Na siatce zabezpieczającej chodnik przed odpadającym od kamienicy tynkiem utworzyły się sople. I teraz to one zagrażają pieszym. W dodatku niebezpieczny naciek znalazł się bezpośrednio nad przystankiem tramwajowym bez wiaty. – To chyba, żeby był mniejszy tłok w tramwajach – żartują mieszkańcy. Ale na sople patrzą z obawą.
Sople pojawiły się pod koniec minionego tygodnia nad przystankiem tramwajowym Stradom w kierunku Podgórza. To jednocześnie jedyny przystanek tramwajowy przy skrzyżowaniu ulic Dietla, Krakowskiej i Stradomskiej, który nie ma wiaty. Mieści się przy zabytkowej kamienicy Mojżesza Ohrensteina, pochodzącej z 1913 roku. Autorem projektu był Jan Zawiejski, znany między innymi z projektu Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. W czasie swojej budowy kamienica była największym budynkiem czynszowym w Krakowie, jednak teraz jest w nie najlepszym stanie. Dlatego od dłuższego czasu na poziomie pierwszego piętra jest rozciągnięta szeroka na około półtora metra siatka, która ma uchronić głowy przechodniów i pasażerów przed odpadającym od ściany budynku tynkiem.
"Wiatr powieje i nieszczęście gotowe"
W sezonie zimowym jednak siatka stwarza dodatkowe zagrożenie. Spływający po niej śnieg stworzył las sopli, które w każdej chwili – zwłaszcza podczas odwilży – mogą się oderwać i spaść komuś na głowę. To uczęszczana trasa, łącząca Kazimierz ze Starym Miastem. Kilkaset metrów dalej znajdują się między innymi Planty, Wawel i ulica Grodzka. Sam przystanek też jest popularny, bo odjeżdżają z niego tramwaje do Borku Fałęckiego, na Kurdwanów, Nowy Bieżanów, Czerwone Maki i Mały Płaszów, a w budynku mieści się między innymi second hand oraz piekarnia i cukiernia. Pod soplami zawsze więc ktoś przechodzi lub stoi.
Czytaj też: Ogromny sopel lodu wpadł do kuchni
- Przecież to niebezpieczne. Co, jak spadnie komuś na głowę, jeszcze, nie daj Boże, dziecku? – martwi się starszy mężczyzna, wysiadający z tramwaju nr 13. Towarzysząca mu kobieta przytakuje i dodaje: - To chyba trzeba się przytulić do muru albo coś. Ja to bym się bała pod takim czymś stać, bo wiatr powieje i nieszczęście gotowe.
Przechodzący krakowianie i turyści robią zdjęcia zjawisku. Niektórzy do sytuacji podchodzą z humorem. – W godzinach szczytu czasem ciężko się wcisnąć do tramwaju, bo pocięli kursy. No to może to jest po to, żeby tłok był trochę mniejszy, mniej pasażerów – żartuje kobieta prowadząca na smyczy pieska. Ona dopiero czeka na tramwaj – z nadzieją, że w weekend bez problemu do niego wsiądzie.
- Coś słyszałam, że Kraków oszczędza na dekoracjach świątecznych. No, ale może nie w ten sposób! – śmieje się inna pasażerka. Faktycznie, sople wyglądają zjawiskowo, kiedy pada na nie światło.
W naszych rozmowach z pasażerami i przechodniami powraca jedno pytanie: kto jest odpowiedzialny za usunięcie niebezpiecznych sopli?
Z zarządcą nie było kontaktu
Właściciel nieruchomości ma obowiązek zarówno odśnieżać chodnik przed swoją posesją (stanowi o tym ustawa z dnia z dnia 13 września 1996 r., o utrzymaniu czystości i porządku w gminach), jak i usuwać zagrożenie powyżej gruntu. To z kolei reguluje ustawa Prawo budowlane, która w art. 61 stanowi, że "właściciel lub zarządca obiektu budowlanego jest obowiązany (…) zapewnić, dochowując należytej staranności, bezpieczne użytkowanie obiektu w razie wystąpienia czynników zewnętrznych odziaływujących na obiekt, związanych z działaniem człowieka lub sił natury".
Art. 61. Właściciel lub zarządca obiektu budowlanego jest obowiązany: 1) utrzymywać i użytkować obiekt zgodnie z zasadami, o których mowa w art. 5 ust. 2; 2) zapewnić, dochowując należytej staranności, bezpieczne użytkowanie obiektu w razie wystąpienia czynników zewnętrznych odziaływujących na obiekt, związanych z działaniem człowieka lub sił natury, takich jak: wyładowania atmosferyczne, wstrząsy sejsmiczne, silne wiatry, intensywne opady atmosferyczne, osuwiska ziemi, zjawiska lodowe na rzekach i morzu oraz jeziorach i zbiornikach wodnych, pożary lub powodzie, w wyniku których następuje uszkodzenie obiektu budowlanego lub bezpośrednie zagrożenie takim uszkodzeniem, mogące spowodować zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, bezpieczeństwa mienia lub środowiska
Okazuje się, że krakowska straż miejska dostała zgłoszenie o soplach nad przystankiem już w sobotę. Wtedy jednak nie udało się skontaktować z zarządcą budynku przy ul. Stradomskiej.
- W sobotę dostaliśmy pierwsze sygnały, że sople wiszą na rogu Stradomskiej i Dietla. Niestety w sobotę i niedzielę nikt z zarządców kamienicy nie odpowiadał na telefony. Dzwoniliśmy i w sobotę, i w niedzielę. Natomiast dziś rano strażnicy dodzwonili się do osoby zarządzającej, ale już nie w sprawie tych sopli, bo one zostały usunięte – przekazał Marek Anioł, rzecznik prasowy Straży Miejskiej Krakowa.
Sople zostały usunięte – ale nie wszędzie
Nie wiadomo, czy lód usunął zarządca budynku, czy ktoś zrobił to prywatnie, w obawie o życie i zdrowie przechodniów. W niedzielę około godziny 14 sople wciąż wisiały. Część chodnika, nad którą się znajdowały, była tylko odgrodzona biało-czerwoną taśmą.
- W niedzielę strażnicy jeszcze założyli nowe taśmy, bo były pozrywane – uzupełnia Anioł. Jak dodaje, strażnicy polecili zarządcy, by usunął jeszcze resztki śniegu.
Stradom to jednak niejedyne miejsce, w którym sople zagrażają przechodniom – ozdabiają między innymi kamienice przy ulicy Bożego Ciała, również na odcinku między Józefa a Meiselsa. Chodnik w tym miejscu jest tak wąski, że przechodnie są zmuszeni, by iść bezpośrednio pod ścianą budynku. Niektórzy wybierają przejście jezdnią, co również nie należy do najbezpieczniejszych praktyk. Siatka z soplami, podobna do tej przy przystanku Stradom, została zauważona również nad przystankiem Miodowa oraz na Krakowskiej w pobliżu placu Wolnica.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Anna Winiarska / TVN24