Sąd uchylił tajemnicę lekarską i zawodową lekarzy i pielęgniarek ze szpitala w Starachowicach, którzy byli na dyżurze, gdy jedna z pacjentek urodziła na podłodze martwe dziecko - dowiedziało się radio RMF FM.
Wspomniana decyzja pozwala prokuratorom na przesłuchanie członków starachowickiego personelu.
Pierwsze przesłuchania miałyby się odbyć - według informacji radia - najwcześniej za tydzień pod warunkiem, że decyzja sądu się uprawomocni.
Jeśli ktoś złoży na nią zażalenie, wtedy sprawę będzie musiał rozpatrzyć sąd wyższej instancji.
Poród na podłodze
Chodzi o zdarzenie, o którym media informowały na początku listopada.
Pani Izabela relacjonowała w rozmowie z TVN24, że do szpitala w Starachowicach zgłosiła się w ósmym miesiącu ciąży, ponieważ przestała czuć ruchy dziecka. Zdiagnozowano wówczas, że dziecko nie żyje.
Według relacji pacjentki i jej męża, gdy rozpoczęła się akcja porodowa, kobiecie nie udzielono pomocy - pozostawiona bez opieki, urodziła na podłodze jednej ze szpitalnych sal.
Z jej relacji wynika, że to nie był jednak koniec traumy, którą przeżyła.
- Zaraz po tym, jak urodziłam, wpadła lekarka z pretensjami, że "cóż się wielkiego stało, że mnie wzywacie" – opowiadała kobieta.
Zwolnienia i kontrole
Sprawę bada prokuratura – jej wstępne ustalenia pokrywają się z doniesieniami medialnymi.
Śledczy podawali, że postępowanie jest prowadzone w zakresie narażenia pokrzywdzonej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Dyrektor szpitala Grzegorz Fitas podjął decyzję o rozwiązaniu umowy z ośmioma osobami, które dyżurowały, gdy kobieta rodziła. To ordynator, pielęgniarka oddziałowa, dwoje lekarzy dyżurnych oraz cztery położne pracujące wówczas na zmianie. Położne zapowiadają jednak w związku z tym pozwy do sądu pracy.
Zdaniem działającego w szpitalu Związku Zawodnego Pielęgniarek i Położnych dyrekcja zastosowała odpowiedzialność zbiorową - oddział położniczo-ginekologiczny zajmuje dwie kondygnacje szpitala, a położne, przypisane do konkretnych odcinków pracy na oddziale, nie mogły ich opuszczać.
Starachowicki szpital został też skontrolowany przez świętokrzyski NFZ. Sprawdzano m.in. tzw. dostępność świadczeń - czy w tym konkretnym czasie na oddziale dyżur pełniło tyle osób (lekarzy, położnych), ile jest wymaganych w warunkach koniecznych do funkcjonowania oddziału.
Postępowanie wyjaśniające podjął Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej.
Autor: ts//plw / Źródło: RMF FM, PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24