Ksiądz oskarżony o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad 13-letnim Bartkiem i doprowadzenie go tym do samobójstwa stanął w środę przed sądem w Brzozowie (woj. podkarpackie). To drugi proces w tej sprawie, duchowny był już za te same czyny skazany nieprawomocnym wyrokiem. Były proboszcz odpowiada także za znęcanie się nad trójką innych dzieci.
Podobnie jak pierwszy proces duchownego, tak i ten odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Chodzi o dobro pokrzywdzonych i prawo rodziny zmarłego Bartka do szacunku i spokoju. Ponadto na procesie mogłoby dojść do niepokojów społecznych, ponieważ osoba księdza i stawiane mu przez prokuraturę zarzuty budzą wiele emocji. O niejawność wnioskowała w środę prokurator Alicja Barbara-Bąk; wniosek poparł też obrońca oskarżonego.
Cztery próby rozpoczęcia ponownego procesu
Ponowny proces udało się rozpocząć dopiero przy czwartej próbie. Trzy wcześniejsze terminy, wyznaczone w kwietniu br., były odraczane.
Za pierwszym razem proces odroczono na wniosek obrońcy księdza, który odebrał zawiadomienie o terminie rozprawy zbyt późno. Za drugim razem adwokat duchownego wniósł o odroczenie z powodu hospitalizacji oskarżonego, który przebywał w przemyskim szpitalu. Kolejny termin rozprawy wyznaczono po dacie, kiedy oskarżony miał opuścić szpital. Jednak i ta rozprawa została odroczona, tym razem bezterminowo, z powodu dalszej hospitalizacji duchownego.
Przed wyznaczeniem nowego terminu, sąd zwrócił się do szpitala w Przemyślu z pytaniem, czy nie ma przeszkód zdrowotnych, które uniemożliwiałyby uczestniczenie oskarżonego w rozprawie. Po otrzymaniu odpowiedzi wyznaczył termin rozprawy.
Już skazany
Stanisław K. za te same czyny został już skazany w lutym 2013 r. nieprawomocnym wyrokiem na dwa lata w zawieszeniu na pięć za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad 13-letnim Bartkiem i trzema dziewczynkami. Sąd uznał na podstawie zgromadzonych dowodów, że duchowny bił Bartka po twarzy, karku, szarpał za uszy, oskarżał go o kradzież pieniędzy mimo braku dowodów i zaprzeczeń chłopca, straszył zawiadomieniem policji i przeszukaniem domu.
Jednak w opinii sądu nie było to przyczyną samobójstwa chłopca, co zarzucała duchownemu prokuratura.
Sąd uznał duchownego winnym także znęcania się nad trzema dziewczynkami; miał bić je po rękach, ciągnąć za włosy i uszy, przez co dzieci bały się kolejnych lekcji z księdzem.
Od wyroku brzozowskiego sądu odwołała się obrona, prokuratura i oskarżyciele posiłkowi. W sierpniu 2013 roku Sąd Okręgowy w Krośnie uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpoznania przez sąd I instancji. Wytknął też sądowi w Brzozowie m.in. brak opinii psychologicznej, psychiatrycznej i seksuologicznej oskarżonego. Ponadto - według sądu okręgowego - uzasadnienie wyroku było niekompletne.
W czasie śledztwa nie przyznał się do winy
Sąd w Brzozowie uznał, że to prokuratura ma uzupełnić materiał dowodowy o opinie biegłych. Prokuratura złożyła zażalenie na to postanowienie, ale sąd okręgowy podzielił zdanie sądu niższej instancji i akta sprawy wróciły do prokuratury celem uzupełnienia.
Opinie biegłych dotyczące Stanisława K. są niejawne. W czasie śledztwa ksiądz nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Stanisław K. po raz pierwszy został oskarżony wiosną 2008 r. o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad 13-latkiem i doprowadzenie go tym do samobójstwa, oraz o znęcanie się nad trójką innych dzieci.
Pierwszy proces rozpoczęty za drugim razem
Proces w tej sprawie rozpoczął się w lipcu tego samego roku. Udało się go jednak rozpocząć dopiero za drugim razem. W pierwszym terminie odroczono go na wniosek obrońcy księdza, który odebrał zbyt późno zawiadomienie o terminie rozprawy - cztery dni wcześniej (a według prawa powinien co najmniej siedem dni przed terminem).
Proces trwał pięć lat. Jego zakończenie przedłużało m.in. oczekiwanie na opinię psychologiczną dotyczącą Bartka. Obszerna i szczegółowa opinia wpłynęła do sądu w lutym 2011 roku. Jej treść jest niejawna.
Odszedł z parafii
Do samobójstwa Bartka doszło w połowie grudnia 2007 r. w miejscowości Hłudno. Chłopiec powiesił się na drzewie. Zostawił list, w którym miał oskarżyć miejscowego proboszcza o bezpodstawne posądzenie go o kradzież. Napisał też, że nie chce już być "gwałcony" przez tego "pedofila", ale wyrazy te później zamazał.
Śledztwo w tej sprawie brzozowska prokuratura wszczęła kilka dni po śmierci chłopca. Zgromadzony materiał dowodowy nie potwierdził jednak, by chłopiec był molestowany przez duchownego. Biegły z zakresu grafologii potwierdził autentyczność listu pozostawionego przez Bartka.
Ks. Stanisław K. niedługo po tragedii odszedł na swoją prośbę z parafii Hłudno. Kanclerz przemyskiej kurii ks. Bartosz Rajnowski powiedział wówczas, że K. przeniesiono do parafii w Iwoniczu Zdroju. Nie chciał ujawnić, jaki powód rezygnacji podał ksiądz.
Autor: mmw/i / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24