Zapytani w referendum mieszkańcy odpowiedzieli bardzo konkretnie - tak, chcemy metra w Krakowie. Urzędnicy na razie tacy konkretni nie są. Nie potrafią powiedzieć, kiedy - i czy w ogóle - ruszy budowa. Na razie prezydent zapowiada powołanie komisji, która miałaby się zająć tą sprawą. Autor koncepcji budowy metra przekonuje z kolei, że jej realizacja jest realna w ciągu 8-10 lat.
- To nie jest tak, że jutro rozpocznie się budowa - studzi szybko emocje Monika Chylaszek, rzeczniczka prezydenta ratusza. Choć w niedzielnym referendum za metrem opowiedziało się 55 procent głosujących to droga do niego jest jeszcze daleka. Na razie, jak przyznaje rzeczniczka, metro jest tylko w sferze planów:
- Prezydent planuje powołanie specjalnej komisji w której skład wchodzili by urzędnicy, radni, eksperci i reprezentanci społeczeństwa - mówi.
Termin powołania takiej komisji, jej kompetencje, czy zakres obowiązków na razie nie zostały określone. Jakie by jednak nie były, to urzędnicy nie ukrywają, że Kraków nie poradzi sobie sam z budową metra, bo pochłonęłaby 1/3 budżetu rocznie. Co prawda mieszkańcy podjęli decyzję, ale przedstawiciele ratusza mówią wprost, że nie podołają jeśli nie dostaną środków unijnych lub rządowych.
"Metro realne za 8-10 lat"
Stanisław Albricht z pracowni Altrans, który stworzył całą koncepcję budowy metra, i tak cieszy się, że krakowianie dali inwestycji zielone światło. Liczy, że prezydent i jego następcy poczują się zobowiązani, by ją realizować
– Budowa metra daje szansę, że mniej osób będzie po mieście podróżowało samochodem, a więcej transportem zbiorowym – ocenia. Jego zdaniem, zmniejszenie "rzeki" samochodów wjeżdżających do Krakowa bez metra jest niemożliwe, co ilustrować ma przykład Warszawy.
Zdaniem Albrichta, innymi argumentami przemawiającymi za budową metra w Krakowie, jest jego wpływ na rozwój gospodarczy miasta i skrócenie czasu podróży. - Metro w Krakowie jest realne w perspektywie 8-10 lat, zwłaszcza jeśli założymy, że będą na to środki europejskie i te pochodzące z partnerstwa publiczno-prywatnego – stwierdził Albricht.
Obawia się on jednak, że inicjatywa ta nie powiedzie się, jeżeli nie będzie wsparcia środkami europejskimi. – Jednak z ministerstwa są zapewnienia, że popiera ono projekt – przekonuje.
Lekkie tańsze niż klasyczne
Trudno jest jednak na razie mówić o konkretach. – Trzeba wykonać szereg analiz technicznych i środowiskowych, zanim odpowiemy na pytanie, czy metro jest opłacalne – stwierdza Albricht. Gdyby jednak w Krakowie zdecydowano się na metro lekkie, czyli takie, które nie zawsze jeździ pod ziemią, koszt jego powstania mógłby być niższy, niż budowa metra klasycznego. Zamiast szacowanych wcześniej 8-12 mld, mógłby on wynieść od 6 – 8 mld zł.
Według koncepcji Stanisława Albrichta krakowskie metro docelowo składałoby się z trzech linii. W pierwszym etapie byłaby budowana linia A, łącząca Nową Hutę z Bronowicami. Jej długość to ok. 19 km, a na trasie znalazłoby się 19 przystanków, w tym przy Dworcu Głównym i w ścisłym centrum miasta.
W następnych latach system miałby zostać uzupełniony o kolejne dwie linie: B biegnącą z Bieżanowa do Akademii Górniczo-Hutniczej o długości 10 km, oraz C z osiedla Kliny do Podgórza długości 8 km. – Jedna linia nie będzie zadowalająca, planujemy trzy - mówi Albricht.
Według szacunków twórcy koncepcji, z metra w Krakowie będzie korzystać ponad 20 tysięcy osób na dobę, pod warunkiem, że zostanie ono dobrze skoordynowane z pozostałymi systemami transportowymi - tramwajami, autobusami i koleją aglomeracyjną.
Jak mówi Albricht, na początek kursowałoby 15 pociągów, w każdym po 5-6 wagonów. Na stację o długości 90 metrów, mogłyby podjeżdżać co 1,5 minuty. Od peronu pociąg oddzielałaby szyba, co zdaniem autora koncepcji ma zapewnić bezpieczeństwo. - Takie rozwiązania funkcjonują w wielu innych miastach - mówi.
Są i krytycy
Krytycy koncepcji krakowskiego metra podnoszą, że będzie to niepotrzebne przedsięwzięcie, które nie spełni oczekiwań związanych ze skróceniem czasu dojazdów, a ogromne koszty utrzymania podziemnej infrastruktury spowodują wstrzymanie wszelkich innych przedsięwzięć komunikacyjnych, w tym rozbudowy sieci tramwajowej.
Dr inż. Marek Bauer z Katedry Systemów Komunikacyjnych Politechniki Krakowskiej stwierdził, że nie da się opracować w Krakowie takiego przebiegu linii metra, który gwarantowałby odpowiednio dużą ilość pasażerów. Jego zdaniem koszty, które miasto będzie ponosić na utrzymanie jednej linii podziemnej kolei, wynoszące 170-200 mln rocznie, spowodują degradację innych form transportu zbiorowego.
Według niego najlepszym rozwiązaniem dla miasta byłaby koncepcja tzw. premetra, zakładająca znaczącą rozbudowę istniejącej sieci tramwajowej. W niektórych miejscach, szczególnie w centrum miasta, tramwaje poruszały się w podziemnych tunelach lub po estakadach.
Naukowiec z PK nie wierzy też, że Unia Europejska zdecyduje się dofinansować krakowskie metro tak wielkimi środkami, bo "UE nawet miliony, a nie miliardy daje wtedy, kiedy jest przekonana do projektu, gdy z poważnej analizy wynika, że taki wariant jest najbardziej ekonomiczny".
Autor: mmw/kv / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: ALTRANS