Rosyjski pomysł zbudowania na krakowskich Rakowicach pomnika "zamęczonych w polskich obozach śmierci" wywołał falę oburzenia. Przy okazji wraca też dyskusja o pomnikach ku czci Armii Czerwonej, które wybudowano w wielu polskich miastach w czasach PRL.
W ostatnich tygodniach do rad miast Dąbrowa Górnicza, Sanok i Nowy Sącz wpłynęły wnioski o usunięcie pomników Armii Czerwonej. Wnioskodawcami są członkowie prawicowych ugrupowań, harcerze i kombatanci.
Usunięcia pomników domagają się głównie środowiska prawicowe
- Wbrew pozorom nie jesteśmy bardzo radykalni w kwestii pomników komunistów, przynajmniej jak na partię uznawaną za radykalną. Takie pomniki to symbole historii - mówi Konrad Berkowicz z Kongresu Nowej Prawicy. - Trzeba je znać, by te wydarzenia się nigdy nie powtórzyły. Nie bulwersują nas tyle same pomniki upamiętniające obecność komunistów, co gloryfikujące ich wpisy - uzupełnia Berkowicz.
Mieszkańcy chcą prawdy historycznej
Argumentacja mieszkańców, którzy żądają usunięcia pomnika, zawsze jest podobna. Wnioskodawcy apelują o pokazywanie prawdy historycznej. Podkreślają, że czerwonoarmiści byli agresorami, a nie wyzwolicielami, a rezultatem ich działań była okupacja. Choć mnie lub bardziej oficjalnie radni miejscy przyznają rację zbulwersowanym mieszkańcom, to sami niewiele mogą zrobić.
Problemy proceduralne
- Przewodniczący rady miasta wniosek przyjął, ale decyzja nie należy do niego. Nim przekaże go radzie miasta, opinię musi wydać komisja ochrony środowiska i porządku publicznego - wyjaśnia Agnieszka Frączek, rzeczniczka Urzędu Miasta w Sanoku.
Podobnie sprawa wygląda w innych miastach, których mieszkańcy żądają usunięcia pomników Armii Czerwonej.
- Nie ma jasnej procedury. To właśnie jest źródło nieporozumień. Rząd polski podpisał z rządem rosyjskim porozumienie o opiece nad grobami i miejscami pamięci - tłumaczy Adam Siwek, przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. - Problem w tym, że nie wiadomo, czym dokładnie są te miejsca pamięci - dodaje.
Chcąc usunąć pomnik, rada zwraca się do strony rosyjskiej. - Niestety, nie ma zapisu, który określałby, w jakim czasie Rosja ma nam odpowiedzieć. Nie jest też ustalone, czy odmowa oznacza ostateczny koniec starania się o demontaż pomnika - ubolewa Siwek. - Zawsze wysyłamy zapytanie do Rosji, a ta milczy. Czasem przez lata. Jeśli pomnik usuwamy, to reakcja zawsze jest natychmiastowa - uzupełnia.
Historycy zbulwersowani
Pomniki Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej, Sławy Armii Czerwonej czy Wdzięczności dla Armii Czerwonej oburzają nie tylko mieszkańców, ale przede wszystkim historyków.
- W Polsce nadal stoi wiele pomników, które nie tyle upamiętniają poległych, co są symbolem dominacji ZSRR - mówi Adam Siwek.
W opinii przewodniczącego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, takie monumenty powinny zostać usunięte. Podobnego zdania jest Maciej Korkuć z Instytutu Pamięci Narodowej.
- W żadnym kraju nie powinny istnieć pomniki niezgodne z prawdą historyczną ani obraźliwe dla ofiar systemów totalitarnych - podkreśla Korkuć. Historyk przypomina, że w latach 1944-45 Związek Sowiecki dokonał agresji na Polskę. - Anektował niemal połowę przedwojennego terenu RP i zniewolił całą resztę. Pomniki stawiane w całej Polsce miały być wyrazem wdzięczności. Wielokrotnie stawiali je sami Rosjanie lub zmuszali do tego miejscową ludność - podkreśla Maciej Korkuć.
Historyków dzieli podejście do kwestii nagrobków. - Informacje na pomnikach nagrobnych powinny być rzeczowe, jasno opisujące, kto tam leży, ale bez gloryfikowania najeźdźcy. Trzeba odróżnić pomniki nagrobne od pomników symbolicznych sławiących Armię Czerwoną. Godny pochówek należy się każdemu, jest zagwarantowany w prawie polskim i międzynarodowym - zaznacza Adam Siwek.
Autor: KMK/gp / Źródło: TVN 24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Urząd Miasta w Sanoku/TVN 24.pl | Urząd Miasta w Sanoku/ Krzysztof Krzyżak