Dobijał się do cudzego mieszkania, więc zawieźli go na komisariat. Tam, według nich, szarpał się z policjantami, ubliżał i groził, a w którymś momencie uderzył głową w mebel stojący w pokoju. Był bardzo pijany. Czemu policjanci z Kielc pokazali takie nagranie? Jest wyjaśnienie.
Interwencja jakich wiele: w ubiegłym tygodniu policjanci zostali zaalarmowani, że do jednego z mieszkań w Kielcach (woj. świętokrzyskie) dobija się mężczyzna. Na miejscu zauważyli 27-latka, rękami uderzał w okno.
- Aby nie dopuścić do wybicia szyby i samookaleczenia, funkcjonariusze podeszli do mężczyzny, który zaczął stawiać czynny opór i szarpać się. Czuć było od niego alkohol – relacjonują policjanci, dodając, że zatrzymany naruszył ich nietykalność cielesną, ubliżał im i groził śmiercią.
Był pijany
Trafił na komisariat. Badanie alkomatem wykazało ponad 2 promile alkoholu w jego organizmie.
- W trakcie czynności, pomimo obecności policjantów, wstał i uderzył głową o kant szafki - informują funkcjonariusze, którzy - jak podkreślają w komunikacie - od razu udzielili mu pomocy i wezwali pogotowie. Mężczyzna trafił na obserwację do szpitala.
Nagranie z zatrzymania policjanci postanowili pokazać na swojej stronie internetowej. Tłumaczą dlaczego. - Zdarza się, że zatrzymani pomawiają funkcjonariuszy o to, że zostali pobici, kopani, uderzani. Robią to często, nie mając świadomości, że ich zachowanie jest stale monitorowane przez kamery i może nieść za sobą konsekwencje karne. Za zawiadomienie o niepopełnionym przestępstwie może grozić kara do 2 lat pozbawienia wolności – piszą.
A materiał pokazuje, "w jaki sposób czasem zachowują się osoby zatrzymane, które później próbują odpowiedzialnością za obrażenia obarczyć funkcjonariuszy".
Autor: mmw/i/jb / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Świętokrzyska policja