- Ochrona galerii powinna mieć możliwość porażenia napastnika na przykład paralizatorami – stwierdził podczas poniedziałkowej konferencji starosta powiatowy Stalowej Woli Janusz Zarzeczny. W piątek w ataku nożownika poszkodowanych zostało 10 osób, jedna z nich zmarła. Agresora obezwładnili klienci sklepu i przechodnie.
– Stało się, co się stało, trzeba się pozbierać, trzeba się otrząsnąć. Trzeba też przygotować się na być może najgorsze. Taki wypadek jest czasem dla niektórych okazją do powtórki – ostrzegł Janusz Zarzeczny.
Zarzeczny podkreślił, jak wielkim szokiem dla wszystkich był piątkowy atak. - Nikt w życiu nie przypuszczał, że coś takiego spotka naszych mieszkańców i naszych przyjezdnych, którzy przyjechali tu, żeby poczynić być może świąteczne zakupy na niedzielę.
Padły również pytania o samo zatrzymanie napastnika i o to, czy ochrona galerii nie powinna być lepiej przygotowana do takich sytuacji. – Moim zdaniem w galerii powinna być ochrona, która dysponuje jakąś możliwością porażenia takiego napastnika, chociażby paralizatorami. Przechodzień ma zazwyczaj puste ręce, ma tylko odwagę i nic więcej – stwierdził starosta.
Jak poinformował przedstawiciel zarządcy galerii, w piątek w obiekcie było czterech ochroniarzy.
"Dobro jest mocniejsze"
- Dziękuję pierwszym ratownikom, którzy podjęli próbę zatrzymania zabójcy i pierwszym osobom, które udzielały pomocy przedmedycznej – powiedział Lucjusz Nadbereżny, prezydent Stalowej Woli. Jak podkreślił, to właśnie dzięki tym osobom dziś można powiedzieć, że stan zdrowia rannych się poprawia.
Samorządowiec zaznaczył też, że jego miasto nie zamierza żyć w strachu. – Chcemy pokazać, że dobro jest mocniejsze. Że ludzie, którzy w tym trudnym momencie przystąpili do działania budują siłę Stalowej Woli.
"Nic nie zostanie przemilczane"
Głos zabrał również Ryszard Wysokiński, przedstawiciel właściciela galerii. Poinformował on, że wszelkie działania marketingowe zostały zawieszone i podziękował służbom za sprawną reakcję. W pewnym momencie padło pytanie o to, czy ochrona próbowała w ogóle zatrzymać nożownika. - Nie chciałbym na ten temat się wypowiadać. Toczy się postępowanie wyjaśniające, które na pewno będzie wszelkie tego typu pytania zgłębiało. Mogę podkreślić, że nic nie pozostanie niewyjaśnione ani przemilczane - powiedział Wysokiński.
Pomagali wszyscy
Jak powiedział Andrzej Komsa ze stalowowolskiego szpitala, wielu pracowników pojawiło się w placówce poza swoimi „zwykłymi” dyżurami. - Byliśmy pozytywnie zaskoczeni tym, że chociaż są lekarze, pielęgniarki i ratownicy na dyżurach, zobowiązani do pomocy, to wielu z nich przyszło bezinteresownie. To naprawdę bardzo budujące, jestem z nich dumny – podkreślił Komsa.
Bohaterską postawą wykazali się też przechodnie i klienci galerii, w której doszło do zdarzenia. – Było wielu bohaterów anonimowych. Pomagali wszyscy. Kobo byśmy nie poprosili, ten przychodził i pomagał: dziewczyny z apteki, ludzie przechodzący, nikt się nie wahał - wspomina Jacek Buczek, ratownik uczestniczący w piątkowej akcji.
Zarzuty i areszt
27-letni Konrad K. zaatakował klientów galerii handlowej przy ul. Chopina. Jedna z jego ofiar - 51-letnia kobieta - w wyniku obrażeń zmarła. Osiem osób zostało rannych. W sobotę mężczyźnie przedstawiono zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób poprzez atakowanie dwoma nożami i zadawanie im ran w klatkę piersiową, jamę brzuszną i plecy, w wyniku czego jedna osoba zmarła, a osiem innych zostało rannych. Grozi mu nawet dożywocie.
Także w sobotę Sąd Rejonowy w Stalowej Woli, na wniosek prokuratury, zdecydował o aresztowaniu mężczyzny. Ze względu na stan zdrowia podejrzany trafił do aresztu w Krakowie przy ul. Montelupich, gdzie jest oddział psychiatryczny.
Jak ujawniła prokuratura 27-latek przyznał się do zarzucanych mu czynów i złożył wyjaśnienia; nie podał jednak jednoznacznie motywów swojego działania. Z jego wyjaśnień wynika, że za swoje niepowodzenia życiowe obwinia społeczeństwo. Poinformowano, że mężczyzna leczył się wcześniej psychiatrycznie. W wyniku ataku poszkodowanych zostało łącznie 10 osób, jedna z nich nie odniosła ran fizycznych, ale doznała szoku. Jedna z rannych osób, 51-letnia kobieta, zmarła.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków / PAP