Ratowników powiadomił w piątek po południu inny turysta, który schodząc z Pięciu Stawów do Morskiego Oka natknął się na szlaku na leżącego „omdlałego” mężczyznę. – Poinformował, że jest on prawdopodobnie nietrzeźwy i wychłodzony – podaje TOPR.
Wystartował śmigłowiec, z którego w Świstówce Roztockiej desantowali się dwaj ratownicy. 28-latek faktycznie leżał nieprzytomny przy szlaku.
- Po udzieleniu pierwszej pomocy położono mężczyznę na nosze, w których wraz z ratownikiem został windą wciągnięty na pokład będącego śmigłowca i przetransportowany do szpitala – relacjonują ratownicy. Mężczyznę udało się uratować, jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Miał szczęście
Po przeprowadzonych badaniach okazało się, że 28-letni mieszkaniec Milówki miał 2,77 promila alkoholu we krwi, a temperatura jego ciała wynosiła 31 stopni C.
Początkowo świadkowie informowali TOPR, że mężczyzna był widziany w okolicy doliny Pięciu Stawów w towarzystwie grupy osób. Kiedy jednak 28-latek odzyskał przytomność poinformował policję, że wędrował sam, a przy schronisku były "przypadkowe, nieznane mu osoby".
- Mężczyzna może mówić o sporym szczęściu, że znalazł go turysta, który powiadomił TOPR, bo inaczej by mu groziło śmiertelne w skutkach wychłodzenie – zauważają ratownicy.
Jednocześnie służby ratunkowe ostrzegają: przekonanie o "rozgrzewającej" mocy alkoholu to niebezpieczny mit. Jego działanie jest wręcz odwrotne: rozszerzone naczynia krwionośne skuteczniej oddają ciepło, co przyspiesza wychładzanie organizmu. Natomiast oddziaływanie alkoholu na ośrodkowy układ nerwowy sprawia, że zimno mniej nam doskwiera – jednak tylko dlatego, że jest słabiej odczuwalne.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków