Telefony od zaniepokojonych przechodniów, policjanci przeczesujący miasto, a w końcu kontakt z rodzicami podejrzanego o porwanie - to wszystko przez lekkomyślny żart trzech dwudziestoparolatków. Mężczyźni podczas wycieczki samochodowej po Krakowie umieścili na szybie auta kartkę z napisem: "POMOCY, ON NAS PORWAŁ". W końcu jednak pasażerowie samochodu sami zgłosili się na policję, teraz grozi im wysoka grzywna.
Zgłoszenia przechodniów uruchomiły serię policyjnych procedur. - Na nogi zostały postawione wszystkie podległe służby na terenie miasta Krakowa. W poszukiwaniach udział brało kilkuset policjantów z oddziału prewencji, wydziału kryminalnego i wydziału patrolowo-interwencyjnego - wylicza Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy małopolskiej policji.
Zapłacą wysoką grzywnę
Niecałą godzinę później policjanci dotarli do informacji o pochodzeniu podejrzanego samochodu. Auto było zarejestrowane w Kaliszu, a pod wskazanym adresem mieszkali rodzice 28-latka, który w towarzystwie dwóch znajomych wybrał się w podróż po Małopolsce.
- Rodzice poinformowali policjantów, że mają kontakt z synem, a on sam powiedział im, że wszystko jest w porządku – informuje dalej Ciarka. Jeszcze tego samego dnia cała trójka "żartownisiów" zjawiła się na komisariacie i powiedziała, że całe zajście było dowcipem.
Za spowodowanie niepotrzebnych czynności służbowych im grozi wysoka kara grzywny. - Nie ulega wątpliwości, że policjanci, zamiast zajmować głupimi żartami się mogli być naprawdę potrzebni na miejscu innych zdarzeń – zauważa Ciarka.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: commons.wikimedia.org | Kevin.B