Z krakowskiego ogrodu zoologicznego uciekły orzeł i puchacz. Okazuje się jednak, że przynajmniej jednemu z ptaków nie służy życie na swobodzie. Puchacz kilka dni po ucieczce wrócił w okolice zoo.
- Naruszone i zniszczone zostały konstrukcje metalowych klat. Ucierpiała woliera dla orłów przednich, zniszczone zostały barierki ochronne. Złamało się wiele drzew. W trzech miejscach uszkodzone zostało ogrodzenie zewnętrzne zoo – wyliczała Dorota Maszczyk pracownica ogrodu zoologicznego.
Dwa ptaki postanowiły wykorzystać zamieszanie i uciec na wolność. Ich klatki zostały uszkodzone, a one odfrunęły. Orzeł przedni i puchacz opuścili swoje partnerki, choć wydaje się, że towarzyszka orła chciała ruszyć za nim. - Była już poza wolierą, ale udało się ją odłowić – mówi Maszczyk.
Drapieżnik zgłodniał
Okazało się jednak, że przynajmniej jeden z uciekinierów nie odleciał daleko.
- Spacerowicz powiadomił nas, że zauważył puchacza na polanie w Lesie Wolskim – tłumaczy Teresa Grega, zastępca dyrektora ds. hodowlanych. Pracownicy ogrodu pojechali na miejsce i odłowili ptaka. Puchacz trafił już do swojej naprawionej woliery. Jak podkreśla rozmówczyni portalu tvn24.pl, ptak czuje się dobrze.
Dlaczego drapieżnik, który mógł w tym czasie odlecieć bardzo daleko, pozostał w pobliżu ogrodu? Jak żartuje Teresa Grega, "na to pytanie może odpowiedzieć tylko puchacz".
- Ptak nie był przystosowany do samodzielnego zdobywania pożywienia, więc kiedy zgłodniał, wrócił w miejsce, w którym zawsze był karmiony – domyśla się dyrektorka.
Orła dalej szukają
Nadal trwają poszukiwania orła przedniego, który uciekł razem z puchaczem.
- Cały czas dostajemy informacje, że orzeł był gdzieś widziany. W miarę możliwości je sprawdzamy i mamy nadzieje, że ten ptak również się znajdzie – tłumaczy Grega. Orzeł, podobnie jak puszczyk, nie jest przyzwyczajony do radzenia sobie na wolności. Zawsze tez znajdował się pod opieką weterynarza.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Zoo Kraków