicz domagała się finansowej rekompensaty wysokości 32 tys. złotych za koszty studiów zaocznych, które musiała podjąć.
Zbyt rygorystyczny klucz
W swoim pozwie dziewczyna szczegółowo rozważyła odpowiedzi na poszczególne pytania egzaminacyjne. Jak stwierdziła, nie powinna ponosić odpowiedzialności za rozbieżność zdań między egzaminatorem, a autorem podręcznika, na podstawie którego przygotowywała się do matury. Ponadto, jej zdaniem pracę oceniono nieprawidłowo, z powodu zbyt rygorystycznej interpretacji tzw. klucza.
- Praca została zweryfikowana. Widzieli ją inni egzaminatorzy. Nie biorę tu pod uwagę błędu - mówił Lech Gawryłow, dyrektor OKE w Krakowie. Zadaniem komisji, błąd leżał po stronie maturzystki, która odpowiadając na pytania użyła słów niezgodnych z kluczem.
- O ile w życiu możemy używać niektórych słów zamiennie, o tyle w przypadku egzaminu maturalnego z biologii musimy być precyzyjni - argumentował dr Marcin Smolik, dyrektor CKE.
Nie dostanie rekompensaty
Sąd uznał żądania za bezzasadne argumentując, że żadne dobra osobiste nie zostały naruszone, dlatego też Kinga Jasiewicz nie może domagać się jakiejkolwiek rekompensaty finansowej. Ponadto, dziewczyna ma zapłacić 2760 złotych na poczet zastępstwa procesowego strony pozwanej.
- Co prawda powódka była zwolniona z kosztów sądowych jednak zobowiązana jest uiścić koszty zastępstwa sądowego wysokości 360 zł i ustawowo 2400 zł wynagrodzenia dla pełnomocnika strony pozwanej- powiedziała sędzia Ewa Olszewska, która rozpatrywała sprawę.
Jak podkreśliła, wyrok nie jest prawomocny.
Dziewczyna będzie się odwoływać
- Mam wrażenie, że logika i sprawiedliwość przegrały z przepisami - powiedziała po rozprawie Kinga Jasiewicz. Zapewniła też że będzie się odwoływała od wyroku pierwszej instancji.
- Sąd pierwszej instancji jest jak lekarz pierwszego kontaktu, nie zawsze potrafi wystawić właściwą diagnozę. W takich wypadkach należy udać się do specjalisty – powiedziała dziewczyna.
Zapytana o to, czy jej pozew coś zmienił stwierdziła, że po nagłośnieniu sprawy o wgląd do swoich arkuszy egzaminacyjnych ubiega się większa liczba maturzystów.
Autor: Jork / wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków | Stefania Kulik