Proces Brunona Kwietnia został odroczony z powodu nieobecności współoskarżonego Macieja O. Jego obrońcy tłumaczyli, że O. był przekonany iż dziś zeznania będzie składał Brunon Kwiecień. Sąd zdecydował, że kolejna rozprawa odbędzie się 24 lutego. Jak poinformowano, zeznania zarówno Macieja O. jak i głównego oskarżonego będą niejawne.
W poniedziałek odbyła się druga rozprawa Brunona Kwietnia.
Zaczęła się po godzinie 11, ale chwilę później zapadła decyzja o odroczeniu. Maciej O., współoskarżony odpowiadający przed sądem za nielegalny handel i posiadanie broni, nie stawił się bowiem w sądzie.
Obrońcy Macieja O. wyjaśniali, że oskarżony był przekonany, iż w poniedziałek wyjaśnienia będzie składał Brunon Kwiecień i nie przyjechał, ponieważ, "nie ma środków, by przyjeżdżać na każdą rozprawę". Zdaniem prokuratora obecność Macieja O. jest jednak konieczna, ponieważ nie złożył on wyjaśnień, które umożliwiłyby prowadzenie postępowania pod jego nieobecność.
Prokuratura wniosła więc o nowy termin. Sąd przychylił się do wniosku i wyznaczył datę na 24 lutego. Poinformowano także, że wyjaśnienia Brunona Kwietnia, jak i współoskarżonego w tym procesie Macieja O. będą składane za zamkniętymi drzwiami.
Wcześniej do odrębnego postępowania wyłączono sprawę innego oskarżonego - Artura K., któremu zarzucono wyrób i posiadanie broni. Oskarżony ten w śledztwie przyznał się do zarzutów i złożył wniosek o wydanie wyroku bez przeprowadzania procesu.
"Społeczeństwo ma prawo wiedzieć"
Jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia sądu, reporterka TVN24 informowała, że zarówno Brunon Kwiecień, jak i jego adwokat chcą całkowitej jawności procesu.
- Jak mówią obrońcy, społeczeństwo ma prawo wiedzieć co Brunon Kwiecień ma do powiedzenia w swojej sprawie - relacjonowała Marta Gordziewicz. - Wersja Brunona Kwietnia znacznie różni się od tego, o czym do tej pory mówiła prokuratura - dodaje reporterka.
By chronić ABW
Prokuratura jest zdania, że należy utajnić mowę głównego oskarżonego, ponieważ może ona wpłynąć na zeznania świadków zeznających w przyszłości. Drugi argument przeciw upublicznieniu zeznań Kwietnia dotyczy hipotetycznej możliwości ujawnienia przez niego informacji na temat działań śledczych ABW.
W pierwszym dniu procesu, 27 stycznia sąd zgodził się na częściową jawność. Klauzula tajemnicy obejmuje właśnie część dotyczącą działań ABW. - Rozpracowanie planu Brunona Kwietnia było możliwe właśnie dzięki działaniom Agencji, a te z definicji są tajne - relacjonowała Marta Gordziewicz, reporterka TVN24.
W miniony poniedziałek przeczytano akt oskarżenia, a obrona poinformowała, że mężczyzna jest gotowy na składanie wyjaśnień. Sąd zezwolił na upublicznienie nazwiska oraz ujawnienie wizerunku oskarżonego.
Działał z inspiracji?
Brunon Kwiecień przyznał, że przygotowywał zamach m.in. na Sejm, Senat i Prezydenta RP. Nie poczuwa się jednak do winy. Obrońca oskarżonego twierdzi, że mężczyzna miał być nakłaniany do przygotowania i przeprowadzenia zamachu przez osobę, będącą świadkiem w sprawie. - Gdyby nie inspirator, pan Brunon Kwiecień dalej byłby adiunktem na uczelni – mówił przed tygodniem obrońca oskarżonego Maciej Burda.
Sąd nie zdecydował się wtedy na odtajnienie akt zawierających zeznania osoby, która według adwokata miała nakłaniać oskarżonego do działania.
Według ustaleń biegłych plan zamachu oraz nakłanianie do współpracy studentów miały miejsce na długo przed poznaniem osoby, która według Kwietnia wywarła na niego wpływ. - Nikt go do niczego nie prowokował - przekonywał prok. Mariusz Krasoń. - To, że on tak ocenia całą sprawę, to jest jego prawo do obrony. Ja mam inne zdanie - dodawał.
Brunonowi Kwietniowi grozi 15 lat więzienia.
Pierwsza rozprawa odbyła się 27 stycznia:
Planował zamach?
Brunon Kwiecień oskarżony jest o to, że od lipca do 7 listopada 2012 r., w celu wywołania poważnych zakłóceń w ustroju RP przygotowywał się do przeprowadzenia zamachu o charakterze terrorystycznym, na konstytucyjne organy RP - Sejm, Senat, Radę Ministrów, prezydenta.
Organizował wykłady, werbował ludzi, którzy mieli przeprowadzić zamach pod jego dowództwem, rozpracowywał okolice Sejmu, przeprowadzał próbne wybuchy i kupował broń, amunicję, środki wybuchowe.
Kolejny zarzut dotyczy tego, że od marca do listopada 2011 r. nakłaniał dwóch studentów, by sami przeprowadzili zamach o charakterze terrorystycznym na konstytucyjne organy RP, ale nie osiągnął celu, ponieważ studenci odmówili uczestnictwa w tych działaniach. Miał też handlować bronią i bez wymaganego zezwolenia posiadać m.in. 35 sztuk broni palnej.
Jak informowała prokuratura, Brunon Kwiecień rozpoczął przygotowania do zamachu w 2009 roku, a w 2011 przystąpił do realizacji. Organizował wykłady z zakresu materiałów wybuchowych i poszukiwał osób, które przeprowadziłyby zamach. Po serii wykładów w 2011 r. ABW przeprowadziła rozmowę z mężczyzną i poinformowała go, że taka działalność jest potencjalnie niebezpieczna.
Broń wciąż nieodnaleziona
Brunon Kwiecień został zatrzymany 9 listopada 2012 r. W trakcie przeszukań w kilkudziesięciu miejscach w kraju odnaleziono m.in. materiały wybuchowe, zapalniki, piloty do zdalnego inicjowania wybuchu, broń palną i amunicję, kamizelki kuloodporne, hełmy, sfałszowane tablice rejestracyjne i książki o tematyce pirotechnicznej.
Jednym z głównych materiałów dowodowych przeciwko Kwietniowi jest jego obfita korespondencja internetowa, w części zaszyfrowana. Dzięki niej prokuratura mogła go oskarżyć o posiadanie 35 sztuk broni, której jednak nie odnaleziono. Zdaniem prokuratury mężczyzna nadal jest w posiadaniu arsenału. Z relacji internetowych Brunona Kwietnia wynikało m.in., że broń miała być przechowywana u teściowej, której zwłoki odkopano w kwietniu 2012 roku. Śledztwo w sprawie zabójstwa prowadzi jedna z krakowskich prokuratur.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ps/roody / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP | Jacek Bednarczyk