Szybka reakcja policjantów pomogła ocalić 2,5 latka. Chłopiec stracił przytomność i przestał oddychać. Funkcjonariusze, którzy uratowali chłopca, w rozmowie z TVN24 opowiadają o całej sytuacji
- Do dyżurnego komisariatu zatelefonował mężczyzna, był bardzo zdenerwowany. Zgłaszał, że jego 2,5-letnie dziecko bardzo źle się poczuło i traci przytomność. Ojciec chłopca nie wiedział, co robić – relacjonuje Katarzyna Padło, oficer prasowy komendy wojewódzkiej policji w Krakowie.
Ojciec chłopca: „zróbcie coś”
Dyżurny, który odebrał telefon, skontaktował się z najbliższym patrolem policji. Poinformował też służby medyczne.
- Nie zważając na nic, włączyliśmy sygnały w radiowozie i pojechaliśmy pod wskazany adres – relacjonuje Rafał Derwisz z wezwanego patrolu. Policjanci w kilka minut dotarli do Rząski.
Na miejscu patrol zastał przerażonego ojca dwulatka oraz nieprzytomnego chłopca.
- Ojciec wyniósł go na rękach, przekazał koledze i powiedział "zróbcie coś" – opisuje Derwisz.
Policjanci od razu przystąpili do akcji resuscytacyjnej. - Udrożniliśmy drogi oddechowe, udało się. Dziecko w pewnym momencie "zassało" powietrze – relacjonuje akcję ratowniczą Michał Tomaszek, drugi z policjantów.
Jak wspominają policjanci, sygnałem, że dziecko odzyskało przytomność, był głośny płacz. – Cieszyliśmy się jak nigdy dotąd z płaczu dziecka, bo dało znać, że żyje – wspomina Derwisz. Po chwili przyjechała karetka, która zabrała dwulatka do szpitala.
„Po prostu robiliśmy swoje”
Tomaszek przyznaje, że niedawno przebył kurs, który pomógł mu w uratowaniu chłopca. – Cała szczęście ta wiedza, którą nam przekazują, gdzieś utkwiła – ocenia policjant. Dodaje też skromnie, że ta akcja nie była niczym niezwykłym. – Po prostu robiliśmy swoje.
- Trzymamy kciuki za chłopaka i mamy nadzieję, ze dzięki tak szybko udzielonej pomocy nie będzie żadnych powikłań zdrowotnych – podkreśla Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24