Mateusz Malina jest rekordzistą Polski i wicemistrzem świata we freediving, czyli nurkowaniu na jednym oddechu. W tym roku nie mógł pojechać na mistrzostwa, aby bronić tytułu. Zabrakło pieniędzy.
– Moim najlepszym wynikiem w przebywaniu na jednym oddechu pod wodą, jest 9 minut 30 sekund – opowiada reporterce TVN 24.
W 2013 roku, polski nurek osiągnął najlepszy na świecie wynik w konkurencji dynamicznej, przepływając z płetwami 249 metrów pod wodą. Wcześniej, w 2011 zdobył srebrny medal w mistrzostwa świata. Nie mogąc liczyć na finansowe wsparcie Ministerstwa Sportu, pieniądze na sprzęt i na start zdobywał u sponsorów. W tym roku, się nie udało. Malina nie pojechał na międzynarodowe zawody i nie miał szansy bronić tytułu wicemistrza.
Mimo to, nie poddaje się i zapowiada, że za dwa lata (co tyle odbywają się mistrzostwa świata) znów stanie do podwodnej rywalizacji.
Podwójne życie Mateusza
Wystarczy rzucić okiem na hasło "Freediving" w Wikipedii, aby się przekonać, że w większości dyscyplin, Mateusz w Polsce jest bezkonkurencyjny.
– Mam trochę większą pojemność płuc niż przeciętny człowiek ale nie to jest najważniejsze. Ogromne znaczenie ma trening, znajomość budowy ciała oraz psychika. Powiedziałbym, że we freedivingu 80 procent to głowa, a pozostałe 20 procent to ciało – wyjawia tajemnicę swoich sukcesów nurek. – Ćwiczę codziennie. Już jestem od tego uzależniony. Po dwóch dniach nie nurkowania, zaczynam być nieznośny – dodaje.
Na swoją pasję Mateusz musi znaleźć czas i pieniądze. – Pracuję w jednej z krakowskich korporacji. Jestem inżynierem, skończyłem Automatykę i Robotykę na Politechnice Krakowskiej – opowiada.
"Nurkujemy po to, żeby zajrzeć wewnątrz siebie"
Jedną z pierwszych i najważniejszych inspiracji dla Mateusza, był słynny film Luca Bessona "Wielki błękit", który wśród freedivingowców zyskał status kultowego. Obraz oparty jest na autentycznej historii rywalizacji dwóch nurków bezdechowych (Francuza i Włocha), o pobicie rekordu czasu i głębokości.
Dla Mateusza, piękno tego sportu polega nie tylko na kolejnym przekraczaniu swoich możliwości, walce ze swoimi ludzkimi ograniczeniami, ale także na doświadczaniu czegoś bardziej osobistego.
– Kiedy jestem pod wodą pojawiają się myśli i takie przerwy między nimi. Właśnie na tych przerwach próbuję się koncentrować. Doświadczam czegoś co sprawia, że czas wydaje się płynąć szybciej – relacjonuje nurek i dodaje, że freediving to coś więcej niż wysiłek fizyczny. – Nurkujemy po to, żeby zajrzeć wewnątrz siebie. Tak na to patrzę i o tym myślę – tłumaczy.
Autor: ps/b / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum Grzegorza Polaka | Grzegorz Polak