Ojciec 3-miesięcznego chłopca, który trafił do szpitala m.in. z urazem głowy, przekonywał w rozmowie z Radiem Kraków: myśmy mu żadnej krzywdy nie zrobili. Ani ja, ani żona.
Jak informowaliśmy na TVN24.pl dziecko z poważnymi obrażeniami ciała jest obecnie pod opieką lekarzy ze szpitala w Krakowie Prokocimiu.
33-letni ojciec dziecka zapewnia, że chłopiec miał dobrą opiekę w domu. W rozmowie z lokalnym radiem utrzymuje też, że nie wie, skąd tak widoczne obrażenia na ciele noworodka i dlaczego ma poważne urazy głowy.
- W nocy żona obudziła mnie, że dziecko nie domaga się jedzenia i zorientowaliśmy się, że jest nieprzytomne. Wezwane przez nas pogotowie zabrało dziecko do szpitala w Zakopanem, a tam lekarze uznali, że dla lepszego leczenia trzeba je przewieźć do szpitala w Krakowie - relacjonuje ojciec noworodka.
Braciszek w szpitalu
W marcu tego roku niewiele starszy brat chłopca również trafił do szpitala. - Było podejrzenie, że pewne uszkodzenia ciała, które miało to dziecko, mogły występować w wyniku znęcania się osób dorosłych nad nim - mówiła w rozmowie z TVN24.pl Katarzyna Cisło z małopolskiej policji. Jednak specjaliści z Zakładu Medycyny Sądowej wykluczyli taką ewentualność, więc postępowanie umorzono. Według lekarzy chłopiec może cierpieć na chorobę, która objawia się widocznymi krwiakami.
Jak informuje prokurator Lis, chłopiec powtórnie trafił do szpitala w listopadzie, kiedy mama przywiozła go na kontrolę. Ze względu na stan zdrowia dziecko zostało zatrzymane na oddziale neurologicznym.
Choroba, nie pobicie?
Prokuratura sprawdza tymczasem kilka wersji wydarzeń ws. 3-miesięcznego niemowlaka. Jak nieoficjalnie dowiedział się portal tvn24.pl, tym razem również brana jest pod uwagę choroba dziecka, ponieważ obrażenia na ciele chłopczyka są bardzo podobne, do tych, które znaleziono na ciele jego brata.
Inna wersja, brana pod uwagę przez prokuraturę, dotyczy nieumyślnego skrzywdzenia dziecka, np. przez upuszczenie.
Ojciec chłopca we wtorek został przesłuchany w charakterze świadka i zwolniony przez prokuraturę. - Nie mamy dowodów, które pozwoliłyby na postawieniu mu zarzutów - podsumował dla TVN24 prokurator Lis.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Rodzina chłopca mieszka w Białce Tatrzańskiej:
Autor: koko/i / Źródło: TVN24 Kraków / Radio Kraków
Źródło zdjęcia głównego: SXC