W ostatnim czasie w okolicach Rynku w Krakowie napadnięto na dwóch kupców z Sukiennic. Kobiecie wracającej z pracy skradziono torebkę, a mężczyźnie po zamknięciu kramu - pieniądze i biżuterię. Policja nie łączy tych spraw, jednak kupcy uważają, że to nie był zwykły zbieg okoliczności.
Śledczy podają, że 1 czerwca młodzi pijani mężczyźni wyrwali torebkę pracownicy kramu z Sukiennic, gdy ta wracała Plantami do domu. – Prawdopodobnie chcieli pieniądze na alkohol – mówi Katarzyna Padło z małopolskiej policji. – Mogło trafić na którąkolwiek inną osobę przechodzącą tamtędy. To przypadek, że okradli kobietę pracującą w Sukiennicach – podkreśla.
Tydzień wcześniej na ul. Jagiellońskiej koło Rynku napadnięty został mężczyzna, który właśnie skończył pracę w Sukiennicach. Skradziono mu pieniądze i biżuterię. – Jedna z wersji zakłada, że mógł być to napad zaplanowany. Mężczyzna mógł być wcześniej obserwowany – przyznaje Padło.
Kupcy „żyją w strachu”
Policja podkreśla, że są to dwa odrębne przypadki, których nie należy łączyć. Kupcy z krakowskich Sukiennic nie są o tym przekonani:- Po tych dwóch wypadkach żyjemy w strachu. Obiema sprawami zajęła się policja, ale ich ze sobą nie łączy. Jest to dla nas niezrozumiałe – tłumaczą w rozmowie z "Dziennikiem Polskim".
Katarzyna Padło zwraca uwagę, że policja zatrzymała sprawcę napadu na kobietę na gorącym uczynku. Drugi jest poszukiwany. Sprawa napaści na kupca na ul. Jagiellońskiej jest w toku. Śledczy nie chcą na razie zdradzać szczegółów.
Autor: nf//kv/k / Źródło: TVN24 Kraków, "Dziennik Polski"
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN 24 | Natalia Feluś