Najpierw uderzył w radiowóz, potem uciekał przed policją, a na koniec rozbił się na drzewie. Kiedy policjanci go zatrzymali, okazało się, że jest pijany i ma objawy zakażenia koronawirusem.
Mężczyzna został zatrzymany w niedzielę wieczorem w Krzeszowicach (Małopolska).
- Kierowca mazdy, wyjeżdżając z drogi podporządkowanej, nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu policjantowi i wjechał bezpośrednio w nadjeżdżający radiowóz – opisuje Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej policji.
"Miał duszności i objawy zakażenia"
Kierowca rzucił się do ucieczki a policjanci ruszyli za nim. - Po chwili uciekinier wjechał w boczną ulicę, kierując się pod prąd, po czym wypadł z drogi i uderzył w przydrożne drzewo. Mundurowi opuścili radiowóz i podbiegli do niego. Kierowca opierał się, nie chciał otworzyć drzwi, wobec czego policjanci zmuszeni byli siłą wyciągnąć go z pojazdu – relacjonuje Gleń. Jak dodaje, od kierowcy mocno czuć było alkohol.
Okazało się, że 41-letni kierowca miał blisko dwa promile w wydychanym powietrzu. Co prawda, nie miał widocznych obrażeń ciała, ale skarżył się między innymi na duszności. - Lekarz stwierdził u niego podejrzenie zakażenia koronawirusem. Mężczyzna został skierowany do szpitala, gdzie wykonano mu badanie na obecność wirusa – informuje Gleń. Policjantów, którzy zatrzymali mężczyznę, odizolowano.
Wynik testu okazał się negatywny. Policjanci mogli wrócić do pracy, a 41-latek usłyszał zarzuty kierowania pod wpływem alkoholu i niezatrzymanie się podczas pościgu. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Małopolska policja