"Afera Dryfeusa", najnowszy film Romana Polańskiego, może zostać nakręcony w Krakowie. - Reżyser ma sentyment do tego miasta i marzy o zrobieniu tu filmu - mówi pełnomocnik Polańskiego, ale zastrzega, że nic z tego nie wyjdzie, jeśli "nie zostanie spełniony warunek bezpieczeństwa".
Ostateczna decyzja o miejscu realizacji filmu jeszcze nie zapadła. Wkrótce reżyser obejrzy jeszcze dwa studia w Warszawie: ATM Studio i Wytwórnię Filmów Dokumentalnych i Fabularnych - poinformowała na wtorkowej konferencji prasowej dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Agnieszka Odorowicz.
Polskie studia filmowe
Według planów film miałby być kręcony w polskich studiach - Na razie bierzemy pod uwagę studio w Krakowie i Warszawie. Wszystko jednak zależy od ich możliwości, ponieważ film wymaga budowy gigantycznych scenografii i ogromnej hali - zaznacza Agnieszka Odorowicz, dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Odorowicz podchodzi do współpracy bez kompleksów. - Roman Polański jest wymagającym reżyserem, często przekraczającym budżet, ale chcemy być częścią tej produkcji - zapewnia Odorowicz.
Ostateczna decyzja o miejscu realizacji filmu jeszcze nie zapadła. - Wkrótce reżyser obejrzy jeszcze dwa studia w Warszawie: ATM Studio i Wytwórnię Filmów Dokumentalnych i Fabularnych - podsumowuje dyrektor PISF.
"Nad głowami wisi kosa"
Nie ma jednak pewności, że zdjęcia rzeczywiście ruszą na wiosnę, jak planują artyści. - Nie możemy zacząć, dopóki nad naszymi głowami wisi kosa - oznajmił Robert Benmussy, który obawia się ekstradycji Polańskiego do Stanów Zjednoczonych i przerwania zdjęć.
- Potrzebujemy potwierdzenia oficjalnego, że status Polańskiego w Polsce jest zupełnie bezpieczny - zaznacza Benmussy. Nie określa jednak dokładnie od kogo i jakich gwarancji oczekuje.
Pełnomocnicy reżysera są jednak optymistami w tej sprawie i przekonują, że Polański może zostać deportowany do USA tylko jeśli tamtejsze organy ścigania rozpoczną procedurę ekstradycyjną. - A taka nie ruszyła - zapewnia mecenas Jerzy Stachowicz, który dodaje, że Polański w ostatnim czasie wielokrotnie przebywał w Polsce. - Nigdy nie spotkała go tak nieprzyjemna sytuacja jak w Szwajcarii - dodaje Stachowicz. CZYTAJ WIĘCEJ.
Pełnomocnicy Polańskiego, przypominają też, że wcześniej ani Francja, której filmowiec ma obywatelstwo, ani Szwajcaria, w której ma dom, nie wydały Polańskiego na wniosek ekstradycyjny Amerykanów. - Mamy nadzieję, że pan Roman Polański, jako wybitna postać, która sławi imię naszego kraju na całym świecie, będzie zasługiwał na taką ochronę na terenie naszego kraju - mówi Olszewski: - Roman Polański jest obywatelem naszego państwa i cały czas jest człowiekiem, który myśli, mówi i czuje po polsku - zaznacza.
Polański w Krakowie
Mecenas Jerzy Stachowicz dodaje, że poza oficjalnymi wizytami, reżyser odwiedza Polskę, zwłaszcza Kraków. - Od pewnego czasu jest też obywatelem tego miasta, wynajął tu mieszkanie i marzy o tym, żeby pokazać to miejsce swoim dzieciom. Chce pokazać im przede wszystkim obóz w Auschwitz, gdzie zginęła jego matka i miejsca związane z jego pobytem w getcie - wymienia Jan Olszewski.
Polska wyda reżysera?
Czy w wypadku wniosku ekstradycyjnego Polska powinna wydać reżysera? Interpretacji jest kilka. W 2010 roku prokuratura generalna zapewniała, że ewentualne wydanie Romana Polańskiego innemu państwu jest niemożliwe, ponieważ według polskiego prawa, sprawa uległa przedawnieniu. Inna interpretacja mówi, jednak, że jeśli Stany Zjednoczone rozpoczną procedurę ekstradycji, Polska będzie musiała się do niej ustosunkować. CZYTAJ WIĘCEJ.
Polska i USA mają podpisaną umowę o ekstradycji. Według niej sąd może zezwolić na wydanie obywatela, jeśli uzna to za "właściwe i możliwe". Niezbędne jest jednak, aby przestępstwo zostało przez niego popełnionego poza terytorium Polski i było nim w świetle polskiego prawa.
