Kot wisiał na drucie na przystanku autobusowym w Sidzinie (Małopolskie). - Sekcja wykazała, że w momencie powieszenia już nie żył - informuje policja, która rozpoczęła poszukiwania sprawcy brutalnego potraktowania zwierzęcia.
Kota powieszonego na drucie na jednym z przystanków autobusowych w Sidzinie zauważyła jedna z mieszkanek powiatu suskiego.
- Zgłoszenie wpłynęło na komisariat w nocy z niedzieli na poniedziałek. Policjanci udali się na miejsce i od razu przystąpili do czynności wyjaśniających sprawę - mówi w rozmowie telefonicznej z tvn24.pl Anna Gąsiorek-Rezler z suskiej policji.
Jak dodała Gąsiorek-Rezler, z miejsca zdarzenia ma zostać zabezpieczony monitoring.
- Musimy sprawdzić, co dokładnie się stało. Czy ktoś najpierw znęcał się nad kotem, a potem go powiesił. Czy na przykład kot został wcześniej potrącony przez samochód. Wstępna sekcja zwłok zwierzęcia wykazała, że w momencie powieszenia już nie żył. Miał też obrażenia wewnętrzne - informuje Gąsiorek-Rezler.
Bestialskie traktowanie
Do podobnej sytuacji doszło w czwartek wieczorem. Pracownik Świętokrzyskiego Parku Narodowego znalazł w przydrożnym rowie kota ze skrępowanymi łapami.
- Jak wynika ze wstępnych ustaleń, nieznany sprawca najpierw skrępował przednie i tylne łapy zwierzęcia plastikowymi opaskami zaciskowymi, a następnie żywego kota wrzucił do przydrożnego rowu pomiędzy miejscowościami Bodzentyn i Sieradowice - mówił krótko po zdarzeniu Damian Janus, rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji.
Zwierzę trafiło do schroniska w Suchedniowie, gdzie zostało przebadane przez weterynarza.
Za znęcanie się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem grozi do trzech lat więzienia.
Autor: kk/i / Źródło: sucha24.pl, TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: sucha24.pl