Dlatego, jak podkreśla producent najnowszego filmu Polańskiego, dopóki nie będzie miał pewność, czy reżyser jest bezpieczny sprawa filmu stoi pod znakiem zapytania.
Ścigany od blisko 40 lat
W 1977 roku Polański został oskarżony o uprawianie seksu z 13-letnią Samanthą, za co groziła mu w USA kara do 50 lat więzienia. Podczas postępowania sądowego w Los Angeles przyznał się do winy. Obawiając się kary, reżyser uciekł do Francji i tym samym od tamtej pory jest ścigany przez amerykański wymiar sprawiedliwości. W swojej autobiografii wyjaśniał, że uciekł, nie od sądu, ale od życia w otoczce skandalu, ataków prasy, a był pewien, że sąd skaże go nie tylko na więzienie, ale potem też przymusowo deportuje ze Stanów Zjednoczonych.
We wrześniu 2009 roku, na podstawie amerykańskiego nakazu, Romana Polańskiego zatrzymano na lotnisku w Zurychu, jednak w lipcu 2010 roku został zwolniony z aresztu domowego, gdyż ostatecznie władze Szwajcarii nie zdecydowały się na jego ekstradycję do USA
Film o Francji
Akcja filmu, który chce zrealizować Polański, jest obsadzona w XIX wiecznej Francji i ma mieć charakter szpiegowskiego thrillera. - Scenariusz opowiada o wielkiej, wszechobecnej niesprawiedliwości, o tym, jak wielu ludzi jest pochopnie, źle osądzanych. Ta sprawa przypomina mu historie Snowdena - opisuje producent filmu, Robert Benmussy i zapowiada, że film o aferze Dreyfusa będzie dużą produkcją, rozmiarów „Pianisty”.
Podobnie jak do ostatnich filmów Polańskiego („Wenus w futrze”, „Rzeź”, „Autor widmo”, „Oliver Twist”, „Pianista”) zdjęcia do "Afery Dryfeusa" wykona Paweł Edelman. Polski operator, prywatnie przyjaciel reżysera.
- Na razie jest za wcześnie żeby mówić o obsadzie. Całość będzie angielskojęzyczna, więc myśleliśmy o angielskich i amerykańskich aktorach - zapowiedział producent filmu Robert Benmussy, nie odniósł się też do ewentualnego udziału w filmie Emmanuelle Seigner, żony Polańskiego, która często odgrywa główną rolę w jego filmach. Nie wiadomo też, czy jego córka, Morgane, która stawia swoje pierwsze kroki na planach innych produkcji weźmie udział i w tym projekcie ojca.
Głównym bohaterem filmu będzie płk Picquart, który prowadził śledztwo w sprawie Dreyfusa. - To nie jest historia sprawy samego Dreyfusa, ale to szerszy problem niesprawiedliwości na całym świecie - opisuje producent.
Historia, która wstrząsnęła Francją
Afera Dreyfusa wstrząsnęła Francją w okresie zwanym fin de siecle (schyłkiem wieku). Alfred Dreyfus był młodym kapitanem artylerii pochodzenia żydowskiego, w oparciu o spreparowane dowody skazanym za zdradę (przekazanie niemieckiej ambasadzie w Paryżu francuskich tajemnic wojskowych) w 1894 r. i zesłanym na Wyspę Diabelską w Gujanie.
Mimo wyjścia na jaw dowodów świadczących, że to nie on dokonał przecieku tajnych informacji, lecz Ferdinand Esterhazy, dowody winy Esterhazy'ego zostały zatuszowane przez francuską generalicję usiłującą ukryć własne błędy, a Esterhazy uniewinniony. Skandal ujawnił pisarz Emil Zola publikując głośny list otwarty "J'accuse" w 1898 r.
Dreyfus był ponownie sądzony, ponownie uznany winnym, ale ułaskawiono go w 1899 r. Od wszystkich zarzutów oczyszczono go dopiero w 1906 r. Walczył w I wojnie światowej i awansował do stopnia pułkownika.
Kontrowersyjna historia
Wokół stosunku do afery Dreyfusa krystalizowały się polityczne spory ówczesnej Francji przebiegające na kilku płaszczyznach. Najważniejszy z nich dzielił prawicowe, monarchistyczne i klerykalne kręgi społeczeństwa od środowisk republikańskich, antymonarchistycznych i antyklerykalnych. Znaczenie miały też stosunkowo silne wówczas we Francji nastroje antysemickie.
Afera miała ważne reperkusje dla życia politycznego i społecznego Francji - prawica, zwłaszcza skrajna, została zepchnięta na margines. W 1905 r. we Francji wprowadzono rozdział kościoła od państwa, armię zaś podporządkowano kontroli cywilnej.
Autor: koko/zp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Be&W